Wiadomości

Od pięciu dni stoi w zaspie, bo nie ma kto odśnieżyć drogi. Swoim Passatem wyjedzie po roztopach

Wiadomości 24.12.2022 331 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 24.12.2022

Od pięciu dni stoi w zaspie, bo nie ma kto odśnieżyć drogi. Swoim Passatem wyjedzie po roztopach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski24.12.2022
331 interakcji Dołącz do dyskusji

Mieszkaniec opolszczyzny wracał z pracy do domu swoim Passatem B5, przedzierając się przez śnieżycę. Nie dał rady i auto utknęło w zaspie na styku dwóch gmin, gdzie nie docierają służby od odśnieżania.

W mojej okolicy nie ma już śladu po śniegu, tymczasem w zeszłym tygodniu ziemię opolską nawiedziły zamiecie śnieżne, które spowodowały miejscami zaspy do wysokości drzwi samochodu. Jak donosi Gazeta Wrocławska, pan Zbigniew wracał swoim Passatem z pracy w trakcie silnych opadów śniegu, kiedy zobaczył że droga jest kompletnie zasypana. Auto utknęło w śnieżnej zamieci i nie dawało się nim wyjechać, a śniegu z każdą minutą przybywało. Ostatecznie mężczyzna zostawił samochód i udało mu się skłonić znajomego, żeby przyjechał po niego ciągnikiem – nawet to okazało się trudne.

Zdjęcie opublikowane przez Gazetę Wrocławską z prywatnego archiwum autora – pana Zbigniewa

Passat stoi w zaspie, bo utknął na styku dwóch gmin

Dokładnie na granicy gminy Branice i Kietrz. Okazało się, że droga łącząca te gminy nie ma żadnej kolejności odśnieżania i jak napada, to trudno, takie życie, radźcie sobie jakoś albo coś. W końcu z jednej strony drogi wysłano pług, który odepchnął śnieg, ale nie dojechał do Passata. Jego kierowca tłumaczył, że dalej nie może jechać, bo to już nie jego gmina. Od drugiej strony, po negocjacjach z gminą, też coś odśnieżono, ale został fragment nietknięty pługiem, co do którego nie wiadomo kto powinien go odśnieżyć – i tam akurat zalega wbity w zaspę Passat. Istna grecka tragedia na ziemi opolskiej.

Co można zrobić w takiej sytuacji?

Jeśli nie ma zagrożenia dla życia ludzi, to… nic. Poza wzięciem wielkiej szufli i wykopaniem się ze śniegu samodzielnie, co jednak jest w tym przypadku nierealne. Z powodu dodatniej temperatury i opadów śniegu część stopniała, ale ten który pozostał, jest niesłychanie ciężki. Gdyby skrzyknąć kilku ludzi, wziąć ciągnik i pracować przez cały dzień, być może udałoby się odkopać Passata, ale na dalszą pomoc samorządu nie ma co liczyć.

Nasuwa się pytanie, czy można było uniknąć tej sytuacji. Moim zdaniem nie, bo gdy zrywa się śnieżna zamieć, prawie każdy uznaje, że zdąży jeszcze dojechać do domu zanim warstwa śniegu uniemożliwi jazdę. Mało kto, lub prawie nikt, stwierdzi – eee, lepiej przenocuję w zakładzie pracy lub poproszę przypadkowych ludzi o pomoc. Jest też moment, kiedy śniegu spada tak dużo, że nie pomagają żadne zimowe opony, bo po prostu samochód osobowy się na tym śniegu zawiesza. Nasuwa się jednak pytanie, czy tłumaczenie że „ten fragment drogi nie jest odśnieżony bo nie wiadomo do której gminy należy” nie jest przypadkiem idiotyczne i nie jest dobrym zaczątkiem jakiegoś długiego procesu sądowego o niedopełnienie obowiązków przez gminę. Ciekawe jak długotrwały postój w zaspie wpłynie na kondycję Passata.

Wiem jak – nijak. W końcu to Passat B5, nigdy nie powstało nic lepszego.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać