Wiadomości

Dane z Francji: Piesi ryzykują życiem. 1/3 ofiar wypadków jest nimi na własne życzenie

Wiadomości 10.11.2021 86 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 10.11.2021

Dane z Francji: Piesi ryzykują życiem. 1/3 ofiar wypadków jest nimi na własne życzenie

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz10.11.2021
86 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie wszystkich da się uratować. Jedna trzecia z francuskich pieszych ofiar wykazała się lekkomyślnością na drodze.

Na drogach ginie coraz mniej pieszych. W całej Unii Europejskiej w latach 2007-2016 udało się zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych. W 2006 roku zginęło na drogach 8 342 pieszych, do 2016 nastąpił spory spadek, pieszych zginęło 5 320. Wśród państw, w których dokonała się największa poprawa, Komisja Europejska wymieniała Polskę i Litwę, gdzie spadki sięgały 56 i 65 proc., ale było z czego spadać. Polska startowała z 1951 zgonów, by osiągnąć 868. Są też kraje, w których obywatele chyba nie chcą sami sobie pomóc. Najnowsze dane z Francji sugerują, że tamtejsi piesi za bardzo ryzykują i giną.

We Francji piesi ryzykują

Francja raczej nigdy nie osiągnie takich wyników jak Islandia, gdzie co roku ginęła w tych latach jedna osoba, dwie lub nie ginął nikt poruszający się na własnych nogach. Francja trzymała się w tych latach wyników w okolicach 500 zabitych pieszych. Francuskie pismo Le Parisien podało dane, które mówią, dlaczego ciągle ginie tam tak dużo pieszych. Część z nich podejmuje niepotrzebne ryzyko.

W 2020 odnotowano tam 391 przypadków śmiertelnych w wypadkach z udziałem pieszych. Piesi giną, bo nie stosują się do przepisów. Nie wszyscy, ale buntowników, którzy źle kończą, jest wielu. Jedna trzecia z ofiar wykazała się niebezpiecznym zachowaniem na drodze.

61 proc. osób z grupy ryzykantów przechodziło na czerwonym świetle. Jedna trzecia przechodziła poza przejściami dla pieszych. 29 proc. z tych osób poruszało się jednocześnie patrząc w ekran telefonu. 14 proc. miało utrudnioną percepcję, bo miało słuchawki w uszach. Nietrudno zgadnąć, że niektórzy mogli popełniać wszystkie wykroczenia naraz. Zaskakujący nie jest wiek tych osób, 55 proc. z nich było poniżej 30 roku życia. W każdym z dwóch przypadków na trzy groźne sytuacje dotyczył mężczyzn. Podobnie, dwie trzecie zdarzeń miało miejsce w terenie zabudowanym. Młodzi ludzie chyba niezbyt przejmują się tam bezpieczeństwem.

Przechodzenie na czerwonym świetle i poza pasami zagrożone jest we Francji mandatem w wysokości 11 euro. Niektórzy mówią, że to śmiesznie mało, ale to chyba nie jest problem.

To kierowców trzeba ratować

Tak przewrotnie można zinterpretować te dane. Chronić przed psychicznymi urazami po wypadku z udziałem pieszego. Takie dane psują narrację o śmiercionośnych kierowcach, którzy mają za nic życie pieszych. Nie wszystkich da się uratować, niektórzy nie chcą być uratowani. Zmieniając przepisy można ograniczyć liczbę ofiar, które powstały ze zbiegu fatalnych okoliczności. Połączenia, czyjejś zbyt wysokiej prędkości i chwili niedostatecznej uwagi, która zdarza się wszystkim użytkownikom dróg. Jednak do zera ofiar będzie trudno dojść, gdy obie strony nie są tak samo zaangażowane.

Jedni powiedzą, lekkomyślni niech giną. Drudzy będą zdania, że trzeba ochronić wszystkich, nawet jeśli sami są winni, że należy więcej wymagać od kierowców, skoro tak nierozsądni i jednocześnie niechronieni piesi. Nie można też zapominać, że dwie trzecie francuskich ofiar nie zginęło na własne życzenie. Całkowicie wypadki śmiertelne da się wyeliminować tylko eliminując ruch uliczny. To niemożliwe, więc trzeba się starać go poprawiać. Nawet jeśli niektórych własne bezpieczeństwo obchodzi niewiele.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać