Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Uderzenie w tira jest jak spotkanie z ogromnym młotkiem. Dostawczak nie miał szans [wideo]

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 22.06.2023 93 interakcje

Uderzenie w tira jest jak spotkanie z ogromnym młotkiem. Dostawczak nie miał szans [wideo]

93 interakcje Dołącz do dyskusji

Wczoraj opisywałem najechanie osobowej Toyoty na pojazd robót drogowych. Jeżeli wypadek osobowego auta roztrzaskującego przyczepę z ogromną tablicą U-26a nie wystarczył, żebyście w trakcie jazdy odłożyli telefony, to zobaczcie, co dziś pojawiło się w sieci.

Ta Toyota to nie był odosobniony przypadek, a wierzchołek góry lodowej. Oto kolejne wymowne nagranie, niestety o wiele bardziej tragiczne w skutkach. Oto jak wygląda najechanie w przypadku samochodu dostawczego.

 

Najpierw tir był zmuszony do zatrzymania się na zakorkowanym pasie autostrady. Jadący chwilę później dostawczy MAN poruszał się po tym samym pasie. Niestety kierowca dostawczaka nie zdążył w porę wyhamować i roztrzaskał się o tył naczepy. W ostatniej chwili kierowca próbował desperacko wykonać unik w lewo, ale było już za późno. Jego samochód wbił się w naczepę. Niestety ciężka konstrukcja nawet nie drgnęła, a to oznacza, że całą siłę zderzenia przyjął na siebie MAN.

wypadek

W wyniku zderzenia dwurzędowa kabina dostawczaka została rozpruta i zmiażdżona. W środku jechały cztery osoby. Jedna z nich miała zatrzymaną akcję serca, ale udało się przywrócić funkcje życiowe ratownikom podczas reanimacji. Kolejne dwie osoby walczą o życie.

Poważny wypadek, a tir nawet nie drgnął

Zastanawiałem się nad przyczyną tego wypadku i moje wnioski są przerażające. Tak samo jak w przypadku Toyoty, również i tutaj kierowca musiał być czymś zajęty i najnormalniej w świecie nie patrzył na drogę. Jest duże prawdopodobieństwo, że wzrok skupiał na ekranie telefonu. Oczywiście jest promil szansy, że nie zauważył korku, bo… wylała mu się akurat kawa albo miała miejsce jakaś inna losowa sytuacja. Takie wytłumaczenie istnieje, ale nie oszukujmy się – ogromny problem na drogach to korzystanie z telefonów w czasie jazdy. Może gdyby miał system ostrzegania przed kolizją (często w pakiecie z aktywnym tempomatem), to nie doszłoby do tej tragedii.

Jazda wężykiem

Zwróćcie uwagę, że od kilku lat regularnie zdarza się, że nagle jakieś auto zaczyna łagodnie zjeżdżać ze swojego pasa i po chwili energicznie wraca między linie. Dlaczego? Wszystko przez korzystanie z telefonu – kierowca nie wyczuwa, że opuszcza pas, ponieważ patrzy w ekran i koryguje tor jazdy dopiero gdy „się skapnie”. Często takie „zawieszki” kończą się bez konsekwencji, ale nie zawsze. Ten przypadek pokazuje, jak poważne mogą być skutki. Tym razem poważnie zagrożone było życie. Wszystkim poszkodowanym życzę powrotu do zdrowia, a Wam drodzy czytelnicy, żebyście za kierownicą cały czas obserwowali drogę, bo nigdy nie wiadomo…

Czytaj dalej:

Nieudane hamowanie na autostradzie. Ludzkość została pokonana przez roboty

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać