Jeśli auto do ślubu to Lincoln, Cadillac, ewentualnie jakieś nowe Audi albo Mercedes, ale jakby miało być naprawdę tanie, to na Otomoto na nowego właściciela czeka limuzyna zupełnie innego rodzaju: 6-drzwiowy Opel Omega.
Odkąd pamiętam, zawsze podobał mi się Opel Omega B (i jego poliftowa odmiana, znana jako Omega C lub B2). Auto duże, o łagodnej, nieagresywnej stylistyce, nieźle wyposażone i dostępne w tylu wersjach, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. No… każdy, kto szukał pojazdu tej wielkości, a nie potrzebował prestiżu w rodzaju trójramiennej gwiazdy czy biało-niebieskiego śmigiełka. Do dziś żałuję, że do sprzedaży nie weszła Omega z silnikiem V8 – oczywiście nigdy bym jej nie kupił, ale przynajmniej mógłbym pisać, że „o taką Omegę nic nie robiłem”. A tak? Pozostaje mi marzenie sobie o autralijskich Holdenach.
Zupełnie inną kategorię nietypowych Opli stanowią limuzyny
Takie właśnie Omegi B były przerabiane na 6-drzwiowe jamniki przez różne firmy, a na portalu ogłoszeniowym Otomoto pojawiło się jedno z takich aut. Niestety, opis nie zawiera informacji, kto jest twórcą tej konwersji – wygląd jest bardzo zbliżony do pojazdów autorstwa brytyjskiej firmy Eagle Specialist Vehicles, choć słupek w środkowych drzwiach przypomina raczej pojazdy Armbruster-Stageway – tyle tylko, że nie widziałem nigdzie zdjęć potwierdzających istnienie Omeg B od Armbruster-Stageway (tylko Omegi A).
Kto by twórcą tej konwersji nie był, fakty są takie, że mamy do czynienia z 8-osobowym Oplem we w miarę przyzwoitej kondycji i w chyba niezłej cenie – tj. 9000 zł. Choć często takie limuzyny mogły być napędzane zwykłą, 115-konną dwulitrówką, w tym przypadku mamy większe stadko koni mechanicznych, które pociągną dodatkowe kilogramy – pod maską pracuje tu 2,5-litrowy, 170-konny silnik V6, sprzężony z 4-biegową przekładnią automatyczną.
Opel Omega B limuzyna – są i wady
Pojazd nie ma ważnego badania technicznego i potrzebowałby ogólnego przeglądu, a klimatyzacja i układ wydechowy wymagają napraw. Potrzebny jest też nowy komplet opon.
Biorąc jednak pod uwagę, że ubezpieczenie jest ważne jeszcze przez pół roku, a 6-drzwiowych limuzyn z błyskawicą na masce nie widzi się na co dzień, może to jednak mimo wszystko być ciekawa oferta – nawet gdyby trzeba było na to wszystko doliczyć 3 czy 5 tysięcy złotych (z czego same opony całoroczne kosztowałyby pewnie jakieś 800-1300 zł za coś przystępnego cenowo, ale znanej marki – zależnie od rozmiaru).
Oczywiście przy optymistycznym założeniu, że pod względem blacharskim auto nie przypomina sita – a to niestety trudno ocenić, bo jakość zdjęć jest, delikatnie mówiąc, taka sobie.
Swoją drogą, podobno ta Omega była używana m.in. podczas imprez okolicznościowych, w tym ślubów. Ja bym był zachwycony jadąc czymś takim do ślubu, ale nie jestem pewien, ile osób podziela moją fascynację 22-letnim Oplem. Znakomite są korbki do otwierania szyb w tylnych drzwiach w takiej limuzynie. Prestiż: zero, czyli wszystko pasuje.