Ciekawostki

Sprawdź na jaki samochód umrzesz, czyli motoryzacyjne kody ICD-10

Ciekawostki 17.04.2020 1264 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 17.04.2020

Sprawdź na jaki samochód umrzesz, czyli motoryzacyjne kody ICD-10

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski17.04.2020
1264 interakcje Dołącz do dyskusji

Sezon ogórkowy nadszedł wcześniej w tym roku. 

Siedzę w domu i przeglądam internet, bo tak każą. Tzn. nie każą przeglądać internetu, ale nie mam Netflixa ani nie planuję mieć, więc cóż pozostaje. Trafiłem w końcu na stronę onkologia-online – a tam znalazłem międzynarodowe kody ICD-10 oznaczające przyczynę zgonu. Setki kodów objaśniających na co umarł dany pacjent. Ciekawe, czy ten kto składał te kody w całość, był fanem motoryzacji. Oglądam te przyczyny śmierci, a przed oczami migają mi samochody.

A07 – zakażenia jelitowe wywołane przez inne pierwotniaki

Jeśli twoje życie dobiegnie końca przez szparkoszycę, giardiazę, kryptosporydiozę lub izosporydiozę, to możesz powiedzieć, że śmierć przyjechała Żukiem. A07 to taki nowoczesny Żuk z 1970 r., czyli z czasów gdy komuś chciało się jeszcze coś modernizować w tym wozie. Był przebojem polskiego eksportu, ale eksportowano go raczej do krajów, które same nie produkowały samochodów dostawczych, typu okolice Afryki Północnej.

A40 – posocznica paciorkowcowa

Nikomu nie życzę posocznicy paciorkowcowej. Ale każdemu życzę, żeby bujnął się Austinem A40 Farina, jednym z zabawniejszych przejawów motoryzacji angielskiej lat 60. Auto zaprojektował Battista Farina, stąd jego nazwa, natomiast cała mechanika była angielska, co nie wróżyło dobrze ogólnej trwałości i bezawaryjności. Jest natomiast jedna rzecz, która wyróżniała A40 Farinę – to tylna część nadwozia. Otwierała się w niej i szyba, i tylna burta, czyniąc z niego prawdziwego hatchbacka. W 1958 r. A podobno to Polacy wymyślili hatchbacka z Syreną 110.

kody icd-10
To się nazywało Countryman i było za dopłatą. Fot. Wikimedia Commons

C15 – nowotwór złośliwy przełyku

Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że ta tylna, bagażowa część nadwozia na Citroenie C15 wygląda jak nowotwór. Tyle tylko, że nikomu to nie przeszkadzało, a składany w nyskiej fabryce samochód był przez lata bardzo popularny w Polsce. Miał istotne wady, z którymi miałem przyjemność się zapoznać, takie jak przestarzała instalacja elektryczna z zaledwie czterema niezbyt dobrze zabezpieczonymi bezpiecznikami, koszmarny promień skrętu, awaryjne tylne zawieszenie i fatalne wyciszenie. Wspominam go więc znakomicie, choć na myśl o konieczności zawracania na osiedlowej uliczce mam serce w przełyku.

kody icd-10

E30 – zaburzenia pokwitania gdzie indziej niesklasyfikowane

Niewątpliwie jak się popatrzy na ceny E30 na tle innych niemieckich youngtimerów z tego okresu, to widać silne zaburzenia pokwitania objawiające się w niekontrolowanym wzroście wartości, a przynajmniej cen wywoławczych. Można kupić tanio Mercedesa 190, nieprzesadnie dużo kosztują Passaty B2 (choć też za dużo jak na to, jakimi są nudnymi wozami), groszowe ceny osiąga Opel Ascona czy wczesny Ford Sierra, a E30 – beng! 20 tysięcy! 25 tysięcy! A może w ogóle 50 tys. euro? Dlaczego? Czy to tylko magia znaczka, czy te kanciaste kształty? Serio nie potrafię tego pojąć. Ten samochód wydaje mi się taki zwykły, nieszczególny, taki po niemiecku niefinezyjny.

F01 – otępienie naczyniowe

O ogólne otępienie gara podejrzewałbym raczej osobę, która kupuje tanie, używane E65/E66, ale i w przypadku F01 z niższej półki cenowej można dość mocno wtopić. W szczególności jeśli mowa o wersji z silnikiem 4.4 V8, znanym z dużego zużycia oleju, słabych uszczelniaczy zaworowych i pierścieni. Oczywiście silnik to niejedyny problem takiego F01, czytałem o jakichś koszmarnych przejściach ze światłowodową instalacją komunikacyjną, brakiem możliwości diagnostyki itp. To na pewno propozycja dla odważnych. Z drugiej strony warto zauważyć, że kilkunastoletnia siódema kosztuje często 5% swojej pierwotnej wartości, a 30-letnie E30 jest niewiele tańsze teraz niż kiedy było nowe. Absurdalne.

kody icd-10

J80 – zespół ciężkiej niewydolności oddechowej u dorosłych

To podobno ostatnio dość popularna przyczyna zgonu. Zwłaszcza jak nie wiadomo, czy pacjent ma, czy nie ma ten COVID-19. Na pewno przebywanie w bliskości odpalonego Land Cruisera J80 nie pomaga na oddychanie – montowali do niego same ogromne silniki, w tym diesla 4.2 i benzynowego 4.5. Ten drugi był zwłaszcza ciekawy, bo na rynek afrykański i bliskowschodni pruli wariant gaźnikowy z ozdobnymi wyklejankami na boku. Oczywiście z dwoma sztywnymi mostami i napędem dołączanym z ręki, bo te wszystkie niezależne zawieszenia i stałe napędy to dobre dla miastowych. Ostatnio patrzyłem na ceny tego wozu – też oszalały.

K11 – choroby gruczołów ślinowych

Niekontrolowany ślinotok do dziś wywołuje u mnie każda niezardzewiała Micra K11. Niestety takich już prawie nie ma. Przychodzi taki moment, kiedy nawet te nierdzewiejące Micry zaraziły się korozjawirusem i po prostu je schrupało. Moja druga Micra K11 – pięciodrzwiowa – mimo kompletnego braku usterek mechanicznych po prostu niknęła w oczach. Do dziś uważam że to skandal: zrobić najlepszy mały samochód na rynku z najgorszej możliwej blachy. To jakiś sabotaż.

R34 – bezmocz i skąpomocz

Nawet nie wiedziałem, że istnieją takie słowa jak bezmocz i skąpomocz. Wiem jednak, że R34 był ostatnim „prawdziwym” Skyline’em i wszystkie następne auta nazwane tym mianem już nie mają tego klimatu. Śmieszne, że w Japonii produkowano nawet crossovera pod nazwą Skyline, znanego u nas jako Infiniti EX35. W każdym razie do dziś nie wiem dlaczego auto, w które poszło tak dużo inżynierskiego wysiłku, tak wyjątkowe, dopracowane, szczególne, wybitne – nie było nigdy eksportowane. To kolejny punkt na liście „dziwne decyzje Nissana”. A przy okazji, czy ktoś kiedyś widział R34 z kierownicą fabrycznie po lewej? Ponoć były takie jednorożce, ale nigdy nie znalazłem potwierdzenia.

Nissan Skyline GT-R

S10 – powierzchowny uraz szyi

Do dziś się zastanawiam: dlaczego w Stanach tak bardzo przyjęły się pickupy, a w Europie są one zupełną egzotyką? Taki Chevrolet S10 do dziś jest widywany w USA, w 2019 r. przestałem mu nawet robić zdjęcia po jakimś czasie, bo wciąż jeździ tego tak dużo. Zresztą jest to fajny przykład samochodu, który wyewoluował w złą stronę: z czegoś małego i względnie praktycznego w kolejnego koszmarnego, wielkiego potwora, który jest do niczego nikomu niepotrzebny.

W Brazylii dalej w sprzedaży.

W12 – upadek z rusztowania

Ten koncept był niesamowity. Sama idea połączenia znaczka VW z czymś co wyglądało jak niemieckie Lamborghini wydaje się zadziwiająca. Jeszcze bardziej zadziwiający był silnik W12, który właściwie nie jest W, tylko 2 x VR6, co szczegółowo opisywałem tutaj. Niesamowite, że komuś się chciało opracowywać tak niesłychanie skomplikowany silnik, który właściwie nie ma jakichś szczególnych zalet w stosunku do normalnego V8, a potem jeszcze upychać go w Touaregu czy Phaetonie. Rozumiem jego obecność w Bentleyu, bo właściciele Bentleya chcą się czuć wyjątkowi, ale rozrzut między Touaregiem 2.5 TDI (silnik z dostawczaka) a W12 (silnik z Bentleya) przypomina, jak szaloną marką był Volkswagen w początku lat dwutysięcznych.  Natomiast jak spojrzymy sobie na fakturę za serwis takiego W12, to faktycznie możemy się poczuć, jakbyśmy właśnie spadali z rusztowania.

kody icd-10

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać