24.10.2020

Potrącona miała szczęście, że trafiło ją BMW – gdy lokowanie produktu wejdzie za mocno

Czasami dobre intencje autora prowadzą do komicznych sytuacji – takiego pecha miał opisujący wypadek BMW na DK1.

Jak już wiecie, w poszukiwaniu najciekawszych wiadomości z kraju i ze świata nie cofamy się przed przejrzeniem żadnego źródła. Regularnie przeglądamy też niewielkie, lokalne serwisy z Polski. Dzisiaj trafiliśmy na perełkę z pless.pl – podobno najważniejszego medium w Pszczynie.

Redaktorzy tego serwisu regularnie zamieszczają na łamach wiadomości o lokalnych zdarzeniach drogowych. Regularnym gościem jest droga krajowa nr 1, która przebiega przez to miasto i niestety jest miejscem, w którym często zdarzają się jakieś wypadki. Na przykład dziś doszło tam do potrącenia kobiety przez (jakżeby inaczej) BMW. Potrącona 22-latka ma prawdopodobnie złamaną nogę i ogólne potłuczenia, które nie zagrażają jej życiu, ale piszemy o tym, bo autor artykułu podjął się szczegółowej oceny wydarzenia z akcentem na pojazd, który brał w nim udział.

Wyszło z tego nieoznakowane lokowanie produktu

Dowiadujemy się bowiem, że „ stosunkowo niegroźne obrażenia ciała to efekt zaawansowanych systemów ochrony pieszych w samochodzie”, który potrącił 22-latkę.

Autor zwraca uwagę na uniesioną maskę BMW M5, podkreślając zalety tego rozwiązania – dowiadujemy się, że „powstający przy tym zwiększony odstęp między relatywnie miękką pokrywą, a masywnym kadłubem silnika sprzyja absorpcji energii uderzenia i tym samym łagodzi skutki wypadku oraz minimalizuje rozmiar obrażeń u pieszego”. Przy okazji autor zaczyna zmyślać, bo pisze, że „w razie konieczności system system bezpieczeństwa aktywuje poduszki powietrzne, które wysuwają się spod maski i chronią głowę pieszego przed uderzeniem w twardą szybę i boczne słupki”. Tak, ale nie – taki system istnieje, ale stosowało go tylko Volvo i to krótko – w modelu V40.

Zastanawialiśmy się w redakcji o co może chodzić i przyszły nam do głów trzy rozwiązania:

Wygląda na to, że jednak to nie lokowanie produktu, bo ktoś zdecydował, że tekst trzeba poprawić – artykuł został pozbawiony najlepszych smaczków. Na szczęście w internecie nic nie ginie. Zapraszamy na wieczorny seans absurdu.