30.07.2021

Youtuber dostał po głowie za pomoc powodzianom autem testowym. Inni producenci umieli się znaleźć

Trudne chwile wymagają podejmowania trudnych decyzji. Wydarzenia takie jak powódź w Niemczech pokazują, że w ludziach wciąż jest wiele dobra.

Nie jest tajemnicą, że kliki najłatwiej zrobić na kontrowersyjnych, a najlepiej negatywnych zdarzeniach. Przypał, wypadek, agresja drogowa, oszustwo, przestępstwo, cwaniactwo, patologia – takie tematy klikają się znakomicie. Wierzcie mi, widziałem statystyki cwaniaka z Audi wycofanego z wahadła przez ciężarówkę. Pozytywne wiadomości nie wzbudzają takiego entuzjazmu, pewnie większość uznaje je za nudne. Być może chodzi o to, że gdy czytamy o jakimś nieprzyjemnym wydarzeniu, chcąc nie chcąc czujemy się lepiej, bo mamy świadomość, że nam by się to nie przytrafiło, my byśmy sobie nie pozwolili na takie zwierzęce zachowanie. A dobre wiadomości uświadamiają nam tylko, że są ludzie, którzy potrafią zrobić więcej od nas i zachować się lepiej, a to nie dla każdego może być inspirujące.

No dobra, może trochę przesadzam, ale tknęło mnie jak spojrzałem na publikacje na temat tego, co spotkało Mishę Charoudina

Misha jest z pochodzenia Rosjaninem, wychował się w Holandii, a od lat mieszka i pracuje w Nürburgu, a precyzyjnie to na samym torze Nürburgring bo współtworzy firmę Apex Nürburg, która m.in. wynajmuje samochody na przejażdżki po legendarnym torze. To właśnie w jego firmie Robert Kubica wynajął kiedyś BMW M4 i mocno zmęczył podczas kilkudziesięciu szybkich okrążeń. Misha nakręcił potem film, w którym pokazał, dlaczego samochody na tor muszą być budowane z innych klocków niż auta na ulice. Szczególnie jeśli trafiają w ręce kierowców takich jak Robert, który potrafi wycisnąć z samochodu 110 proc.

Misha ma swój kanał na YouTube i pokazuje na nim różne samochody

Przeprowadza również testy aut z parków prasowych importerów. Ostatnio miał zaplanowany taki test jednego mocnego kombi, ale szyki pokrzyżowała mu powódź, która nawiedziła naszych zachodnich sąsiadów. Zamiast myśleć o tym, by pokazać jak samochód zachowuje się na torze, Misha wykorzystał go w akcji pomocowej dla powodzian – codziennie z grupą wolontariuszy jeździł do potrzebujących by pomóc w usuwaniu skutków kataklizmu i opowiadał na swoim kanale co się dzieje w okolicach Nürburga. Po kilku dniach dostał maila od przedstawiciela importera, który zwrócił uwagę, że to nie na tym polega test samochodu i wyraził nadzieję, że auto wróci do parku prasowego bez szwanku. Celowo nie piszę o jaką markę chodzi, bo to nieistotne, ten mail świadczył wyłącznie o osobie, która go napisała, a nie o marce jako całości. Choć pewnie przez chwilę rzuci cień na wizerunek całego brandu.

Piszę o tym dlatego, że temat podchwytują kolejne zagraniczne serwisy – bo to się kliknie

Chętnie piszą o tym, jak to producent testowanego kombi obraził się, bo auto było wykorzystywane do pomocy poszkodowanym. Za to nie widzę, by ktokolwiek podchwytywał pozytywne działania, na jakie decydują się producenci, a i to odczuł nawet sam Misha. We wcześniejszym filmie odwiedza m.in. park Forda i zabiera z niego trzy Transity. Niemiecki oddział Forda miał flotę kilkudziesięciu dostawczych samochodów zarejestrowanych i gotowych do sprzedaży, ale odwołał aukcję i oddelegował wszystkie auta na trzy miesiące do pomocy poszkodowanym. „Nie przejmuj się stanem, w jakim wrócą, po prostu z nich korzystajcie” – mniej więcej takie słowa padają z ust Fabio, który z ramienia Forda przekazywał auta Mishy.

Poszperałem chwilę i wyczytałem, że dealerzy Forda przeznaczyli 150 samochodów do pomocy poszkodowanym. Nie tylko oni – dealerzy Opla proponują darmowe wypożyczenie samochodów potrzebującym, którzy stracili swoje auta w powodzi na trzy tygodnie. Toyota uszykowała setkę aut dla potrzebujących nawet na 8 tygodni – potrzebujący mają się zgłaszać do dealerów, albo dzwonić na specjalna infolinię. Volkswagen przekazał milion euro Niemieckiemu Czerwonemu Krzyżowi. Również ta marka, której przedstawiciel skrytykował Mishę, prowadzi wciąż zbiórkę dla potrzebujących i zebrała już sześciocyfrową kwotę.

I takich działań pewnie jest znacznie więcej, tylko mało kto o nich pisze, bo statystyki pokazują, że ludzie wcale nie chcą o tym czytać. Choć to walka z wiatrakami czy inna syzyfowa praca, chcemy podkreślić na Autoblogu również te dobre strony ludzkiej natury. Wierzymy, że do tych, którzy tak po ludzku podchodzą do sytuacji i kierują się dobrem innych, to dobro później wróci. A cwaniak z Audi może będzie przestrogą dla innych, żeby myśleli o tym, co robią.