17.10.2019

Tylko 12 egzemplarzy Renault Megane R.S. Trophy-R trafi do Polski. Spieszcie się zbierać kasę

Renault już od bez mała 15 lat raczy nas sportowymi wersjami swojego kompaktowego Megane. Teraz Francuzi pokazali topowy wariant R.S. Trophy-R.

Renault Megane jest dość specyficznym modelem na rynku. Ta jego specyficzność związana jest z faktem, że zwykłe wersje tego auta są dość nijakie w porównaniu do konkurencji (która przecież też nie bryluje jakoś szczególnie pod tym względem). Tak samo sytuacja wyglądała w przypadku poprzedniej generacji kompaktowego Renault. Ale braki charakteru z nawiązką nadrabiały sportowe wersje R.S. Tak jest i tym razem.

Najnowsza to R.S. Trophy-R.

Jest to zarazem prawdopodobnie ostatni wariant Megane pokazany przed liftingiem, którego efekty zapewne niedługo zobaczymy (prototypy są już testowane na drogach publicznych). Wzorem poprzednich generacji, Trophy-R kładzie nacisk nie na dalsze zwiększanie mocy, ale na jej odpowiednie spożytkowanie na drodze.

No ale proszę was, żółte zaciski hamulcowe?

Mniej masy, więcej frajdy.

Względem Megane R.S. Trophy, na którym „R-ka” się opiera, auto straciło na wadze aż 130 kg – obecnie ma 1306 kg. W utrzymaniu masy w ryzach pomagają m.in. obręcze i tarcze hamulcowe wykonane z włókna węglowego, a także tytanowy układ wydechowy Akrapovič.

Można też liczyć na zawieszenie typu Cup (tj. takie o twardości marmurowego blatu) i regulowane amortyzatory firmy Öhlins. Zadbano też o to, by na dynamicznie pokonywanych wirażach kierowca nie wypadał z auta – odpowiedzialne są za to fotele kubełkowe Sabelt z tapicerką z Alcantary.

Dzięki niższej masie własnej polepszyły się nieco osiągi; korzystające z 300-konnego, turbodoładowanego silnika 1.8 Renault przyspiesza teraz do 100 km/h w 5,4 s (Trophy: 5,7 s). Odrobinę wzrosła też prędkość maksymalna – z 260 do 262 km/h. Choć są to parametry godne uwagi, to nie powinny skutkować koniecznością odwiedzania stacji paliw co kwadrans – producent podaje, że zmierzone według wytycznych WLTP średnie zużycie paliwa wynosi 8,1 l na 100 km.

Zwróćcie uwagę, jak pięknie i krzywo przyczepiono tablicę z nazwą producenta.

Napęd jest przenoszony na przednią oś, za co odpowiedzialna jest 6-biegowa, manualna skrzynia biegów.

Równie dużo uwagi poświęcono aerodynamice.

Zapewne zwróciliście uwagę na charakterystyczny wlot powietrza umieszczony na masce. Nie ma on jednak nic wspólnego ani z chłodzeniem silnika, ani z zapewnianiem odpowiedniej porcji świeżego powietrza chłodnicy powietrza doładowującego. Nie – zadanie tegoż wlotu jest zgoła inne i polega na… pomocy w skuteczniejszym „przysysaniu” auta do nawierzchni.

O! Przednia tablica też jest krzywo.

Jakim cudem jest to możliwe? Rzecz polega na tym, że wlot na masce w praktyce kieruje powietrze w dół ściany grodziowej. Przemieszcza się ono następnie pod podwoziem w stronę dyfuzora umieszczonego w tylnym zderzaku. Dobrze to wymyślili.

240 tys. zł – na takim poziomie ustalono cenę limitowanego Megane.

Z całkowitej liczby 500 sztuk tylko 12 trafi do Polski, trzeba się więc spieszyć z rezerwacjami. Auta zostaną wyprodukowane w przyszłym roku.

Poprawili!

Problem w tym, że – jak zdążyliście już zauważyć – 240 tys. zł to kupa kasy. Tym bardziej, że standardowe 280-konne Megane R.S. kosztuje 124 900 zł, a R.S. Trophy – 142 900 zł.

500 egzemplarzy na całym świecie zapewne szybko się rozejdzie, ale czy taki limit i wyżej wspomniane modyfikacje usprawiedliwiają o blisko 100 tys. zł wyższą cenę, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Według mnie niestety nie, ale i tak chętnie sprawdziłbym, co Trophy-R potrafi.