Wiadomości

Niemcy wciąż nienasyceni. Zapadli na bardzo straszną samochodozę

Wiadomości 11.09.2023 70 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 11.09.2023

Niemcy wciąż nienasyceni. Zapadli na bardzo straszną samochodozę

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz11.09.2023
70 interakcji Dołącz do dyskusji

Chciałbym napisać jakiś ładny tytuł, że Niemcy wzorują się na Polsce, ale to chyba nie wyjdzie. Za to na pewno upada pewien mit myślenia o nas, jako o europejskim motoryzacyjnym skansenie. Niemcy posiadają coraz więcej samochodów.

Jest kilka popularnych trendów pisania o motoryzacyjnej Polsce. Pierwszy, najbardziej dowcipny, jest taki, że jesteśmy złomowiskiem dla krajów Zachodu. Jeździmy starymi samochodami. Niemcy ich już nie chcą, a my się po nie pchamy. Czasami ktoś łaskawie napomknie, że może jednak uzasadnieniem dla tej sytuacji jest nieco odmienny poziom finansowego dobrobytu mieszkańców obu krajów, ale nie wymagajmy zbyt wiele. Ja nieśmiało stwierdziłbym jeszcze, że nie tyle kręcą nas stare samochody, ile te uszkodzone. Żeby sprowadzić do nas używany samochód i sprzedać go, jeszcze na nim zarabiając, warto, by był on też uszkodzony. Tania naprawa pomoże zrobić dobrą cenę. Mamy więc nie tylko stare, ale i bardzo często powypadkowe pojazdy. Nie jest to samo w sobie powodem do wstydu, ani do zaniepokojenia, ale miło jest ponarzekać, jak jest źle i potencjalnie niebezpiecznie. Chcesz komuś dowalić, to jest to idealna motoryzacyjna pałka.

Inny trend to wmawianie nam samochodozy. Mamy być uzależnieni od samochodów i posiadać ich ogromną liczbę przypadającą na każdy tysiąc mieszkańców. Między wierszami należy tu dopatrywać się naszego cywilizacyjnego zacofania. Przywiązanie do korzystania z samochodu jest czymś niegodnym, bo prawdziwi i nowocześni Europejczycy już zrozumieli, że tak robić nie wypada, czyli jeździć samochodem. Chyba nie zrozumieli, a szczególnie Niemcy.

Niemcy ciągle lubią samochody

Federalny Urząd Statystyczny opublikował dane, z których wynika, że Niemcy też nie ogarnęli, że nie wypada jeździć samochodem. Tyle się do nich mówi i wszystko jak krew w piach. W 2022 roku na każdy tysiąc mieszkańców przypadały tam 583 samochody osobowe. 10 lat wcześniej było ich 534. Liczba ludności rosła wolniej niż liczba samochodów, to i przelicznik zrobił się trochę mniej imponujący.

Są oczywiście miasta i regiony oświecone. W Berlinie ten wynik to tylko 338 samochodów. Podczas ostatniej wizyty byłem pod wrażeniem, jak wiele osób porusza się rowerem po mieście, mimo braku dobrej pogody. W Hamburgu też mieszkają ci fajni ludzie, którzy rozumieją bezsens samochodozy i mają tam tylko 439 samochodów na każdy tysiąc mieszkańców, a w Bremie 443. Na drugim końcu tych wyliczanek są takie kraje związkowe jak Saara (660 aut na 1000 mieszkańców), czy Nadrenia-Palatynat (634) i Bawaria (625).

Niemcy, nie jesteście sami

Niemcy zajęli zaszczytne 8. miejsce w tabeli Eurostatu, porównującej ten wskaźnik między krajami. Średnia europejska to obecnie 567 samochodów. My jesteśmy wysoko, ale zostawmy to na chwilę.

78 proc. niemieckich gospodarstw domowych w 2022 roku posiadało co najmniej jeden samochód. Przez dziesięć lat odsetek tych, które posiadają dwa auta, wzrósł z 24,5 proc. do 27 proc. W przypadku trzech i więcej samochodów wzrósł z 4,1 proc. do 6,2 proc. Bardzo jestem ciekawy, czy ma to związek ze sprzedażą aut elektrycznych, ale zostawmy to.

Niemcy nie są sami. Słynąca z umiłowania do rowerów Holandia też nie ma lekko z tymi samochodami. 36 proc. osób z obszarów miejskich twierdzi, że ich zależność od samochodu rośnie. Na obszarach wiejskich to nawet 64 proc. Wprawdzie 1 na 3 badanych zgadza się, że „posiadanie samochodu nie jest wyborem, a koniecznością”, ale nie zmienia to faktu, że samochód tam trzeba mieć. Niektórzy obcięli wręcz inne wydatki w gospodarstwach domowych, żeby stać ich było na samochód.

Rozmaici polscy aktywiści chyba trochę źle obrali cel ataku. Trzeba się mieć naprawdę duże poczucie humoru, żeby ludziom wmawiać, jak to u nas z tymi samochodami jest źle.

Jest dobrze

Polskie dane na temat liczby samochodów mogą, delikatnie rzecz ujmując, nie przebywać w tym samym miejscu co prawda. Ministerstwo odpowiedzialne za ich rejestr przyznaje, że mamy pełno martwych dusz, które trzeba wyciąć. Wyjęcie dawno nieużytkowanych aut z bazy daje nam zupełnie inne miejsce przy porównywaniu nas z pozostałymi krajami europejskimi.

O błędach w liczeniu naszych samochodów można poczytać tutaj:

Takie dane mają i tak umiarkowaną wartość. Co to w ogóle oznacza, że gdzieś przypada 500 aut na każdy 1000 mieszkańców? A ile powinno przypadać, 200, czy 300, żeby było dobrze? Wszelkie rzucanie liczbami bez odwołania się do tego, czy da się funkcjonować bez samochodu, jest mało warte. Są ludzie, którzy w praktyce zostali odcięci od reszty kraju i 20-letni Fiat Seicento z gazem jest ich jedynym sposobem na dostęp do opieki medycznej, czy edukacji. Są też inni, którzy wyprowadzając się w okolice dużego miasta, sami wybrali taką drogę, codziennego życia w samochodzie. Na pewno wszelkie przypinanie nam łat, że jesteśmy ślepo zakochani w samochodach, a inni to już przejrzeli dawno na oczy, nie za bardzo się broni. Oświeceni Niemcy mają coraz więcej samochodów, i co teraz?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać