Wiadomości

Wojna celna USA kontra Chiny oznacza droższe auta z Niemiec

Wiadomości 07.04.2018 1 interakcja
Artur Maj
Artur Maj 07.04.2018

Wojna celna USA kontra Chiny oznacza droższe auta z Niemiec

Artur Maj
Artur Maj07.04.2018
1 interakcja Dołącz do dyskusji

BMW i Mercedes ofiarami celnych potyczek między rządem Trumpa i Pekinem. Nowe chińskie podatki nie mają dla nas znaczenia? Wręcz przeciwnie – mogą odbić się na cenach nowych samochodów niemieckich marek. Oczywiście negatywnie.

Donald Trump niezadowolony z wyników handlu między USA i Chinami wprowadził karne cła na 1300 produktów z Chin. Twierdzi, że uważa Chińczyków za przyjaciół, ale nadwyżka Chin w handlu z USA według Trumpa „wymknęła się spod kontroli”. Oskarżył Pekin, że chińscy przedsiębiorcy wykorzystują technologie skradzione od amerykańskich firm lub wymuszone od nich w zamian za dostęp do tamtejszego rynku. Chińczycy przygotowali listę 106 towarów z USA, które mają być obłożone cłem – od whiskey przez mrożoną wołowinę po samoloty.

Wśród towarów importowanych z USA obłożonych podatkiem mają być również samochody – Chiny chcą nałożyć na nie dodatkowy podatek w wysokości 25%. Sprawa poruszyła zarządy niemieckich marek premium. Spośród 270 tysięcy samochodów eksportowanych rocznie do Chin aż 2/3 to produkty z niemieckimi znaczkami na maskach. BMW eksportuje z USA do Chin rocznie 64, a Mercedes 51 tys. samochodów . Amerykańscy producenci eksportują mniej, bo większość popytu zaspokajają egzemplarzami produkowanymi w swoich chińskich fabrykach. Niemieccy producenci też mają tam swoje fabryki – każdy produkuje tam ponad 400 tysięcy samochodów rocznie.

BMW jest największym eksporterem samochodów w USA. W jego fabryce w Spartanburgu powstaje rocznie ponad 400 tysięcy aut. Dodatkowe podatki będą go kosztować 965 milionów dolarów. To prawie 10% rocznego zysku całej grupy BMW, a takich pieniędzy nie można po prostu wypuścić z ręki. Mercedes produkuje w Alabamie 286 tysięcy egzemplarzy modeli GLE, GLE Coupe, GLS i klasy C rocznie – jego nowe podatki kosztowałyby ok. 765 milionów. Kierunek jest więc jasny – auta będą pewnie jeszcze droższe.

SUV-y BMW z USA

W Spartanburgu powstają X3, X4, X5 i X6, a za moment dołączy do nich jeszcze X7. BMW już zrobiło pierwsze kroki w temacie eksportu do Chin i zadecydowało, że będą tam trafiać X3 produkowane nie w USA, ale w RPA. Niemcy zdecydowali się na taki krok, bo ten model stanowi 35% ich sprzedaży w Państwie Środka – nie dziwi więc, że część produkcji zlokalizowano w chińskim Shenyang.

BMW podaje, że aż 18 procent modeli marki sprzedawanych w Chinach pochodzi właśnie z fabryki w USA, która jest największą fabryką koncernu na świecie. Jest też szóstą największą fabryką samochodów w USA w ogóle. Dodatkowy, 25% podatek byłby więc sporym ciosem w interesy firmy.

Mówi się o tym, że jeśli wojna celna między USA i Chinami będzie się nasilać, być może w ślad za X3 pójdzie też X5. Przenoszenie produkcji kosztuje kolejne setki milionów dolarów i trwa miesiącami, więc nie ma się co spodziewać, że nastąpi to szybko. Członek rady nadzorczej BMW, Peter Schwarzenbauer, w rozmowie z Reutersem uspokoił, że fabryki buduje się z myślą o 20-30-letnich planach produkcji i zmiana strategii nie przychodzi z dnia na dzień.

Tak czy inaczej, dodatkowe obciążenia podatkowe wpłyną na wyniki finansowe, co z pewnością nie spodoba się udziałowcom BMW czy Mercedesa. Bo trzeba dodać, że samochody importowane z USA dziś już są objęte 25-procentowym podatkiem. Po zmianach wzrósłby on do 50%. Trzeba będzie gdzieś odbić sobie te straty.

Można by zapytać, dlaczego producenci w ramach protestu nie zrezygnują z importu samochodów do Chin. Nie mogą sobie na to pozwolić, bo przecież rynek chiński jest największym rynkiem motoryzacyjnym świata. Co ciekawe, w Chinach samochody importowane mają zaledwie 4% udział w sprzedaży. Przepisy wymuszają wręcz na producentach otwieranie lokalnych fabryk i nabywanie podzespołów u lokalnych dostawców. A to oznacza miliardowe inwestycje i konieczność dzielenia się technologiami z chińskimi firmami. Co nie zawsze się opłaca.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać