Ciekawostki

Plastikowy Ford Ibiza z tyłem od Fiata ma 11 miejsc i diesla z ciągnika. Brazylia to inna planeta

Ciekawostki 25.07.2023 187 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 25.07.2023

Plastikowy Ford Ibiza z tyłem od Fiata ma 11 miejsc i diesla z ciągnika. Brazylia to inna planeta

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski25.07.2023
187 interakcji Dołącz do dyskusji

Niechcący trafiłem – za sprawą znajomego – na brazylijski odpowiednik OLX. Po tylu latach zajmowania się gratami nadal potrafię czymś się zadziwić i zachwycić nawzajem. Tym czymś jest Ford Ibiza.

Brazylijski rynek motoryzacyjny przez lata był niezwykle dziwny i odizolowany od reszty świata. System podatkowy wyrzucał poza nawias pojazdy importowane – wszystko trzeba było produkować lokalnie. Nawet oddziały ogromnych światowych koncernów w Brazylii działały w warunkach ogromnej autonomii na zasadzie „to jest Brazylia, tu wszystko działa inaczej” i tym sposobem powstawały albo bardzo dziwne alianse, albo jeszcze dziwniejsze modele, niepowiązane z niczym, co można spotkać w reszcie świata.

Jednym z moich ulubionych brazylijskich endemitów są pickupy-sedany

Napisałem o nich kiedyś rozbudowany wpis, ale już zniknął w czeluściach internetu. Był całkiem długi okres w dziejach brazylijskiej motoryzacji, gdy lokalne firmy karoseryjne kupowały ramy z silnikami od Forda lub Chevroleta i zabudowywały na nich swoje samochody w postaci luksusowych wozów dla rolników. Co do zasady były to pickupy, ale z tylną częścią nadwozia zamykaną jak w normalnym sedanie.

Życzę Wam, aby rok 2021 był tak zaskakujący, jak Ford F-250 sedan z tyłem od Focusa.

Posted by Złomnik on Thursday, December 31, 2020

Brazylijski Ford montował w swoich samochodach przemysłowe diesle MWM

Gotową ramę z dieslem MWM i układem napędowym, a nawet z częściowym wnętrzem można było sobie kupić i zbudować na niej cokolwiek. Dziś byłoby to nie do pomyślenia, ale w Brazylii trzymało się dobrze nawet jeszcze w latach 90. Inwencja brazylijskich wytwórców nie kończyła się na pickupach-sedanach. Kraj jest ogromny, odległości porażające, a ludzi jakoś trzeba wozić. Powstawały więc też laminatowe furgony na terenowo-roboczych podwoziach, z tym samym dieslem MWM 229 (3,9 litra, seria Industrial), które z jakiegoś powodu nosiły na sobie znaczek producenta ramy, a nie nadwozia.

Ford Ibiza wizualnie przypomina nieco model Aerostar, ale nie ma z nim nic wspólnego

To konstrukcja opracowana przez firmę SR Veiculos Especiais w 1984 r. jako luksusowy van. Podobno przygotowanie samego nadwozia kosztowało 2,5 miliona dolarów (40 lat temu – suma ogromna jak na Brazylię) i składa się ono z laminatowych paneli przyklejonych do struktury z rurek metalowych. Podwozie pochodzi z Forda F-1000, choć wygląd faktycznie był ponoć inspirowany konceptami modelu Aerostar. W tworzeniu konstrukcji nadwozia brali udział inżynierowie Lotusa, których zadaniem było obniżenie masy pojazdu.

Stworzenie drzwi przesuwnych przerosło jednak możliwości firmy SR. Ford Ibiza ma tylko jedne drzwi tylne, dość wąskie – coś na kształt pierwszej generacji Mazdy MPV. Możliwości zabudowy wnętrza były nieograniczone. Występował nawet wariant z dwunastoma miejscami – miał 4 rzędy po 3 fotele, lub wersja towarowa, z pojedynczą ławką z przodu. Sprzedawany wóz ma ponoć jedenaście miejsc, co oznaczałoby konfigurację 2+3+3+3. Niestety, nie widać tego zbyt dobrze na zdjęciach. Widać za to idealnie lampy z Fiata Uno.

Ford Ibiza, choć był produktem nieco niszowym, miał jednak ogromną zaletę: fabryczną gwarancję Forda. Nie wiadomo ile sztuk tego niezwykłego pojazdu sprzedano, ale wiadomo, że był nadzwyczaj wolny – jego wolnossący diesel rozwijał 87 KM i pozwalał osiągnąć 100 km/h w ok. 40 sekund. Nikt nie narzekał. Przy okazji, warto zauważyć, że Brazylijczycy na długości 5,5 metra mieścili 12 osób, a Amerykanie na tej samej długości mają problem, żeby upchać siedmioro pasażerów. Zdarzały się też Ibizy z benzynowym 3.6 (6 cylindrów) o mocy 112 KM, oczywiście napędzanym etanolem produkowanym z trzciny.

Cena za ten pojazd jest nieco zaporowa

To 68 000 zł. W Europie kupiłbym za to bardzo dobrego, 9-osobowego Sprintera. Byłby szybszy, wygodniejszy, paliłby o wiele mniej oleju napędowego i zapewne również mniej by się psuł. Cóż z tego, skoro w warunkach brazylijskiego interioru nie dałby sobie rady, a jego skomplikowany diesel poległby w starciu z brazylijskimi mechanikami, który dobrze znają tylko silniki z serii Industrial.

Ten Ford jest wspaniały, ale nic nie przekona mnie, żeby jechać do Brazylii.

Czytaj również:

Bezwartościowy barnfind z Brazylii. Boję się, że to samo może spotkać nas

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać