Testy aut nowych

Za kierownicą tego auta poczułem się jakbym znowu miał 20 lat. Opel Corsa 1.2 Turbo GS w teście

Testy aut nowych 22.04.2024 100 interakcji

Za kierownicą tego auta poczułem się jakbym znowu miał 20 lat. Opel Corsa 1.2 Turbo GS w teście

100 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowy Opel Corsa to szczery samochód, niczego nie udaje. Od pierwszej minuty daje do zrozumienia, że jest, jaki jest. Nie próbuje zadzierać noska i za to go polubiłem.

Oto przed wami Opel Corsa. Najpierw dwa zdania o cyferkach, a potem zdradzę wam tajemnicę jak się odmłodzić. No więc jest to wersja 1.2 Turbo GS z ręczną skrzynią biegów, za 96 900 zł. Miejski hatchback ma 406 cm długości, bagażnik o pojemności 309 l. Pod maską na silnik 1.2 turbo o mocy 100 KM, przyśpiesza od 0 do 100 km/h w 9,9 sekundy i pojedzie z prędkością 174 km/h. A teraz zapraszam na kąpiel w formalinie, zaczniemy od silnika.

Śmieszny jest napęd tej Corsy, ale tak pozytywnie

Na zimno warczy, jakby miał przelotowy wydech. Kiedy już zacznie jechać, to ochoczo przyśpiesza, a w połączeniu z manualną skrzynią biegów o 6 przełożeniach daje sporo frajdy z jazdy. Poczułem jakbym znowu miał 20 lat i ujeżdżał Seata Arosa mojej mamy. Skrzynia działa dobrze, sprzęgło jest łatwe, a przełożenia pozwalają na sporą dowolność przy doborze dobrego biegu. Z prędkością 50 km/h można jechać na dwójce, trójce, czwórce, a nawet na piątce i samochód nie będzie się męczył. Najzabawniejsze dla mnie jest, że inżynierowie niechcący dali Corsie procedurę startu w stylu launch control. Jak to? Ze wciśniętym sprzęgłem silnik pozwala wspiąć się silnikowi na ok. 3,5 tys. obrotów. Wystarczy trzymać gaz w podłodze, dynamicznie odpuścić sprzęgło i voila – procedura startu.

Launch control? Wiem co powiecie

To nie procedura startu tylko zabezpieczenie, a ja wam powiem – macie może rację – ale w takim razie, dlaczego ten limiter nie działa na biegu jałowym? Jeżeli sprzęgło nie jest wciśnięte, to można na postoju rozkręcić motor do czerwonego pola, a przecież jakby to było zabezpieczenie, to wtedy też powinno działać. Mówię wam, to procedura startu, ale dla wszystkich spóźnionych matek odwożących swoje pociechy do szkoły.

Jako ciekawostkę dodam, że Corsa ma tryb Sport załączany przyciskiem w konsoli centralnej. Najpierw nie umiałem go włączyć, ponieważ, jak się okazało, guzik wymaga dłuższego przytrzymania. Potem stwierdziłem, że ten tryb Sport nie robi kompletnie nic – pewnie w broszurze przeczytacie inaczej, ale praktyka pokazuje jak jest. Na koniec dwa słowa o zużyciu paliwa. Miałem problem z ustaleniem sensownych wartości, bo zbyt dobrze się bawiłem, ale w komputerze był dostępny wynik z ostatnich 1300 km. Na tym dystansie mały Opel zużył średnio 7,7 litra benzyny na 100 km.

Zakręty i te sprawy

W kwestii pracy zawieszenia znów poczułem się jak 20-latek. Wszystko dlatego, że Corsa odrobinę za bardzo buja się na boki i bardzo to polubiłem. Każdy dynamiczniej pokonywany zakręt jest w niej taki teatralny, jakby się jechało na samiusieńkim końcu przyczepności, co oczywiście nie jest prawdą. No nic, uznajmy to za cechę bezpieczeństwa czynnego. Normalny kierowca lub kierowczyni czując, że pojazd ugina się w zakręcie z pewnością zwolni, a jak wiemy – im wolniej, tym bezpieczniej.

Z zewnątrz Opel Corsa GS wygląda naprawdę fajnie

Dwukolorowe nadwozie, przyciemnione reflektory LED, połączone czarnym grillem z czarnym logo dają odrobinę sznytu. Z tyłu również jest czarne logo oraz czarny napis Corsa, a końcówka wydechu chromowana. Ma niewielką średnicę, ale cóż w końcu to silnik 1.2 – nie oczekujmy wjazdu do tunelu. Czarne lusterka boczne są czarne nie z oszczędności, ale dlatego, że otrzymały tę samą powłokę lakierniczą co dach. Na dodatek składają się automatycznie oraz mają LED-y do oświetlania podłoża. Fajne, takie dorosłe bajery z większych aut. 17-calowe felgi wyglądają świetnie i mają dobre opony, mojej ulubionej marki – Continental.

Jedyne, co mi nie pasuje to tylne lampy

Są ładne, spójne, ale przez ich wnętrze, pod czerwonym kloszem, przebiega srebrny dekor. Ten kawałek plastiku odbija światło i wieczorem Corsa czasem sprawia wrażenie, że ma włączone światła. To irytuje, bo w człowieku zapala się lampka „o nie, zostawiłem włączone światła”. I nie ma znaczenia nawet to, że ten Opel wyłączy je automatycznie i jest to niemożliwe do zrobienia.

Opel Corsa 1.2 Turbo GS zaprasza do wnętrza

Z tą kabiną to jest, powiedziałbym… pół na pół. Są w niej dobre i ciekawe elementy jak na przykład duży ekran centralny. Z drugiej strony, w kabinie nie brakuje takich akcentów, które określiłbym jako pierwotne. Co z tego, że w drzwiach są dekory z brokatem, oraz że są częściowo obszyte ekoskórą, jak cały boczek drzwiowy to jeden wtrysk z twardego plastiku. A tylne drzwi nie mają nawet wspomnianych dekorów – to po prostu plastikowość. Tak samo przeciwsłoneczne daszki nad głowami – kawał twardego tworzywa. Cały dół deski rozdzielczej i konsola centralna również są z twardego plastiku – no cóż, to jest Opel Corsa, a nie Mercedes S. Po prostu wolę wam dać znać, bo to widać i żaden poprzeczny dekor w kolorze offwhite przebiegający przez całą deskę rozdzielczą nie sprawi, że twardy plastik magicznie zniknie.

Od ogółu do szczegółu

Deska rozdzielcza ma pokrętła od klimatyzacji i nie sądziłem, że to kiedyś napiszę, ale jest ich za dużo. Tzn. są dwa pokrętła od temperatury po lewej i prawej stronie sugerujące, że auto ma dwustrefową klimatyzację. W rzeczywistości oba ustawiają jedną strefę. Żeby było śmieszniej, to cennik nie przewiduje w ogóle dwustrefowej klimatyzacji.

Ekran na tak

Ponad tymi przyciskami od klimatyzacji jest naprawdę duuuuży, panoramiczny 10-calowy ekran centralny, który ma cienkie ramki, wygląda bardzo dobrze i jest standardem w każdej Corsie. Niestety ma jedną wadę – jak się włączy Apple CarPlay, to zamiast doskonałego widoku 16:9 w wysokiej rozdzielczości, samochód wyświetla na środku LCD wersję jakby sprzed kilku lat. Służbowa Insignia mojej żony z 2019 r. miała taki CarPlay. Poza tym Insignia nie miała regulowanej wysokości mocowań pasów bezpieczeństwa w słupkach B i identycznie jest w nowej Corsie. Nie wiem, dlaczego Opel tak robi, ale na osłodę podsufitka w wersji GS jest czarna.

Opel Corsa

Ekran na nie

Niestety LCD przed kierowcą to inna bajka. Jest zbyt mały i jakby na siłę zamontowany, zamiast klasycznych zegarów, które są dostępne w tańszej wersji. Ten „lepszy ekran” ma grubą ramkę, a po bokach ramki jeszcze grubsze czarne pola. W tej czerni dookoła LCD ukrywają się co prawda ikony, ale szkoda, że nie ma tam kierunkowskazów lub czegoś używanego podczas jazdy. Dawałoby to wrażenie, że to pole jest wykorzystywane. A tak są tam dwie ikony widoczne podczas kręcenia kluczykiem, a potem już nic. Grafika tego wyświetlacza jest postarana na jakieś 10 proc. Obrotomierz i poziom paliwa mają formę pasków po bokach. Cała reszta to zwykłe białe napisy umieszczone na niebieskim tle. Są cztery widoki do wyboru, ale niespecjalnie się od siebie różnią, poza tym, że dwa z nich wyświetlają samochód w czasie jazdy i pracę sensorów.

To, czego Opel Corsa nie daje w tworzywach, zapewnia we wyposażeniu

Testowana Corsa GS ma podgrzewaną kierownicę z wypłaszczeniem obszytą skórą, ma automatyczne światła, automatyczne wycieraczki i automatyczne szyby elektryczne. Na dodatek seryjne nagłośnienie w Corsie (bez żadnego logo ze świata audio) jest 10 razy lepsze niż bym się spodziewał – nie jest to żyleta, ale gra ciepło i ma dużo miękkiego basu. Sporo dorosłych bajerów, jak na segment B. Miło się podróżuje tak skonfigurowanym pojazdem.

Opel Corsa – kupić, nie kupić?

Morał z testu Corsy jest taki, że mały hatchback z manualną skrzynią biegów to bardzo piękne, ale wspomnienie. Dla mnie jest to pieśń o czasach, kiedy jeździliśmy małymi hatchbackami, bo na nic innego nie było nas stać. Teraz mały hatchback to już nie wybór z konieczności. To modne, nowoczesne i wygodne rozwiązanie do miasta. No i właśnie ze względu na tę wygodę kupiłbym tylko i wyłącznie wersję z automatyczną skrzynią biegów.

Opel Corsa

Jedyne, czego nie mogę przeboleć, to fakt, że obecnie auto segmentu B kosztuje prawie 100 tys. zł (96 900 zł) i to wcale nie w topowej wersji. Odmiana z automatem to wydatek 103 700 zł, a mocniejsza hybryda kosztuje 116 100 zł. To wciąż tylko drobne, bo za elektryczną Corsę Electric producent oczekuje 174 700 zł. Kurtyna.

Opel Corsa

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać