Ciekawostki

Xiaomi SU7 nie może wyhamować. Chińska jakość dotarła do ściany

Ciekawostki 22.04.2024 358 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 22.04.2024

Xiaomi SU7 nie może wyhamować. Chińska jakość dotarła do ściany

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk22.04.2024
358 interakcji Dołącz do dyskusji

Czy popyt na Xiaomi SU7, czyli chiński wóz wyglądający jak Porsche, kiedyś wyhamuje? Nie wiadomo, ale sam samochód ma z tym problemy. Jak wskazują filmy, auto szybko się rozpędza, a potem trzeba odmówić zdrowaśkę po chińsku.

Xiaomi SU7 to model, który zanotował wejście na rynek z hukiem. Sylwetka w stylu Porsche Taycan, zdumiewające osiągi, najnowsze gadżety, wielki rozstaw osi, doskonała przestronność, a do tego jeszcze cena niewiele wyższa od ceny powiększonego zestawu z fast fooda. Nic dziwnego, że o SU7 rozpisały się media i nie brakowało komentarzy typu „dajcie go do Europy!”. Co zresztą ma się wkrótce wydarzyć.

Może poczekajmy jeszcze chwilę

Zapowiedzi, zdjęcia i dane techniczne to jedno. Papier (a także ekran komputera) przyjmie wszystko, więc można tam wpisać, że auto rozpędza się do miliona kilometrów na godzinę w sekundę, hamuje na dystansie centymetra i potrafi fruwać. Ale potem przychodzi czas na testy i jazdy próbne i czar czasami pryska.

Czy tak stało się w tej sytuacji? Wiele na to wskazuje. Chińscy youtuberzy, z których część kupiła Xiaomi SU7 na własność, wskazują na wady. Warto dodać, że w Państwie Środka jest to akt odwagi. Za niesłuszne oskarżenia krytykującego może spotkać grzywna, a nawet pobyt za kratami. Ale skoro dowody są na filmie, autorzy mogą raczej spać spokojnie.

su7

Ale Xiaomi SU7 także należałoby… jeździć spokojnie

Wydawałoby się, że skoro mówimy o aucie, które w topowej wersji osiąga 100 km/h w 2,78 s, nic nie nadaje się lepiej do tego, by nieco poszaleć. Ale – po pierwsze – wspomniane przyspieszenie realnie zajmuje nieco więcej czasu. Dokładniej, 3,24 s, ponieważ testerzy wskazują, że Xiaomi podaje dane od momentu, kiedy rozpocznie się przyspieszanie, a nie od chwili, w której kierowca wciśnie gaz. Czyli to taki wynik bez czasu reakcji wozu.

To jednak nie byłoby specjalnie dużym problemem – przecież wciąż mówimy o niezwykle szybkim aucie – gdyby nie fakt, że z tej prędkości trudno wyhamować. Pamiętam niedawne jazdy Porsche Taycanem Turbo GT. Mimo wielogodzinnego „męczenia” aut na torze i hamowania z wielkich prędkości, hamulce wciąż były równie niezmęczone, co maratończyk po wejściu na półpiętro.

W Xiaomi SU7 jest inaczej

Półtora okrążenia na torze – według chińskich testujących, już po takim czasie hamulce SU7 nie chcą współpracować. Klocki się starły, a auto nie miało ochoty na wytracanie prędkości. Niestety, nie skończyło się na strachu. Na filmie widać, jak Xiaomi wjeżdża w bandę. Huk, poduszki, tłuczone szkło, stres, zaskoczenie. Tak skończyły się próby szybkiej jazdy szybkim samochodem.

xiaomi su7

Youtuberzy wskazywali także na inne wady (auto np. nie hamuje automatycznie przed przeszkodą z tak wysokiej prędkości, o jakiej mówi producent, tylko z niższej), ale to kwestia hamulców wydaje się najbardziej przerażająca. To oznacza, że Chińczycy może i potrafią zrobić auto, które będzie szybkie na prostej, ale potem zaczynają się schody. Albo „potem ich możliwości dochodzą do ściany”. Powinniśmy chyba brać różne nowe, bardzo mocne i bardzo tanie projekty z Chin z dystansem. Jakość rodem ze starych telefonów z tego kraju w połączeniu z 700 KM to recepta na koszmar. Niech ta chińska ekspansja trochę się ostudzi i wyhamuje. Nie chcę kiedyś stać się bandą dla rozpędzonego Xiaomi.

Czytaj również:

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać