Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Jeśli myślisz źle o innym kierowcy, to już jest agresja drogowa. Wiedzieliście o tym?

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 07.08.2023 96 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.08.2023

Jeśli myślisz źle o innym kierowcy, to już jest agresja drogowa. Wiedzieliście o tym?

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.08.2023
96 interakcji Dołącz do dyskusji

Widzicie kierowcę przejeżdżającego na czerwonym świetle i myślicie sobie „jak on jedzie!”. Zdaniem „ekspertki” wypowiadającej się w Tok FM, to już jest agresja drogowa.

Z niemałym zdziwieniem przeczytałem wywiad z psycholożką transportu w Podlaskim Wojewódzkim Ośrodku Medycyny Pracy, panią Justyną Maleszewską. Zajmuje ona dość radykalne stanowisko w kwestii określania tego, czym jest agresja drogowa. Otóż zdaniem pani Justyny, na miano agresji drogowej zasługują już… myśli w stosunku do innych. Jeśli pomyślimy sobie o kimś źle, to jesteśmy literalnie agresorami. Możliwe, że pani Justyna przegapiła powszechnie znaną definicję agresji autorstwa Eliota Aronsona, czyli „zachowanie mające na celu wyrządzenie szkody lub przykrości”. Przy okazji zapoznałem się z wieloma innymi definicjami agresji i właściwie wszystkie skupiają się na jej zewnętrznym aspekcie, wynikającym z samego łacińskiego źródła tego słowa, oznaczającego napaść. Co najwyżej osobno omawiana jest autoagresja, czyli przeciwko samemu sobie (zbieżność ze słowem „auto” – przypadkowa).

Nie dyskutuję z tym, że bezustanne trąbienie czy gwałtowne manewry to jest agresja drogowa

Oczywiście, że wszystko co jest kierowane wprost przeciwko innym na zewnątrz, to rodzaj agresji. Nie wszystkie są tak samo szkodliwe, bo trąbienie czy pokazywanie gestów przez okno można dość łatwo zignorować, trudno jest natomiast zignorować próby zajeżdżania drogi czy spychania z pasa, trudno też zlekceważyć kogoś, kto wychodzi z auta, żeby nas pobić.

Jednak nazywanie złych myśli agresją drogową jest szkodliwą bzdurą, która u swoich podstaw ma to, że wszystkie nasze uczucia powinniśmy kontrolować przez sto procent czasu, lub najlepiej w ogóle się ich wyzbyć. To całkowicie niemożliwe, a w ruchu drogowym spotykamy się z tak różnymi i dynamicznymi sytuacjami, że nasz mózg będzie na nie reagował bez naszego świadomego udziału. Złe myśli, czy nawet mówienie do siebie podczas jazdy, nawet darcie się „ty [obelżywe słowo]” ale wewnątrz naszego pojazdu nie jest agresją drogową, bo nie przenosi się na sytuację na drodze. Może być jakimś innym rodzajem agresji, ale na pewno nie tym drogowym. Co więcej, pozwala na wypuszczenie nagromadzonej wściekłości we względnie bezpieczny sposób.

Pani Justyna dokonuje też szalonego odkrycia, że mężczyźni są bardziej agresywni od kobiet

Odważne słowa jak na rok 2023. Ja bym się długo zastanowił nad przedstawianiem tak radykalnych poglądów, ale na szczęście się na tym nie znam, więc nie będę dłużej nad tym rozważał. Wrócę na chwilę do agresji drogowej: o ile ta część ze złymi myślami to brednie, o tyle warto by było rozważyć wprowadzenie do prawa artykułu właśnie odnoszącego się do agresji drogowej. Od lat postuluję, że powinno to być osobne przestępstwo. Jeśli sfilmowano kogoś, kto zajeżdża drogę, spycha z pasa lub wysiada w celu fizycznej napaści na innego kierowcę, taka osoba powinna być oskarżana z paragrafu „kto dopuszcza się agresji drogowej…” i powinno być to przestępstwo umyślne, po którym mamy nababrane w kwitach, i nie jesteśmy już niekarani. Oczywiście to i tak nie wyeliminuje agresorów do zera, ale obecnie – co pokazuje choćby sytuacja opisana poniżej – policja nie znajduje sprawcy, bo to tylko wykroczenie. A gdyby to było przestępstwo?

Pani „ekspertka” robi dokładnie to samo, co większość tego typu, pożal się Boże, ekspertów

Obwinia pokrzywdzonych. Ktoś jedzie agresywnie, spycha cię z drogi, trąbi nie mając racji? Jeśli myślisz o nim źle, to już dopuszczasz się agresji, a zatem jesteś współwinny/a temu zdarzeniu. Może nawet jesteś prowokatorem/rką. Widzę panią Justynę i innego psychologa transportu, o którym niedawno pisałem, jak w opinii sądowej próbują udowodnić, że część winy za wypadek spada na pokrzywdzonego, ponieważ przed wypadkiem źle myślał o sprawcy.

Zdjęcie główne: Pixabay – Coco Parisienne

Czytaj również:

Policja w Łowiczu potwierdza: spychanie z pasa jest dozwolone, a wyprzedzanie – obowiązkowe

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać