08.07.2021

Stellantis podjął decyzję. Za 7 lat Opel będzie tylko i wyłącznie elektryczny

Żadnych diesli. Żadnych silników benzynowych. Od 2028 r. Opel w swojej europejskiej gamie będzie miał wyłącznie samochody, które napędzać będą silniki elektryczne. 

A żeby nie było, że ktoś się przesłyszał i to wcale nie jest prawda, proszę bardzo, oto obrazek z najnowszej prezentacji marki Opel i koncernu Stellantis:

Większość z tych obrazków nas już nie interesuje, bo opisuje dawne dzieje albo nie ma znaczenia. Kluczowe są natomiast dwa ostatnie.

Zgodnie z nimi, od 2024 r., czyli raptem za 3 lata, Opel będzie miał zelektryfikowany każdy model w gamie. Czyli w jakimś stopniu na prąd będzie Corsa, Astra, Crossland, Grandland, Insignia i Mokka. W sumie do kompletu wiele nie brakuje, bo Corsę elektryczną można kupić teraz, podobnie jak Mokkę, natomiast Grandland jest dostępny w wariancie hybrydowym. Czyli została Astra i Crossland, jakoś się to ogarnie.

Przeskakujemy jednak o kolejne 4 lata i mamy kolejną, wyraźniejszą zmianę. Od 2028 r. w gamie Opla nie będzie już modeli czysto spalinowych ani zelektryfikowanych w jakimś stopniu. Będą albo wyłącznie elektryczne, albo… żadne. Co oznacza, że zostało nam już tylko 7 lat na podśmiewywanie się z turbodziury.

I to już robi się naprawdę blisko.

Wprawdzie to wciąż 7 lat, ale z drugiej strony – to tylko 7 lat. Tylko, bo wyobraźmy sobie, że właśnie 7 lat minęło chociażby od premiery drugiej generacji Volvo XC90. A wciąż można mieć (a przynajmniej ja mam) wrażenie, że to całkiem nowe auto.

Boję się teraz mrugnąć, bo kto wie – może mrugnę, wejdę na stronę Opla i okaże się, że już jest 2028 r. i faktycznie nie da się kupić niczego spalinowego (nie żebym planował).

Ach, jest też i inna wiadomość – wraca Opel Manta:

I według dzisiejszych zapowiedzi powinien wrócić trochę szybciej, niż nastąpi pełna elektryfikacja Opla, czyli w połowie tej dekady. Przy czym nie liczyłbym na wersję spalinową, biorąc pod uwagę opis z miniaturki powyższego obrazka, gdzie wyraźnie zapisano Manta e. A wiecie, co oznacza to „e” na końcu.

Według innych doniesień w pełni elektryczny do 2030 r. ma być również Fiat. Dodge z kolei do 2024 r. zaprezentuje elektrycznego muscle cara, Jeep zelektryfikuje całą gamę (ale na razie nie ma nic o wyrzuceniu silników spalinowych), a RAM zaprezentuje elektrycznego pickupa.

Co jeszcze ogłosił dziś Stellantis?

W skrócie: wszystko. Elektryfikacja ma dotyczyć wszystkich marek, choć nie w przypadku wszystkich podano już daty usunięcia z ofert modeli spalinowych. Przygotowano nawet specjalne myśli przewodnie dla każdej z marek i normalnie bym ich nie podawał dalej, ale budzą one we mnie taki dyskomfort psychiczny, że muszę się nimi podzielić ze światem. Na wszelki wypadek nie tłumaczę:

Szczególną uwagę zwracają tutaj dwa hasła. Po pierwsze – Alfy Romeo. Przy czym nie wiadomo, czy to oznacza, że od 2024 r. wszystkie Alfy będą elektryczne (mało prawdopodobne), czy po prostu będą jakieś modele na prąd. Po drugie – Lancii. Ale może tym razem nie będę złośliwy w stosunku do włoskiej motoryzacji, bo się moja własna Alfa na mnie obrazi.

Poza tym wiadomo, że elektryczne auta Stellantis wykorzystają 4 platformy.

Będą to kolejno:

Przy czym oczywiście kilometry określają w tym przypadku maksymalny zasięg oferowany przez zestaw akumulatorów.

Do kompletu będą jeszcze trzy skalowalne, elastyczne i kompaktowe układy napędowe, a elektryczne auta Stellantisa będą mogły mieć napęd na przednią oś, tylną oś albo obie osie.

I co teraz?

Teraz musimy sobie chyba przygotować w końcu jakiś szablon, żeby szybciej pisało się newsy, że kolejna marka przechodzi wyłącznie na napęd elektryczny. Chociaż z drugiej strony – marek, które jeszcze tego nie ogłosiły, zostaje z miesiąca na miesiąc coraz mniej…