04.05.2018

Singulato iS6 – najdziwniejsza premiera z Pekinu

Salon w Pekinie zasypuje nas nowościami, zwłaszcza jeśli chodzi o samochody elektryczne. Premier jest tyle, że producentom trudno zabłysnąć i czymś nas zaskoczyć. Ale w tym przypadku się udało.

„O nie, kolejny elektryczny, chiński SUV, co za nuda!” – tak na pewno myślą teraz niektórzy czytelnicy. Rzeczywiście, trwający właśnie salon w Pekinie obfituje w nowości z tego segmentu. Chińczycy „wyspecjalizowali” się w elektrykach i hybrydach, a samochody spalinowe są dla nich zdecydowanie passe. Ale Singulato iS6 jest o wiele ciekawszy od pozostałych premier. Dlaczego?

1. Ma „suicide doors”, czyli drzwi skrzydłowe.

Czyli przednie drzwi otwierają się normalnie, ale tylne już na odwrót. „Suicide doors” (drzwi samobójców) to doskonałe marketingowo określenie, które wzięło się stąd, że w dawnych czasach – gdy tego typu rozwiązanie było popularniejsze – wiele osób wypadało z samochodów po tym, jak takie drzwi przypadkowo otwierały się w czasie jazdy.

Dziś „suicide doors” widuje się od czasu do czasu, na przykład w BMW i3, Maździe RX8 albo w… Oplu Meriva. Dołącza do nich Singulato. I dobrze, bo to ciekawe i dość wygodne.

2. Ma włoską nazwę.

To znaczy włosko brzmiącą. Przynajmniej dla mnie. Choć tak naprawdę ten samochód nie ma nic wspólnego z krajem w kształcie buta. Singulato to wytwór powołanego w 2014 roku pekińskiego startupu Zhiche Auto. Trochę szkoda tylko, że nazwa modelu – iS6 – jest typowo chińska, czyli bezpłciowa i techniczna. Mógłby nazywać się np. Singulato Elettrico Prestigio.

3. Nieźle wygląda.

To oczywiście kwestia gustu, ale nie da się nie zauważyć, że chińscy designerzy są coraz odważniejsi i mają coraz lepszy gust (patrz: bardzo ładne Geely). Singulato mogłoby być konceptem stworzonym przez którąkolwiek z dużych, uznanych marek. Przynajmniej na zdjęciach nie widać, że to chiński wóz. I nie przypomina żadnego innego auta.

4. We wnętrzu jest więcej ekranów niż w sklepie RTV.

Można zgadywać w ciemno, że każdy nowy, elektryczny SUV z Chin będzie miał na pokładzie kilka ogromnych ekranów. Zresztą można się tego spodziewać też po innych nowościach. Ale Singulato nawet w tej dziedzinie potrafi zaskoczyć.

Kierowca ma przed sobą 12.3-calowy wyświetlacz w miejscu, w którym kiedyś w autach montowano zegary. Tuż obok umieszczono 15,6-calowy ekran centralny, który… można obracać i używać go w pionie i w poziomie. No i jest jeszcze wyświetlacz head-up. Ma 16,4 cala. Szesnaście i cztery dziesiąte! To jakaś abstrakcja. Czy kierowca w ogóle będzie jeszcze widział drogę? Czy po prostu wyświetla się tam street view i to zastępuje widok przez przednią szybę?

5. Można szybko obrazić w nim innych kierowców.

Gdy obejrzałem zdjęcia Singulato, zaciekawiła mnie jedna rzecz. Z przodu nie zastosowano znaczka, tylko mały wyświetlacz, na którym pokazuje się nazwa marki. Z tyłu samochód koncepcyjny ma wyświetlany napis „I <3 YOU”. Wygląda to tak, jakby można było sterować tym ze środka i napisać to, co się chce. Ale to by było. Wiadomo, co pisaliby kierowcy, którym chwilę wcześniej ktoś np. zajechał drogę. Potem ten drugi wyprzedzałby tamtego i mu odpowiadał. A na końcu wszyscy by się pozabijali.

Dlaczego nikt tego wcześniej nie wymyślił?

6. Ma parasolkę w tylnych drzwiach.

„Ale to już było!”. Było, to prawda. W Rolls Royce’ach i w Skodzie Superb. Teraz będzie jeszcze w Singulato. To fajny patent. Pomyślmy, co jeszcze można by chować w drzwiach. Może kij bejsbolowy na wypadek, gdyby komuś nie spodobał się napis na naszej tylnej klapie? Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że z tych wszystkich tekstów, najbardziej niebezpieczny jest właśnie „I <3 YOU”.

Co jeszcze trzeba wiedzieć o tym samochodzie? Jest duży (ma 4,9 metra długości, w opcji trzeci rząd siedzeń) i szybki (349 KM, 580 Nm). Napędzają go aż dwa silniki elektryczne. Wkrótce trafi do chińskich salonów, a za kilka miesięcy do gamy dołączy wersja, która osiągnie trzeci poziom jazdy autonomicznej. „Kierowca” będzie mógł w tym czasie zająć się wymyślaniem obelg na innych.