Porady

Nawet właściciele starych aut nie są bezpieczni. Zignorowana akcja serwisowa może się zemścić

Porady 14.11.2023 35 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 14.11.2023

Nawet właściciele starych aut nie są bezpieczni. Zignorowana akcja serwisowa może się zemścić

Piotr Szary
Piotr Szary14.11.2023
35 interakcji Dołącz do dyskusji

Termin „akcja serwisowa” kojarzy się zwykle z relatywnie świeżymi samochodami, wyprodukowanymi np. rok, dwa czy pięć lat temu. W praktyce wezwane do serwisów mogą być także auta starsze, i zdecydowanie warto się tym tematem zainteresować.

Wszyscy doskonale wiemy, że fakt, iż jakiś przedmiot jest nowy (lub prawie nowy) wcale nie musi oznaczać, że będzie działać w idealny i zamierzony sposób. Im ten przedmiot jest bardziej skomplikowany, tym ryzyko jest większe. Oczywiście seryjna produkcja i kontrola jakości pozwalają na uniknięcie sytuacji znanej jako „to chyba wyprodukowały jakieś szopy w pijanym zwidzie!”, ale jakieś ryzyko zawsze istnieje.

Problemy wynikają nie tylko z kwestii (nie)dokładności montażu czy stopnia doskonałości procesu produkcyjnego. Wadliwy może być np. projekt, a także materiał, z którego coś wykonano.

Jeep Wrangler 2018
Problemy z jakością spoin miał m.in. Jeep Wrangler.

Akcja serwisowa jest od tego, by podobne problemy usunąć

W niektórych sytuacjach chodzi co prawda o usunięcie auta z dróg, ale na szczęście są to sytuacje skrajne i bardzo rzadkie. Zwykle sprawa wygląda tak, że jeśli akcja serwisowa dotyczy danego samochodu, to po prostu właściciel umawia termin wizyty w ASO, gdzie samochód jest sprawdzany i – w razie potrzeby – naprawiany na koszt producenta. Czasem takie czynności serwisowe przeprowadzane są na poczekaniu i sprawa jest zakończona w kwadrans, czasem samochód musi zostać w ASO na dłużej.

Czego mogą dotyczyć akcje serwisowe? W zasadzie… wszystkiego. Zderzaków ocierających o karoserię i uszkadzających tym samym powłokę lakierniczą. Odpadających kół i szklanych dachów panoramicznych. Błędnego oprogramowania silnika i różnych systemów. Wadliwego układu chłodzenia. Ba – jeśli pojazd już uczestniczył w kampanii serwisowej z danego powodu, może się zdarzyć tak, że zostanie wezwany ponownie… z dokładnie tego samego powodu.

airbag używany

Od lat jednym z najgłośniejszych przyczyn wzywania samochodów na akcje serwisowe są wadliwe poduszki powietrzne – głównie marki Takata, ale ostatnio także ARC Automotive. Nie jest istotne, czy jeździsz Dacią, Mercedesem czy McLarenem – problem i tak może dotyczyć twojego samochodu.

Akcja serwisowa tylko dla względnie nowych aut? Zapomnij

Tak, większość kampanii serwisowych obejmuje pojazdy, które ciągle jeszcze są w produkcji, lub ewentualnie należą do poprzedniej generacji danego modelu. Ale bywają wyjątki – przykładowo w 2016 r. Mazda poinformowała UOKiK, że niektóre jej samochody wyprodukowane w latach 1989-2002 są zagrożone pożarem – powodem była zbyt duża ilość smaru na stykach elektrycznych wewnątrz włącznika zapłonu.

akcja serwisowa
Takie auta ciągle widuje się w Polsce. Właściciele powinni sprawdzić, czy nie trzeba udać się do ASO.

Jeśli jesteście pierwszymi właścicielami samochodu, jest bardzo prawdopodobne, że otrzymacie list lub telefon od salonu lub importera, z kilkoma szczegółami dotyczącymi kampanii serwisowej. Jeśli jednak kupiliście pojazd używany, trzeba liczyć się z tym, że spraw trzeba będzie dopilnować samemu.

Przykład? A proszę bardzo, mam jeden całkiem świeży – i mój. W zeszłym roku kupiłem samochód z 2011 r., który miał niezrealizowane dwie akcje serwisowe. Jedna dotyczyła układu chłodzenia, druga – sprzęgła. Przez 11 lat nikt z tym nic nie zrobił, dopiero ja zamknąłem te tematy. I jestem całkowicie przekonany, że wśród czytelników Autobloga jest więcej osób, które mogą jeździć samochodami w których jest coś do zrobienia.

Póki chodzi o cieknący szyberdach – nie ma problemu. Ale jeśli mowa jest o wadliwych poduszkach, to unikanie wizyty w autoryzowanej stacji obsługi nie jest już zwykłym lenistwem czy niedbałością, tylko zwykłym brakiem rozsądku – pewne rzeczy trzeba nazwać wprost.

W ramach mrocznej ciekawostki przytoczę przypadek pewnego Amerykanina, z którym Honda próbowała skontaktować się w sprawie Accorda z 2002 r… ponad 300 razy w ciągu 11 lat. Mailowo i telefonicznie. Nie poskutkowało, a gdy właścicielowi auta zdarzył się wypadek, to wadliwa poduszka Takaty go zabiła. Podobna sytuacja miała miejsce miesiąc wcześniej, gdy zginął właściciel Forda Rangera – pracownicy salonu pojechali nawet do właściciela pick-upa, by umówić jakiś termin wymiany airbagu. I co? I człowiek nie żyje tylko dlatego, że nie poświęcił trochę swojego czasu. Proszę was, nie bądźcie tacy.

akcja serwisowa

Gdzie można sprawdzić, czy nasz samochód podlega jakiejś kampanii serwisowej?

Sposobów jest kilka. Po pierwsze, można skontaktować się z autoryzowaną stacją obsługi – choć znane są przypadki, gdy krajowe ASO nic nie wiedziały o żadnych akcjach, choć za granicą dany numer nadwozia jak najbardziej jej podlegał. Podobnym rozwiązaniem – być może skuteczniejszym – jest skorzystanie ze strony internetowej danego producenta, gdzie po wpisaniu VIN-u pojawi się informacja, czy są do zrealizowania jakieś akcje serwisowe. Niestety nie każda marka takim systemem dysponuje. Sam jeżdżę Fordem, więc korzystałem z tej strony. Dla innych producentów trzeba poszperać w sieci, czy oferują podobne rozwiązania.

Kolejna opcja to śledzenie komunikatów UOKiK – przy czym tu mamy ten problem, że jeśli nie będziemy się przekopywać przez archiwa, to dowiemy się tylko czegoś nt. nowych akcji – a samochód może mieć przecież niezrealizowane jakieś kampanie z lat poprzednich.

powtórkowe badanie techniczne
fot. Minerva Studio, Shutterstock.com

Podobną wadę ma sprawdzanie polskich i zagranicznych portali motoryzacyjnych – jest tu natomiast taka zaleta, że newsy o akcjach dotyczących samochodów nie są przesłaniane przez wiadomości niemotoryzacyjne.

Warto zerknąć na fora klubowe lub miłośników danego modelu auta – stosunkowo wiele z nich ma wątki dotyczące kampanii serwisowych. Forumowicze często są też w stanie pomóc w dotarciu do informacji, czy nasz samochód podlega jakiejś akcji czy nie.

Najlepiej byłoby połączyć chociaż dwie ze wskazanych powyżej metod, np. kontakt z ASO i przeszukanie for lub bazy UOKiK. No chyba, że już na pierwszym etapie okaże się, że coś jest do zrobienia.

Nie ma na co czekać

Zwlekanie nie będzie się tu wiązać z absolutnie żadnymi korzyściami. Jeśli więc nie jeździsz samochodem np. z połowy lat 80. i starszym, lub czymś w rodzaju Trabanta, Syreny czy Poloneza, poświęć chwilę na sprawdzenie, czy z twoim samochodem jest wszystko w porządku. Dla własnego dobra.

 

Zdjęcie główne: Valu Ford

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać