07.05.2023

Na potęgę kradną znaczki Toyoty, bo podobno jeden kosztuje 1700 zł. Śledztwo Autobloga

Pojawiła się nowa moda wśród złodziei, którzy podobno kradną na potęgę znaczki Toyoty. Wszystkiemu ma być winien niefortunnie umieszczony radar. Przeprowadziłem śledztwo i już wiem, czy musisz chować swoją Toyotę do garażu.

Od ponad roku obserwujemy wzrost kradzieży elementów samochodowych. Wysokie ceny części w serwisach w połączeniu z ich niedostępnością ze względu na problemy z łańcuchem dostaw sprawiły, że coraz chętniej właściciele samochodów szukali części z innych źródeł niż ASO i hurtownie motoryzacyjne. Dodatkowo niska wykrywalność tego typu spraw i chęć do zarobku w trudnych czasach sprawiły, że znów wróciły szalone lata 90. Z aut znikały światła, lusterka, felgi itd. Jedną z marek trapionych przez falę kradzieży jest Toyota. Nic w tym dziwnego, bo ta marka jest liderem sprzedaży, więc istnieje największe zapotrzebowanie na części oraz paradoksalnie – największe ich źródło. Wśród miłośników marki zapanował popłoch, bo jak głosi jeden z tweetów – złodzieje ruszyli kraść znaczki Toyoty, których ceny są chore.

Musiałem ocenzurować tweeta, bo zawierał jedno brzydkie słowo określające złodziei znaczków Toyoty

Kradną znaczki Toyoty, bo jeden kosztuje 1700 złotych

Na początku przeraziłem się, że Toyota chyba oszalała chcąc 1700 złotych za swoje logo, musiałoby być chyba ze złota, żeby tyle kosztować. Pewnym tropem w tym filmie jest obecność radaru, który znajduje się pod znaczkiem. Na pierwszy rzut oka brzmiało to nawet wiarygodnie, bo obecność drogich radarów z przodu samochodu jest czymś zupełnie powszechnym w nowych samochodach. Przyjrzałem się jednak zdjęciom Toyot i obawiam się, że coś tu jest nie tak.

To była Toyota Corolla Cross. Czas na Toyotę RAV4:

Widzimy tutaj wspólną cechę – jest znaczek Toyoty, a pod nim znajduje się kamera. Gdzie jest radar? Otóż z odpowiedzią przychodzi instrukcja, która sprawiła, że tweet nagle okazał się być bardzo prawdopodobny. Według instrukcji do Toyoty Corolli Cross moduł radaru znajduje się pod emblematem.

Okazuje się, że emblemat pełni rolę osłony modułu radaru i nie może być wymieniony na inny niż oryginalny. Nie znalazłem żadnego zamiennika, a sklep Toyoty nie pokazuje takiej części. Z pomocą przyszedł internet i faktycznie – oryginalny nowy emblemat kosztuje 1645 zł.

Szok

 

 

Zacząłem drążyć temat i udałem się na zakupy na portalach aukcyjnych i sprzedażowych. Tam za używane emblematy sprzedawcy życzą sobie od 400 do 800 zł. Na zagranicznych portalach można go upłynnić nawet za 300 euro. Nic dziwnego, że znaczek, który jest łatwo wyjąć, pada łupem złodziei. Wynik śledztwa: jeżeli masz Toyotę to dobrze pilnuj swojego emblematu, bo jego zniknięcie może zaboleć. Swoją drogą zastanawiam się, co myślał producent, gdy montował moduł radaru za osłoną, którą można łatwo wyjąć.

PS: właśnie mi się przypomniało, że w na początku podstawówki kolekcjonowałem emblematy samochodowe, które kupowałem za odłożone pieniądze na giełdzie rolnej w podlubelskiej Elizówce. Miałem całkiem sporą kolekcję, która gdzieś mi zaginęła. Tknęło mnie, że nigdy nie zadałem pytania o pochodzenie tych emblematów, bo skoro można było je kupić na giełdzie, to przecież były legalne. Prawda?

Czytaj również:

Chodzili z walizką, odjechali cudzym samochodem. Jak działa kradzież „na walizkę”?