Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Zatrzymujcie się przed zielonymi strzałkami, bo je wam zabiorą. Ministerstwo nie wyklucza zmian

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 09.09.2022 60 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 09.09.2022

Zatrzymujcie się przed zielonymi strzałkami, bo je wam zabiorą. Ministerstwo nie wyklucza zmian

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk09.09.2022
60 interakcji Dołącz do dyskusji

Zielone strzałki na skrzyżowaniach od lat są tematem dyskusji i wzbudzają kontrowersje. Poseł Ryszard Galla zauważył, że kierowcy się przed nimi nie zatrzymują. Ministerstwo odpowiada.

Nie wszyscy czytelnicy to pamiętają (ja mam na ten temat tylko mgliste wspomnienia z dzieciństwa), ale kiedyś zamiast obecnych zielonych strzałek, które zapalają się i gasną, stosowano przyczepione pod sygnalizatorem, blaszane tabliczki. Strzałka obowiązywała więc permanentnie. Kto chce sobie przypomnieć, jak to było, niech jedzie do Niemiec, bo tam wciąż można spotkać takie rozwiązania.

Gasnące strzałki wprowadzono jednak przede wszystkim po to, by poprawić bezpieczeństwo pieszych i ograniczyć możliwość kolizji skręcającego auta z kimś, kto akurat przechodzi przez pasy.

Kierowcy lubią zielone strzałki

Poprawiają płynność jazdy i pozwalają na skręt w prawo bez konieczności czekania na to, aż zapali się zielone światło dla wszystkich aut na danej ulicy. Czasami zielone strzałki stwarzają jednak nerwowe sytuacje. Wcale nie mówię tylko o tej, w której nie ma osobnego pasa do skrętu w prawo, a ten z którego można by pojechać na strzałce, jest blokowany przez kierowcę jadącego prosto.

Zielone strzałki nie pozwalają na jazdę bezwarunkowo. Przed strzałką trzeba się zatrzymać. Nie wystarczy zwolnić i się rozejrzeć – według przepisów należy stanąć. Czy ktoś to robi? Owszem – kursanci na kursie na prawo jazdy i ci, którzy zdają egzamin. Pozostali niezbyt często (chyba że z tyłu akurat jedzie radiowóz, a kierowca w porę go zauważy). Są sytuacje, w których próba zatrzymania się do zera wymaga silnej psychiki, bo ci jadący z tyłu dziwią się i trąbią. Albo wjeżdżają w bagażnik zatrzymującego się.

Czy da się z tym coś zrobić?

zielone strzałki

Mniej więcej takie zapytanie wysłał do resortu infrastruktury poseł Ryszard Galla reprezentujący Mniejszość Niemiecką. Poruszył temat kierowców, którzy nie zatrzymują się przed strzałką. Zacytował go portal prawodrogowe.pl. „Wiedza ta przekazywana jest z dużą konsekwencją kursantom w czasie kursów na prawo jazdy. Jest ona także konsekwentnie egzekwowana w czasie egzaminów na prawo jazdy. Z praktyki drogowej wiemy jednak, że większość kierowców nie zatrzymuje się przed tzw. zieloną strzałką. Co więcej, z własnej praktyki na drodze wiem, że kierowcy zachowujący się zgodnie z przepisami (zatrzymujący się przed sygnalizatorem z zieloną strzałką) są często „poganiani” przez innych kierowców. Wielu polskich kierowców nie jest w ogóle świadomych tego, że przed zieloną strzałką należy się zatrzymać. Jeszcze inni kierowcy dobrze o tym wiedzą, ale ignorują ten przepis. Mandat za niezastosowanie się do tego przepisu nie jest bowiem wysoki” – napisał poseł. Zapytał także o to, czy istnieją dane pokazujące, ilu kierowców stosuje się do obowiązku zatrzymania się i czy planowane są zmiany w przepisach dotyczące tego rozwiązania. Ministerstwo odpowiedziało.

Czy zielone strzałki zostaną usunięte? A może zwiększony zostanie mandat za przejazd przez strzałkę bez zatrzymania się? Należałoby tu wstawić znany przebój „Wszystko się może zdarzyć”. Odpowiedź ministerstwa wygląda bowiem następująco: „Mając na uwadze powołane przez Dyrektora Generalnego Dróg Krajowych i Autostrad FORUM wymiany wiedzy i doświadczeń w zakresie organizacji ruchu i bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce, którego celem jest stworzenie platformy do dyskusji pomiędzy wszystkimi interesariuszami tej kwestii, a w konsekwencji zidentyfikowanie problemów i zaproponowanie lepszych rozwiązań, w oparciu o wiedzę i doświadczenie jego uczestników, resort infrastruktury nie wyklucza ewentualnych zmian w przepisach, również w zakresie sygnalizatora S-2”.

Skoro resort nie wyklucza – to znaczy, że zmian się zapewne doczekamy

Raczej nie będą to zmiany na lepsze dla kierowców, ani nic, co mogłoby usprawnić ruch. Rosnąca liczba przejazdów rowerowych sprawi, że prędzej czy później, zielone strzałki odejdą do lamusa (czyli rządzący dadzą czerwone światło dla zielonych strzałek, ha ha). Takie pomysły już zresztą były – i wrócą. Spieszcie się skręcać na strzałkach – ale pamiętajcie, by się przed nimi zatrzymywać. Ten z tyłu niech sobie trąbi do woli.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać