Ciekawostki

Nazywam się Bond, James Bond. Jeśli Cię stać, to możesz kupić mojego odrzutowego Astona Martina

Ciekawostki 21.07.2023 4 interakcje

Nazywam się Bond, James Bond. Jeśli Cię stać, to możesz kupić mojego odrzutowego Astona Martina

4 interakcje Dołącz do dyskusji

James Bond i Aston Martin są niemalże nierozerwalni. Na pytanie czym jeździ Agent 007, prawie każdy odpowie, że Astonem. Teraz oryginalny Aston Martin Jamesa Bonda użyty do nagrań może być Twój.

Mamy w Radomiu kolekcjonera Lamborghini. Wieść niesie, że radomska kolekcja włoskich bestii jest drugą najbardziej okazałą na świecie. Ta pierwsza mieści się w Sant’Agata Bolognese i należy do Lamborghini. Wybaczcie mi dygresję, ale tak sobie myślę, że skoro Polska może mieć taką wyjątkową skarbnicę włoskich supersamochodów, to równie dobrze znajdzie się w jakimś polskim garażu miejsce dla jednego z oryginalnych Aston Martinów Jamesa Bonda. Wspominam o tym, ponieważ jeden z nich jest właśnie na sprzedaż.

Aston Martin Jamesa Bonda

Aston Martin Jamesa Bonda

Mowa o modelu V8 z 1973 r., który zagrał w piętnastej odsłonie przygód brytyjskiego agenta – filmie pt. „W obliczu śmierci” z 1987 r. W tej pełnometrażowej produkcji w rolę Bonda wcielił się Timothy Dalton, a zaszczytny tytuł samochodu Agenta 007 otrzymał Aston Martin V8. Prezentowany egzemplarz to jeden z czterech pojazdów wykorzystanych przy produkcji tej pełnometrażowej fabuły.

Czytając poprzedni akapit z pewnością zauważyliście, że jest znacząca różnica pomiędzy datą produkcji opisywanego Astona a datą powstania filmu. Dlaczego w tak prestiżowej produkcji wykorzystano używane auto? Rozwiązanie tej zagadki jest bardzo proste – w tamtym okresie Aston Martin miał 18-miesięczny okres oczekiwania, co było nie do przyjęcia dla ekipy filmowej. Dlatego producenci zdecydowali się nabyć używany egzemplarz i odpowiednio go przerobić.

Aston Martin Jamesa Bonda

Oryginalnie pomalowane w metaliczny kolor Tudor Green coupe było wyposażone w silnik z wtryskiem paliwa sparowany z automatyczną skrzynią biegów. Zespół produkcyjny musiał przemalować Astona w odcień Cumberland Grey, dodać maskę od wersji z gaźnikiem i szyberdach oraz zmodyfikować wiele detali. To jednak tylko zmiany, które miały zmienić rocznik modelu V8. Poza tym do tego egzemplarza trafiło wiele gadżetów, z których słyną pojazdy Agenta 007.

Aston Martin otrzymał zdejmowane narty i (dziś sprawny) napęd rakietowy. Samochód nie miał łatwego życia scenicznego. Ten egzemplarz został wykorzystany w końcowych scenach pościgu. To właśnie on wjechał w głęboką w zaspę śnieżną. Żeby V8 lepiej sprawdził się w roli sanek, to filmowcy wyjęli z nadwozia silnik i skrzynię biegów.

Aston Martin Jamesa Bonda

Studio odpowiedzialne za produkcję filmu – EON Productions – było właścicielem tego egzemplarza do 1995 roku. Następnie filmowy supercar został sprzedany kolekcjonerowi Peterowi Nelsonowi i jako jego własność trafił do Cars of the Stars Motor Museum w Anglii, gdzie zdobił wystawę aż do 2004 roku. Następnie pojazd trafił do zbiorów prywatnego, amerykańskiego kolekcjonera i słuch o nim zaginął.

Aston Martin Jamesa Bonda

Ekranowy samochód, którym jeździł Timothy Dalton, ponownie zmienił ręce w 2021 roku. Nowy właściciel uznał, że nadszedł czas na umieszczenie w samochodzie ośmiocylindrowego silnika zgodnego ze specyfikacją Vantage wraz z manualną skrzynią biegów ZF. Montaż jednostki napędowej przerodził się w gruntowny remont. Coupe przeszło naprawy blacharskie i zostało na nowo pomalowane. W kabinie zamontowano filmową konsolę środkową z atrapami przełączników do gadżetów. Wśród nich znalazł się również przycisk autodestrukcji.

Aston Martin Jamesa Bonda

W 2023 roku odremontowany Aston Martin ponownie trafia na aukcję. Jak się pewnie domyślacie, żeby kupić sobie tak cenną pamiątkę po najsłynniejszym agencie specjalnym świata, to potrzeba sporej sumy pieniędzy. Brytyjski dom aukcyjny RM Sotheby’s, który jest odpowiedzialny za sprzedaż V-ósemki w Monterey szacuje, że brytyjska bestia osiągnie cenę między 1,4 a 1,8 mln dolarów. Miałem kiedyś okazję być zaproszonym na spacer po podziemnym garażu katowickiej La Squadry. Po tym, co tam zobaczyłem, to wiem na pewno, że w Polsce nie brakuje ludzi gotowych wydać tyle na samochód. Nie wiem tylko, czy mamy nad Wisłą jakiegoś bogacza zakręconego na punkcie Jamesa Bonda…

Zdjęcia: RM Sotheby’s

Czytaj również:

Od 0 do 331 km/h w 44 lata. Aston Martin nie lubi się spieszyć

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać