Felietony

Nadchodzi druga fala. Nie, nie pandemii, tylko wycofania się marek z polskiego rynku

Felietony 26.08.2020 597 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.08.2020

Nadchodzi druga fala. Nie, nie pandemii, tylko wycofania się marek z polskiego rynku

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.08.2020
597 interakcji Dołącz do dyskusji

15 lat temu wybór nowych samochodów w Polsce był o wiele większy. Teraz różnorodność kurczy się nieuchronnie. 

W 2005 r. można było sobie kupić w salonie nowego Chryslera lub Dodge’a, nowego Saaba albo Lancię, pachnącego nowością Chevroleta, a nawet Cadillaca. Od tamtego czasu marki amerykańskie wycofały się z naszego rynku – został tylko Jeep, a i on pewnie nie utrzyma się tu zbyt długo z powodu limitów emisji CO2. To była pierwsza fala znikania producentów, której nikt jakoś szczególnie nie zauważył, bo żadna z tych marek nie cieszyła się przesadną popularnością. Może z wyjątkiem Chevroleta, któremu z roku na rok szło w Polsce coraz lepiej, więc na wszelki wypadek GM postanowiło zabrać go z Europy, a potem sprzedać Opla.

Teraz czas na drugą falę

Wiemy już, że z Europy ostatecznie zniknie Mitsubishi. Przez lata radziło sobie względnie nieźle, ale w ostatnim czasie po prostu nie miało już produktu. Trzy podstarzałe SUV-y nie były w stanie uratować tej marki. Lekko dziwny wizualnie pickup i malutki Space Star też nie wytrzymywały spotkania z konkurencją.

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nie ma też już importera Ssangyonga. Koreańczycy wypowiedzieli umowę z firmą British Automotive Holding, która reprezentowała ich w Polsce. Nie wiadomo na razie, jakie będą losy marki Jaguar-Land Rover na naszym rynku. Była również reprezentowana przez British Automotive Holding, ale i tu rozwiązano umowę (ma obowiązywać jeszcze przez rok). Zapewne Ssangyong już nie wróci, a Jaguar-Land Rover radzi sobie w Polsce znośnie, ale to może nie wystarczyć.

ssangyong rexton test 2019

Kto następny?

Moim zdaniem w kolejce do pożegnania się z Polską jest jeszcze Subaru, którego sprzedaż jest znikoma w porównaniu z najlepszymi czasami tej marki. W ofercie są cztery modele, wszystkie na pewno znakomite, ale po pierwsze – drogie, po drugie – emitują dużo CO2, po trzecie – nie ma możliwości wyboru silnika ani własnej konfiguracji wyposażenia, a po czwarte – mimo upływu lat polski importer Subaru nadal nie wie, jaką walutą posługujemy się w naszym kraju i sądzi że jest to euro.

Niestety nie wróżę świetlanej przyszłości w naszym kraju także marce Honda, która robi świetne, ale drogie samochody. Wszystkie modele Hondy bardzo mi się podobają, a najbardziej podoba mi się Jazz, który ma cenę zupełnie z innej planety. Taka polityka cenowa skazuje Hondę na pozostawanie w niszy pod nazwą „jestem hondziarzem”. Jest to o tyle dziwne, że większość samochodów tej firmy produkowano w Europie, w angielskim Swindon, i nie musiały być importowane z Japonii, jak Mazdy czy Subaru. Widocznie to po prostu klasa premium, a klienci tego nie docenili i sądzili, że to rywale Toyoty. Co śmieszne, to Hondy należą do samochodów tracących najmniej na wartości na rynku wtórnym.

druga fala pandemii

Swoją ofertę w Polsce z dużym prawdopodobieństwem okroi Nissan. Pewnie zostanie Juke, Qashqai i X-Trail, no i oczywiście Leaf. Takie okrawanie rzadko wychodzi marce na dobre, przeważnie z czasem kończy się to pożegnaniem z danym rynkiem. Być może o swoją pozycję powalczy jeszcze Suzuki, które szykuje jakieś nowości. Ale raczej Japończycy, z wyjątkiem Toyoty, są w odwrocie, tak jak w odwrocie byli jakiś czas temu Amerykanie. Tymczasem Hyundai i Kia w Polsce mają się znakomicie – niemal tak dobrze, jak marki japońskie 15 lat temu.

Co zamiast?

Nic, po prostu wybór nowych aut będzie mniejszy, i będziemy kupować marki europejskie. Z nowości to może jakoś zadomowi się Tesla (ale ceny są raczej szokujące), a Chińczycy, na których liczę od dawna, radzą sobie beznadziejnie. Na przykład Borgward planował sprzedać w Europie 800 tys. aut w 2020 r., a sprzeda może 5000. Spektakularny sukces, nie ma co. Tymczasem gdyby mnie przymuszano do zakupu nowego auta, i tak wybrałbym markę azjatycką, wahając się między Kią, Toyotą a „to już wolę jeździć na Jubilacie do końca życia”.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać