Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Policjant jechał 225 km/h po wsi, bo musiał robić pościg jak w filmie

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 07.09.2022 80 interakcji

Policjant jechał 225 km/h po wsi, bo musiał robić pościg jak w filmie

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski07.09.2022
80 interakcji Dołącz do dyskusji

Policyjny pościg motocyklem zmusza do zastanowienia nad tym kto jest bardziej niebezpieczny — ścigany czy ścigający. 225 km/h przez wieś to gruba przesada.

Policyjne pościgi to temat mocno polaryzujący społeczeństwo. Z jednej strony chcielibyśmy mieć skuteczną policję, która szybko łapie uciekającego. Ta część społeczeństwa z uwielbieniem ogląda kompilacje pościgów z amerykańskich dróg, gdzie pościgi bywają widowiskowe, czasem kończą się śmiercią, ale zawsze są skuteczne.  Z drugiej zaś strony wszyscy dostrzegamy braki w wyszkoleniu policjantów, boimy się o bezpieczeństwo postronnych obywateli. Pojawia się wtedy pytanie, czy złapanie jednego przestępcy uzasadnia wysokie ryzyko, jakie ponoszą funkcjonariusze. Po ostatnim filmie dyskusja rozgorzała na nowo.

Policyjny pościg motocyklem z prędkością 225 km/h po wiejskich drogach to szaleństwo

Pisaliśmy ostatnio, że policja dostała nowe BMW, które mają świetne osiągi. Nie znaliśmy ich maksymalnej prędkości, bo producent określał je enigmatycznie: powyżej 200 km/h. Wiemy już, że są w stanie pojechać co najmniej 225 km/h, bo tyle wyciągnął policjant w terenie zabudowanym. Gdzie mu się tak spieszyło? Ścigał innego motocyklistę, który nie zatrzymał się do kontroli. Pościg odbył się na dystansie 15 km i przebiegał przez tereny zabudowane. W komunikacie czytamy, że uciekający nie stosował się do znaków i powodował zagrożenie dla innych. W końcu ścigany popełnił błąd na zakręcie — za późno go zauważył, albo zbyt słabo się na nim złożył i efektownie wyleciał z motocykla. Po wszystkim okazało się, że motocyklista miał we krwi 1,5 promila alkoholu i nie posiadał uprawnień do kierowania, a sam motocykl nie miał ważnego przeglądu.

policyjny pościg motocyklem

A ja mam dylemat

Złapano przestępcę, sprawiedliwość zatriumfowała. Ale z drugiej strony ten pościg nie był potrzebny, był brawurowy, powodował zagrożenie dla postronnych. To nie tylko uciekający kompletnie zlekceważył przepisy i bezpieczeństwo na drodze. Mieli tablice rejestracyjne motocykla, mogli od razu podjechać pod adres ściganego, bo prędzej czy później i tak wróciłby do domu. Można zorganizować blokadę. Jest wiele możliwości, które nie powodują takiego zagrożenia dla postronnych. Jednak żeby się upewnić, sięgnąłem do przepisów i jestem zszokowany — nie przewidują one przerwania pościgu w wypadku narażania innych osób na niebezpieczeństwo. Zgodnie z zarządzeniem Komendanta Głównego Policji w sprawie organizowania i prowadzenia przez policję działań pościgowych, policjant może przerwać pościg tylko i wyłącznie wtedy, gdy:

 zachodzi konieczność udzielenia pomocy osobie, której życiu i zdrowiu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo i gdy nie może spowodować udzielenia tej pomocy przez osoby trzecie

Nie ma innych przesłanek. Jestem zdumiony, bo do tej pory miałem nadzieję, że w przepisach jest więcej miejsca na logikę. Myliłem się.

Czy policjant może stracić prawo jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym podczas pościgu?

Nie, bo korzystają z kontratypu pozaustawowego (okoliczności wyłączającej bezprawność czynu), który mówi o tym, że nie popełnia wykroczenia, ten kto działa w ramach swoich uprawnień. W prawie rzymskim ta zasada była wyrażona pięknym zwrotem: Non facit fraudem, qui facit, quod debet, co tłumaczymy na — nie czyni bezprawia, kto spełnia swą powinność. Dlatego jeżeli chcesz sobie legalnie pośmigać z prędkością 200 km/h po okolicznych wioskach, to czym prędzej zapisz się do policji. Tak powinno brzmieć hasło zachęcające do wstąpienia w szeregi tej formacji.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać