Nowy Passat będzie miał konkurenta. Stworzy go sam Volkswagen
Wiadomości 09.05.2023– Dzień dobry, chciałem kupić to duże kombi Volkswagena. – Dzień dobry, ale które? – Jak to „które”? Taka rozmowa może mieć niedługo miejsce w salonach niemieckiej marki, która właśnie przygotowuje rywala dla… swojego najnowszego modelu.
Tym najnowszym modelem, na który pewnie wiele osób czeka z niecierpliwością, jest oczywiście nowy Volkswagen Passat – oferowany tylko i wyłącznie w wersji nadwoziowej kombi (albo raczej Variant). Lukę po Passacie w wersji limuzyna zastąpi elektryczny ID.7 i mogło się wydawać, że podział będzie dość wyraźny – chcesz kombi, kupujesz Passata i tankujesz coś płynnego do baku, bardziej cenisz sobie sylwetkę okołosedanową – ID.7 i ładowanie z gniazdka.
Ale tak jednak nie będzie.
Nadjeżdża ID.7 w wersji „kombi”.
A przynajmniej wszystko na to wskazuje, bo właśnie udało się uchwycić zamaskowany egzemplarz, który może i z przodu przypomina ID.7, które widzieliśmy już oficjalnie, ale z tyłu nie ma z nim zbyt wiele wspólnego. W skrócie: jest Variantem:
W rezultacie, jeśli ktoś będzie chciał kupić największe kombi z oferty Volkswagena, to będzie miał niedługo do wyboru dwa niemal zupełnie różne auta – spalinowego Passata i elektrycznego ID.7. Przy czym pewnie klienci raczej będą od początku wiedzieli, który napęd preferują, ale ciekawy może być pojedynek cenowy – spalinowy Passat Variant już teraz kosztuje co najmniej 145 590 zł, a kolejna generacja będzie jeszcze droższa. ID.7 w praktyczniejszej odmianie będzie na start z całą pewnością droższy (już ID.5 kosztuje ponad 235 000 zł), ale z kolei będzie mógł liczyć w wielu krajach – w tym i w Polsce – na rządowe dopłaty i potencjalnie dodatkowe ulgi podatkowe.
Może się więc okazać, że w sumie fajnie, że istnieje sobie spalinowy Passat, ale dużo taniej będzie jednak wybrać jego odpowiednik zasilany energią elektryczną. O ile oczywiście infrastruktura w naszej okolicy i na naszych trasach nadaje się do tego, żeby zrezygnować z wizyt przy klasycznych dystrybutorach.
Co wiemy poza tym o ID.7 z większym bagażnikiem?
Na dobrą sprawę – niewiele. Możemy najwyżej przyjąć, że pod wieloma względami będzie zbliżony do ID.7 w standardowej wersji. To z kolei oznaczałoby m.in. obecność elektrycznego układu napędowego generującego 286 KM i napędzającego tylną oś. Swoją drogą to ciekawe czasy, kiedy „bazowa” wersja jakiegokolwiek Volkswagena ma pod 300 KM (bazowemu Touaregowi bliżej do 200 KM), a do tego napędzany jest na niewłaściwą/właściwą (niepotrzebne skreślić) oś.
Poza tym można się pewnie spodziewać zasięgu w okolicach 700 km, szybkiego ładowania z mocą do 200 kW i bagażnika większego niż 532 l z dotychczas oferowanej wersji. Aczkolwiek już w historii zdarzały się przypadki, gdzie bagażnik w kombi był mniejszy niż w sedanie – więc należy w najgorszym razie spodziewać się, że będzie po prostu łatwiej upakować w środku większe pakunki.
A że kolejnej-kolejnej generacji Passata już raczej nie będzie, czas zacząć się powoli przyzwyczajać do ID.7 Variant jako tego rodzinnego. Chyba że na końcu wszystko będzie SUV-em coupe, to wtedy i kolejnego ID.7 też nie będzie.
Czytaj również:
Volkswagen ID.7 na żywo. Ma mały ekranik i fotel, który monitoruje, czy się nie spociłem