Ciekawostki / Wiadomości

Właściciel BMW dostaje jeden mandat w tygodniu, bo ludzie dla zabawy jeżdżą na jego tablicach

Ciekawostki / Wiadomości 14.06.2023 133 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 14.06.2023

Właściciel BMW dostaje jeden mandat w tygodniu, bo ludzie dla zabawy jeżdżą na jego tablicach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski14.06.2023
133 interakcje Dołącz do dyskusji

Chris z Nevady w Stanach Zjednoczonych dostał już 172 mandaty tylko dlatego, że sprzedawcy pamiątek z Nevady sprzedają jego tablicę rejestracyjną „AREA 51” jako ozdobną, a jej nabywcy zakładają ją sobie na samochód. 

Chyba najdziwniejszym przepisem jaki znam dotyczącym ruchu pojazdów w Stanach Zjednoczonych jest zwolnienie z obowiązku posiadania przedniej tablicy w niektórych stanach. Aż 21 stanów nie wymaga, aby samochód miał tablicę z przodu. Problem w tym, że skoro tablicy z przodu nie ma i być nie musi, to można tam dać cokolwiek, na przykład lipną tablicę. Kiedy jednak taka lipna tablica jest identyczna jak czyjaś inna, to już nie jest śmieszny dowcip, tylko nieśmieszne przestępstwo. Pan Chris ma problem, ponieważ jego BMW ma tablicę indywidualną AREA 51 z Nevady.

Takie tablice można kupić w każdym sklepie z pamiątkami

W okolicach „Strefy 51” jest mnóstwo sklepów sprzedających gadżety związane z rzekomym pojawianiem się tam UFO. Jednym z popularniejszych jest tablica „AREA 51” przypominająca tę samochodową, ale będąca jedynie pamiątką. Szkoda, że ma identyczny rozmiar i liternictwo jak tablica oryginalna, a jeszcze większa szkoda, że ludzie bezmyślnie zakładają ją na przód swojego wozu, mając inną tablicę z przodu i inną z tyłu.

Pan Chris dostaje stale mandaty z powodu tablicy AREA 51

System jest tak durny, że nie sprawdza, czy tablica jest legalna, czy jest to zwykła atrapa, nie sprawdza też marki pojazdu. Jeśli ktoś przejeżdża z tą tablicą przez bramkę na płatnym odcinku autostrady, nalicza opłatę – pan Chris jej nie płaci i awanturuje się, że to nie był on. I tak co tydzień – średnio, bo czasem częściej, czasem rzadziej, ale jak zobaczycie na poniższym filmie – zebrały się już 172 wezwania do zapłaty dla tablic AREA 51, i to z okazji różnych wykroczeń, w tym nawet za nieprawidłowe parkowanie… w Nowym Jorku.

@area51plate

A warning from the owner of the real Nevada AREA 51 license plate. #area51 #licenseplate #uap #ufo #uaptiktok

♬ original sound – Chris 👽

Pewnie najłatwiej byłoby się pozbyć tej tablicy i założyć sobie inną, zwyczajną

Jednak pan Chris nie planuje tego zrobić. W końcu po to są tablice indywidualne – droższe niż zwykłe – żeby samochód dzięki nim się wyróżniał. Poza tym pan Chris swoje tablice pozyskał legalnie, tzn. zapłacił za nie w DMV (Department of Motor Vehicles). Widzę tu trzy problemy do rozwiązania i pan Chris nie jest częścią żadnego z nich.

  1. Sprzedawcy, którzy oferują tablice z istniejącym wyróżnikiem. To tak, jakbym mógł kupić sobie pamiątkowe tablice W0 VIPER jak na zielonym Viperze, którego kiedyś widziałem. Skoro tablice to dokument, a za podrabianie go nawet w Stanach można wylądować w pace, to taki dokument nie powinien być po prostu dostępny w sklepie z pamiątkami na każdym rogu.
  2. Kierowcy, którzy bezkarnie jeżdżą z fejkowymi tablicami z przodu pojazdu – wystarczyłoby ujednolicić prawodawstwo stanowe i wymagać tablicy i z przodu, i z tyłu. Nie ma żadnego powodu, żeby auto zarejestrowane w jednym stanie mogło jeździć tylko z tablicą tylną, a 50 mil dalej ten sam wóz musi już mieć obie. Nie ma to żadnego sensu.
  3. System, który daje się tak łatwo oszukiwać lipnej tablicy. Nie ma żadnej możliwości automatycznej weryfikacji, czy ten samochód na pewno powinien jeździć z tą tablicą – choć tu trzeba zwrócić uwagę, że pan Chris opowiada o pewnym systemie weryfikowania. Jest nim zdjęcie wykonywane przy wjeździe na płatną autostradę i z przodu, i z tyłu auta. Jeśli tablice się różnią, właściciel popada w spory kłopot, ponieważ można mu przybić posługiwanie się sfałszowanym dokumentem.

Podsumowując, wcale nie dziwię się panu Chrisowi

Wprawdzie trollowanie systemu trochę go kosztuje – zwłaszcza nerwów, bo jak dotąd ponoć nic za nikogo nie zapłacił – ale przynajmniej pozwala zauważyć wady tegoż systemu i podjąć ważną dyskusję na temat jego poprawy. Chociaż Amerykanie prostszych problemów nie potrafią rozwiązać od lat, to pewnie i z tym sobie nie poradzą, uznając że takie anomalie to wina świrów, którzy kupili sobie indywidualne tablice na własną szkodę.

Czytaj również:

Oto najdroższe tablice rejestracyjne na świecie. Ich cena wynika z niczego

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać