27.05.2020

Renault, Nissan i Mitsubishi prezentują nową strategię. Jeszcze głębsza współpraca, jeszcze więcej wspólnych modeli

Od teraz każdy z rynków będzie miał swojego lidera wewnątrz grupy, którego reszta będzie naśladować. O co dokładnie chodzi?

Nowa strategia aliansu Renault Nissan Mitsubishi wbrew pozorom jest dość prosta i w pewnym stopniu została już wcześniej ujawniona w plotkach. Firmy należące do tej grupy podzielą się po prostu światowymi rynkami, ale nie na zasadzie „skoro tu jest Renault, to Nissan nie jest potrzebny” – nowy plan zakłada, że na wybrane rynki modele zaprojektuje Renault, natomiast reszta firm z grupy będzie w tym pomagać i na ich bazie stworzy swoje propozycje. Mniej więcej tak, jak ma to miejsce w przypadku lekkich samochodów dostawczych.

Czyli, w uproszczeniu, więcej dzielenia się technologiami, więcej bliźniaczych modeli. Ma to pozwolić w dużej mierze ograniczyć koszty, ale też zapewnić, że modele tej grupy będą odpowiednio konkurencyjne rynkowo i zaawansowane technologicznie.

I tak na przykład:

Dalsze, dokładniejsze przykłady?

Do tego wewnętrz grupy wprowadzona zostanie wyraźniejsza specjalizacja, jeśli chodzi o technologie i układy napędowe:

Nie oznacza to oczywiście, że np. Renault nie będzie oferował systemów autonomicznej jazdy, a Nissan nie będzie miał pokładowego systemu bazującego na Androidzie. Po prostu firmy nie będą dublować się w swoich pracach rozwojowych nad tymi elementami, korzystając w zamian z tego, co opracował już inny członek grupy.

I co z tego dla nas wynika?

Na razie komunikat aliansu Renault Nissan Mitsubishi ma charakter głównie biznesowy i w skrócie można go odczytać „dalej będziemy działać razem, dalej będziemy produkować auta, ale teraz będzie to dla nas tańsze i łatwiejsze. A, i nie planujemy się łączyć w jedną wielką firmę”.

Potencjalne korzyści dla klienta? Jeśli faktycznie każda z firm skupi się na konkretnych segmentach i konkretnych aspektach, ewentualne braki uzupełniając rozwiązaniami pozostałych firm w jeszcze większym stopniu niż do tej pory, to końcowe efekty mogą być naprawdę… dopracowane.

Można przy tym obawiać się tylko o to, czy takie łączone produkty nie staną się niemal kompletnie generyczne. Nie zakładałbym się też o to, czy zostanie gdzieś w tak zacieśnionej współpracy miejsce dla takich projektów jak np. Alpine. To raczej nie był przesadnie dochodowy eksperyment, trudno też dopasować go do nowego planu. Jeśli więc ktoś planował kupić nowe A110, lepiej się chyba pospieszyć…