18.01.2022

Przypadek jeden na milion potwierdza, że nawet nieużywane auta powinny mieć OC

To, że samochód stoi grzecznie zaparkowany na miejscu postojowym nie znaczy, że nie może stanowić zagrożenia – lepiej by miał ubezpieczenie OC. Co udowodniły ostatnie wichury.

Dęło, świszczało i huczało wczoraj w całej Polsce. Nasz zespół redakcyjny rozsiany jest po całym kraju i co kilka godzin kolejni koledzy opowiadali na służbowym komunikatorze o tym, jak nagle zrobiło się u nich ciemno, uderzył wiatr, sypnęło śniegiem, albo gradem i przywaliło deszczem. Od kogoś z rodziny dostałem np. taki film z parkingu pod blokiem w centralnej Polsce:

W tym przypadku było znacznie gorzej, niż zeszłego lata, gdy drzewo wylądowało na aucie Grzegorza. Tym razem właściciel pewnie będzie miał podstawy do podjęcia rozmów z zarządcą nieruchomości w kwestii odszkodowania za zniszczenia poprawnie zaparkowanego pojazdu.

Taką samą możliwość powinni mieć właściciele tego Citroena i VW, z tym że oni będą rozmawiać z kimś innym

Dziś na naszą redakcyjną skrzynkę mailową trafił materiał z Wrocławia. Tomasz podesłał fotki z parkingu z jednej z południowych dzielnic miasta. Od kilku lat wrasta tam w ciszy czerwone Punto pierwszej generacji. Do tej pory denerwowało mieszkańców, że zajmuje tak cenne w każdym mieście, wolne miejsce parkingowe. Teraz dwóch będzie denerować szczególnie, bo podczas wczorajszej wichury podmuch wiatru z impetem otworzył przednie drzwi auta, co przyniosło takie skutki:

Ale jak to, żeby wiatr był w stanie wyszarpnąć drzwi?

Też jesteśmy zaskoczeni, ale podobno Punto od dawna stoi otwarte, i miało opuszczoną tylną szybę od strony kierowcy. Być może drzwi auta były niedomknięte i faktycznie przywiało z taką siłą, że ciśnienie z impetem wypchnęło je na zewnątrz. Założenie, że ktoś mógł wiatrowi pomóc i doprowadzić do uszkodzenia Passata i C-Elysee nie mieści się nam w głowie, więc nawet o nim nie wspominamy.

W każdym razie sytuacja jest taka, że zaparkowane Punto uszkodziło dwa inne wozy

Jeśli właściciel Punto nie zapomniał o opłaceniu polisy OC, sprawa jest prosta – wystarczyło spisać oświadczenie z właścicielem Fiata i szkody zostaną naprawione z jego OC. Jeśli nie ma z nim kontaktu, bo nie wiadomo kto i kiedy zostawił auto na tym parkingu – poszkodowani mogą się zgłosić do swoich ubezpieczycieli, a oni, jeśli korzystają z systemu Bezpośredniej Likwidacji Szkód (BLS), lub jego odpowiednika, poprowadzą sprawę odszkodowania i rozliczą się z ubezpieczycielem obsługującym właściciela Punto. Jeśli okaże się, że Punto nie było ubezpieczone, poszkodowani mogą za pośrednictwem dowolnego zakładu ubezpieczeń zwrócić się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego i z jego pomocą przeprowadzić proces odszkodowawczy. A sprawdzić, czy auto ma aktualną polisę, można w każdej chwili w wyszukiwarce UFG.

Właściciel Punto w najlepszym przypadku, tzn. jeżeli jego auto ma aktualną polisę, może oczekiwać zwyżki w OC na kolejne lata. Jeśli jednak pojazd nie został zabezpieczony obowiązkowym ubezpieczeniem, to UFG zwróci się do niego z regresem i będzie musiał zapłacić za szkody z własnej kieszeni. A wyciąganie wgnieceń i lakierowanie drzwi w prawie nowych wozach może kosztować więcej, niż warte jest całe porzucone Punto. Do tego pewnie wpadnie kara za brak OC, a to może zaboleć.  Chyba, że udowodni ponad wszelką wątpliwość, że ktoś wichurze pomógł, ale do tego potrzeba by wsparcia jakiegoś CSI, co też pewnie nie byłoby tanie.