20.11.2019

Renault prezentuje „polskie” Zoe za 124 900 zł. Tak, łapie się na dotacje i ma 395 km zasięgu

Żeby było ciekawiej – obniżona cena wcale nie dotyczy najtańszego modelu w gamie.

Żeby nie przeciągać: Renault właśnie ogłosiło oficjalnie wprowadzenie na naszej rynek wersji elektrycznego Zoe, które łapie się na dopłaty do samochodów zasilanych wyłącznie energią elektryczną. Za 124 900 zł otrzymujemy Renault Zoe w wersji R135 w środkowej odmianie wyposażeniowej Zen, z lakierem metalicznym (normalnie dopłata 2000 lub 2200 zł).

Normalnie przyszłoby nam za taki samochód zapłacić 20 000 zł albo 20 200 zł więcej, co oczywiście sprawiłoby, że nie załapalibyśmy się na rządowe dopłaty. Teraz, o ile nie dokupimy żadnych dodatków, mieścimy się w limitach i możemy planować odliczenie kolejnych 30 proc. (ponad 37 000 zł). Ostatecznie więc – przy zakupie za gotówkę – zostawilibyśmy w salonie 87 400 zł.

Dla porównania – najtańsza do tej pory oferowana wersja Renault Zoe kosztowała 135 900 zł, czyli o prawie 50 000 zł więcej.

Jest też jeden zabawny szczegół.

Obecnie rabatowana wersja R135 Zen kosztuje ponad 10 000 zł mniej niż bazowe R110 Life. Czyli jeśli np. teraz ktoś połasiłby się teraz na otwierające cennik Zoe, zapłaciłby 10 000 zł więcej za słabsze, wolniejsze i gorzej wyposażone auto. Fakt, zasięg jest ten sam, ale reszta parametrów przemawia minimalnie na korzyść R135.

Nie wspominając już o dotacjach, które sprawiają, że zakup Zoe przed obniżką i dotacjami wydaje się koszmarnym interesem.

To co dostaniemy za te 87 400 zł?

Miejski samochód (4,09 m długości) z bagażnikiem o pojemności 338 l i w pełni elektrycznym zasięgiem. Zestaw akumulatorów o pojemności 52 kWh ma pozwolić – według pomiarów zgodnych z WLTP – na przejechanie 395 km przed koniecznością podłączenia samochodu do ładowania. Ten proces zajmie z kolei w najgorszym przypadku 16 godzin i 10 minut (gniazdo 3,7 kW), natomiast w najlepszym – 1 godzinę i 10 minut (ładowarka 50 kW).

Dotowanym Zoe można rozpędzić się maksymalnie do 140 km/h (wersja R110 – 135 km/h), korzystając z silnika elektrycznego oferującego 135 KM i 245 Nm (R110 – 108 KM, 225 Nm)

Odmiana Zen oznacza natomiast, że na pokładzie znajdzie się m.in.:

Do tego dochodzi wspomniany wcześniej lakier o wartości 2000 lub 2200 zł.

Niestety bez odpowiednich negocjacji nie kupimy pakietu z podgrzewanymi fotelami i kierownicą (1200 zł), systemu szybkiego ładowania (3000 zł), świateł przeciwmgłowych (500 zł) czy pakietu multimedia 9,3″ (2000 zł). Chociaż kto o zdrowych zmysłach dopłaci  do nawigacji, kiedy jest CarPlay i Android Auto…

A co na to konkurencja?

Wielka nie jest, szczególnie jeśli chodzi o pojazdy łapiące się na elektryczne dopłaty. Są oczywiście bliźniacze e-208 i Corsa E, jest jeszcze mniejsza i jeszcze tańsza Skoda Citigo, a poza tym… chyba nic ciekawego. Przynajmniej nie będziemy tracić zbyt wiele czasu na wybór naszego kolejnego auta, o ile uprzemy się, że ma być elektryczne i ma kwalifikować się na dopłaty.