Ciekawostki

Wrocław zrobił zmyślony znak. Oto, jak powinieneś się zachować na drodze, gdy go widzisz

Ciekawostki 24.10.2022 65 interakcji

Wrocław zrobił zmyślony znak. Oto, jak powinieneś się zachować na drodze, gdy go widzisz

Piotr Barycki
Piotr Barycki24.10.2022
65 interakcji Dołącz do dyskusji

Jedno jest pewne – mamy w Polsce za dużo znaków drogowych, których kierowcy w całym tym gąszczu albo nie dostrzegają, albo nie rozumieją. Żeby więc było łatwiej, Wrocław wymyślił… nowe znaki drogowe.

Możliwe, że efektem wcale nie będzie to, że będzie łatwiej i bezpieczniej, ale trudno, już wszystko wpisane, znak postawiony.

Co wymyślono we Wrocławiu i po co tam nowe znaki drogowe?

Jak opisuje serwis tuwroclaw, nowy znak okazał się potrzebny na jednej ze zwężonych ulic miasta, gdzie po budowie przystanku pojawił się problem z mijaniem się aut jadących w przeciwnych kierunkach, a także mijaniem się autobusów i tramwajów.

Co na nim znajdziemy? W rzeczywistości – kilka różnych znaków umieszczonych na jednej tablicy. Mamy tutaj – jak podaje tuwroclaw – D-12, czyli pas ruchu dla autobusów jako ogólny wzór. Cała tablica ma zresztą proporcje i kształt takiego właśnie znaku.

Na tym jednak się nie kończy, bo znak został znacząco zmodyfikowany, chociażby przez usunięcie piktogramu autobusu, dorysowanie linii ciągłej po lewej stronie i zastąpienia linii przerywanej na środku podwójną linią ciągłą. Ach, napis „BUS” również przesunięto w inne miejsce niż w pierwowzorze.

Koniec? Nie. Do kompletu zaczerpnięto również inspirację ze znaku D-5, określającego pierwszeństwo na zwężonym odcinku jezdni – stąd te dwie strzałki w różnych kolorach. To jednak wciąż nie koniec, bo strzałki w układzie na znaku zaczerpnięte są ze znaku B-31, czyli pierwszeństwo dla nadjeżdżających z naprzeciwka.

Problem tutaj jest taki, że o ile na D-5 strzałki są faktycznie białe i czerwone, o tyle sam D-5 oznacza, że to my mamy pierwszeństwo. W tej sytuacji pierwszeństwo mają jadący z przeciwnej strony, więc bardziej pasuje B-31, ale on z kolei – pomimo dobrego układu strzałek – ma je w innym kolorze. Zapewne ten zabieg akurat brał się z tego, że czarna strzałka na niebieskim tle byłaby słabo widoczna.

Koniec? Nadal nie! na szczycie namalowanego na znaku pasu dla autobusów (zakładam, że to to oznacza), doklejono jest znak A-7, czyli ustąp pierwszeństwa przejazdu. Problem tylko w tym, że według przepisów znak A-7 „ustąp pierwszeństwa” ostrzega o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem. Tutaj natomiast określa to, że tramwaj ma pierwszeństwo przed autobusem przy wjeżdżaniu na przystanek.

Teraz spróbujcie to wszystko przeanalizować w trakcie jazdy autem i wyciągnąć z tego wnioski na czas. Sam w sumie dalej nie jestem pewien, co ta sklejka znaków próbuje mi powiedzieć, ale chyba nic, bo z tłumaczenia wynika, że jest to informacja dla kierujących pojazdami komunikacji miejskiej i autobus musi ustąpić pierwszeństwa tramwajowi. To tyle.

Aktualnie takiemu znakowi sprzeciwił się wojewoda dolnośląski, ale Wrocław zapowiedział, że będzie walczyć o swoje.

Czy można w ogóle tworzyć własne, nowe znaki drogowe?

Można, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Przykładem może być chociażby tabliczka „Nie dotyczy”, pod którą można napisać prawie dowolną treść albo wstawić niemal dowolny pasujący piktogram.

Inna sprawa, że egzekwowanie tych zapisów często jest niesłychanie trudne, bo i informacje na tablicach bardzo często są nieprecyzyjne. Przykładowo niedaleko mnie jest zakaz parkowania, który nie dotyczy właścicieli garaży – jestem w stanie wykazać bez problemu, że jestem właścicielem garażu. Fakt, że na drugim końcu miasta, ale zdecydowanie to wyłączenie mnie nie dotyczy.

Niestety wymyślanie własnych znaków kończy się przeważnie tak, jak w okolicy fryzjera Mikołaja. Co prowadzi do kluczowego pytania:

Czy kierowca musi przestrzegać takich znaków?

Zasadniczo to niespecjalnie. Rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach określa dla znaków m.in.:

  • wielkość, wymiar i widoczność znaków,
  • barwy i odblaskowość,
  • liternictwo i stosowane napisy,
  • zasady doboru typu folii na lica znaków w zależności od lokalizacji znaku,
  • zasady umieszczania znaków na drodze,
  • wzory barwne,
  • konstrukcje.

Określa też, kiedy na jednej tablicy można zastosować więcej niż jeden znak, kiedy można zamontować więcej niż jeden znak na jednym słupem jak to robić, i które znaki można ewentualnie modyfikować. Właściwie wszystko, co nie jest zgodne z tym rozporządzeniem, nie jest tak naprawdę obowiązującym znakiem i można się nawet kłócić o mandat za parkowanie, jeśli znak zakazu miał niewłaściwe wymiary albo był umieszczony na zbyt małej wysokości.

Można więc ze sporą dozą pewności traktować takie znaki jak drogowe dekoracje, bo podstawy do ukarania kierowcy raczej nie będzie, szczególnie że ten konkretny znak dotyczy w teorii tylko kierowców autobusów. A że kierowcy samochodów stracą czas na próby rozszyfrowania, o co tu chodzi? No trudno. Tylko uważajcie na jeże.

* Zdjęcie tytułowe ma oczywiście charakter ilustracyjny. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać