21.08.2019

Wyjątkowa kolekcja klasyków na sprzedaż. To okazja jedyna w swoim rodzaju

Kolekcja kilku – a może kilkanastu – unikatowych youngtimerów trafiła właśnie na OLX. Można nimi jeździć na co dzień, ale lepiej będzie schować je pod kocem i poczekać, aż zyskają na wartości.

No dobrze, nie ma sensu dłużej tego przedłużać. Oto ogłoszenie, które znalazłem na popularnym portalu ogłoszeniowym. Pokażę je wam, ale musicie mi jedno obiecać: doczytacie ten tekst, zanim założycie buty i kurtkę i czym prędzej popędzicie do Gogolina w powiecie krapkowickim.

LINK

Na sprzedaż jest „kilka Volkswagenów Passatów”.

Na zdjęciu widać ich jednak aż kilkanaście. Pytanie, czy obowiązuje jakiś limit na jednego kupującego: trochę jak podczas promocji w Biedronce. Być może da się odwiedzić kupującego np. z żoną i dziećmi, i kupić po kilka Passatów na każdego z członków rodziny.

Swoją drogą, te zdjęcia przypominają mi o złotych czasach modelu B5 na polskim rynku wtórnym. Jakieś 6 lat temu mijałem pewien komis na Kieleczczyźnie, w którym stało jakieś 50 aut… a 45 z nich to były Passaty tej generacji. Polacy wyobrażają sobie, że Czesi mówią To se ne vrati. Tak naprawdę to wcale nie jest po czesku, ale tutaj pasuje. W każdym razie, za sprawą tego ogłoszenia, można zaserwować sobie namiastkę tamtych dni.

W jego treści wpisane są dane dotyczące silnika 1.9 TDI o mocy 130 KM. Świetnie, bo to zdecydowanie najlepsza jednostka, z jaką występował ten model. Wpisano też rocznik 2001: mówimy więc o B5 po liftingu, co potwierdzają zdjęcia.

Pewną zagadką może być przebieg.

Czyżby wszystkie te samochody miały przejechane równo 350 tysięcy kilometrów? To całkiem możliwe: być może kolekcjoner, który je kupił, jeździł nimi na przemian. Podobno tak właśnie robi Jay Leno, słynny amerykański prezenter i posiadacz ogromnego hangaru pełnego aut. Ma tyle samochodów, że codziennie przyjeżdża do pracy innym. W tym wypadku wozów jest „zaledwie” kilkanaście, ale za to każdym z nich można jeździć np. przez miesiąc w roku. Stąd taki sam przebieg każdej ze sztuk. Były sprawiedliwie traktowane!

Źródło: OLX

Volkswageny są „do poprawek mechanicznych lub lakierniczych”.

No cóż, to częsty scenariusz przy pojazdach kolekcjonerskich. Mają już swoje lata, więc miały prawo trochę się zużyć. Dobrze, że mowa zaledwie o poprawkach, a nie o kompleksowej renowacji. W końcu samochód po odrestaurowaniu, z zupełnie nowym lakierem, traci swoją naturalną patynę, a wraz z nią – sporo klimatu.

Z pewnością dla niektórych kupujących problemem może być małe urozmaicenie kolorystyczne sprzedawanych Passatów. Widać, że większość egzemplarzy jest srebrna. Wiem, że popularnym marzeniem wśród kolekcjonerów jest posiadanie kilku aut, ale w różnych kolorach: tak, by wybierać je w zależności od nastroju. Niegdyś sporo mówiło się o przypadku Roda Stewarta, który ponoć nie mógł się zdecydować, czy woli mieć żółte czy czerwone Ferrari Enzo, więc kupił oba.

Ale nie ma tego złego: spójrzmy na to wszystko z innej strony. Posiadanie kolekcji samochodów – zwłaszcza jeśli obejmuje ona tak prestiżowy model – może być źle widziane w społeczeństwie. Wiele osób krzywo patrzy na kolekcjonera, podejrzewając, że nie doszedł do swojego bogactwa w sposób uczciwy. Jeżdżenie autami w tych samych kolorach może być lekarstwem na ludzką zawiść. Tylko my będziemy widzieć, że dziś przyjechaliśmy innym wozem niż wczoraj. To będzie nasza mała tajemnica.

Źródło: OLX

Cena wynosi 3500 zł.

Nie jest sprecyzowane, czy mówimy o cenie za jednego Passata, czy za wszystkie. W pierwszym przypadku możemy mówić o niezłej okazji, a w drugim: wręcz o okazji życia. Pan Bernard z pewnością chętnie odpowie na to pytanie, acz jedynie przez telefon.

Co radzę zrobić? Najlepiej będzie kupić te Volkswageny i postarać się później o żółte tablice rejestracyjne dla kolekcji. Można też założyć muzeum. Passaty byłyby tam ustawione pomiędzy parawanami plażowymi. Na ścianach wisiałby miks pamiątek z Chorwacji i znad polskiego morza, a do tego wszystkiego zwiedzający mogliby podziwiać kolekcję skórzanych saszetek i kamizelek wędkarskich z licznymi kieszeniami. Ale wejść mogliby tylko po założeniu ochronnych klapek Kubota.

Zrzuty ekranu pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor zdjęcia: Bernard