Wiadomości

Ten pickup stopi twoje serce. Od osi do osi o robotę się prosi

Wiadomości 14.06.2023 20 interakcji

Ten pickup stopi twoje serce. Od osi do osi o robotę się prosi

Piotr Barycki
Piotr Barycki14.06.2023
20 interakcji Dołącz do dyskusji

Wielki, spalinowy, luksusowy, piekielnie szybki, zdolny pociągnąć za sobą mały dom i bulgocący po każdym dodaniu gazu – tak, to nawet nie jest on. Albo ono, bo najnowszy elektryczny pick up nazywa się Telo i jest wspaniały.

Oczywiście wspaniały z kategorii „ja bym sobie tego nie kupił, ale będę kibicował, żeby ktoś kupił, bo dzięki temu świat byłby pewnie lepszy”. Choć w tym przypadku lepiej jest kibicować temu, żeby ten samochód w ogóle powstał, bo to wcale nie jest takie oczywiste.

Telo to elektryczny pick up, który ma zawstydzić większe konstrukcje.

Długość całego nadwozia? Zaledwie 3,86 m. Tak, mniej niż np. obecna Fabia i dokładnie tyle samo, co – jak podaje producent – elektryczne Mini. Porównanie z faktycznymi, pełnowymiarowymi pickupami wychodzi jeszcze ciekawiej:

Tym bardziej, że Telo wcale nie oferuje tak małej paki, jak mogłoby się wydawać. Jej wymiary to mniej więcej 152 x 152 cm, co jest wynikiem lepszym niż ten, który oferuje np. Dacia Oroch (118 x 135 cm) czy przywoływany przez zagraniczne media monstrualny Hummer w wersji elektrycznej.

Nie podejrzewałbym przy tym Telo o oferowanie szokującej – przynajmniej w pozytywny sposób – przestrzeni dla pasażerów, tym bardziej, że grafiki prasowe sugerują, że jest to auto z dwoma rzędami foteli…

Jedno trzeba jednak twórcom Telo przyznać – nienawidzą zwisów.

W szczególności tego przedniego, który kompletnie nie istnieje i wręcz rodzi pytanie, czy w Europie przeszłoby homologację auto, którego opony owszem, może i nie wystają poza boczny obrys nadwozia, ale z przodu to już tak raczej tak. Pewnie nie i dlatego nie możemy mieć ładnych rzeczy. Oraz Telo.

Niestety nie udało się zrealizować innego szalonego pomysłu, którym byłoby stworzenie pojazdu z większym rozstawem osi, niż długość nadwozia. Z tyłu znajdziemy już mikroskopijny zwis, ale to cierpienie wynagrodzi nam m.in. sprytny boczny schowek na deski snowboardowe czy inne gadżety o podobnych wymiarach.

Żeby było jeszcze przyjemniej, twórcy przewidują kilka opcji zabudowy paki Telo, uwzględniając w tym dodatkowy rząd foteli oraz sztywny dach.

8 osób i bagaże w samochodzie o długości mniejszej niż 4 m brzmi trochę jak opowieści poprzednich pokoleń o wyjazdach nad polskie morze, ale nie uprzedzajmy faktów. I ewentualnego rozczarowania.

Czy Telo powstanie? To jest dopiero dobre pytanie.

Tym bardziej, że jest to – tak, zgadliście – projekt startupu z Doliny Krzemowej, a jego twórcy obiecują oczywiście niesamowite rzeczy. Monstrualny akumulator o pojemności 106 kWh (!?), ale za to mniejszy o niemal połowę od tych, które stosują inni. Do tego ponad 560 km jazdy bez ładowania, mniej więcej 500 KM mocy, napęd na obie osie i 4 sekundy do setki. To wszystko oczywiście za mniej niż 50 000 dol. (ok, o jednego dolara mniej) i to jeszcze przed rządowymi dopłatami. Kupowałbym takiego z Kartą Wielkiej Rodziny, a potem z radością patrzył, jak Wielka Rodzina musi sobie z takim autem radzić.

Czy jednak Telo powstanie, czy też nie – mniejsza z tym. I tak miło popatrzeć na kolejny projekt niewielkiego, sympatycznego samochodu, nawet jeśli jest nieszczęsnym pickupem. Inna sprawa, że według projektantów Telo, to niewielkie autko miałoby mieć masę… 2 ton. 2 tony i mniej niż 4 m długości.

Coś tutaj poszło wybitnie nie tak.

Czytaj również:

Najgorszy i jedyny elektryczny pickup na rynku ma tylko jedną wadę. Maxus T90 EV — test

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać