Ciekawostki

Przejechał 2 mln kilometrów białą Corollą i nie umarł z nudów. To prawdziwy wyczyn

Ciekawostki 25.03.2022 127 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 25.03.2022

Przejechał 2 mln kilometrów białą Corollą i nie umarł z nudów. To prawdziwy wyczyn

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski25.03.2022
127 interakcji Dołącz do dyskusji

Graeme Hebley z Nowej Zelandii przejechał Corollą E10 kombi dwa miliony kilometrów. Życie w Nowej Zelandii nie wydaje mi się fascynujące.

Pan Graeme od lat 60. zajmuje się rozwożeniem gazet. Gazeta – to taki śmieszny wynalazek, gdzie na kawałku papieru drukuje się wiadomości, które możecie przeczytać w internecie. Nie wiem po co, niektórzy twierdzą, że nikt jeszcze nie zabił muchy internetem.

No i ten pan Graeme kupił sobie 22 lata temu białą Corollę sprowadzoną z Japonii, która w kraju kwitnących wiśni nakręciła tylko 80 tys. km. Australia i Nowa Zelandia ciągną sporo aut z Japonii, choć oczywiście główny rynek zbytu dla używanego żelastwa z Tokio i okolic to wschodnia Rosja. Graeme wsiadł w swoją Corollę z 1993 r. i zaczął jeździć, sześć dni w tygodniu, z Wellington na południu North Island do New Plymouth na zachodzie North Island. To 350 km w jedną stronę. Po drodze jest miasto Whanganui, do którego pan G. dostarcza gazety. Droga nr 3 prowadzi oczywiście przez pustkowia. I tak codziennie, samotnie, w takiej zwykłej Corolli, tam i z powrotem, tam i z powrotem, przez 22 lata. Trochę szanuję, a trochę mnie to przeraża.

Corolla pana Hebleya wymaga wymiany oleju co dwa tygodnie

Skoro robi 5000 km w tydzień, to nawet by się zgadzało. Zapewne jest to zwykły silnik 1.3 lub 1.6 z automatyczną skrzynią biegów, jak to w Japonii bywa. Corolla ma już dwudziesty pasek rozrządu, a po drodze wymieniano głównie części eksploatacyjne typu łożyska, klocki hamulcowe, opony i tego typu. Silnik i skrzynia są dalej oryginalne. Corollę stale serwisuje jeden zakład w Whanganui.

toyota corolla

Ja wszystko rozumiem, ale to jest skrajnie nieefektywne

Po co jeden mężczyzna ma przez 22 lata jeździć jednym małym autem jedną trasę tam i z powrotem? Chyba żeby pobić rekord przebiegu. Pewnie lepiej byłoby drukować te gazety na miejscu. A jeśli już jakiś pojazd ma codziennie latać z Wellington do New Plymouth przez Whanganui, to powinna być ciężarówka, która zabierze więcej rzeczy i ma lepszy przelicznik zużycia paliwa na kilogram ładunku, a obsada powinna się zmieniać, żeby kierowca nie oszalał z nudy. A tu nie, pan Hebley bierze gazety w Corollę i jedzie, a potem wraca, a potem znowu, i znowu, i tak sześć dni w tygodniu – ciekawe co robi w ten jeden wolny dzień, pewnie z nudów jedzie sobie z Wellington do New Plymouth żeby nie wyjść z wprawy.

Zrzut ekranu z linkowanego artykułu.

Przebieg 2 mln kilometrów niespecjalnie mnie dziwi

To w końcu stara Toyota, one są niezniszczalne. Podejrzewam, że na świecie sporo jest starych Toyot z takim nalotem. Nie jest to jeszcze poziom Volvo P1800, ale idzie jej nieźle. Teraz tylko czekam aż jakaś firma postanowi uszczęśliwić pana Hebleya każąc mu zezłomować Corollę i w uznaniu jego zasług sprezentuje mu nowy samochód elektryczny z zasięgiem 250 km. Od tej pory trasa pana Hebleya będzie o wiele ciekawsza, bo Nowa Zelandia nie jest jakoś przesadnie upstrzona ładowarkami.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać