Samochody używane / Przegląd rynku

Mamy 5000 wpisów na Autoblogu. Oto 5 najciekawszych samochodów z OLX za 5000 zł

Samochody używane / Przegląd rynku 25.08.2020 393 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 25.08.2020

Mamy 5000 wpisów na Autoblogu. Oto 5 najciekawszych samochodów z OLX za 5000 zł

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski25.08.2020
393 interakcje Dołącz do dyskusji

Pięć tysięcy wpisów to dużo. Pięć tysięcy złotych to nie tak dużo. Co kupić za 5000 zł – zapraszam na krótki przegląd z okazji 5000. wpisu.

Ani się człowiek spostrzegł, a tu bęc, pięciotysięczny wpis na Autoblogu – potrzeba było dwóch i pół roku, żeby osiągnąć ten wynik. A to oznacza już ogromne archiwum, setki „gorących tematów” i ponad 100 tys. komentarzy (dane szacunkowe, bo średnio kocham komentarze). Nie można uczcić tego lepiej niż przeglądem gratów, z których każdy kosztuje 5000 zł, a będzie ich dziś pięć. Pięć będzie tą liczbą, i nie będzie nią sześć, ani nie będzie nią cztery. Do dzieła!

Numer pięć: unikat Honda Civic Automat

Właściwie gdyby nie to ogromne wgniecenie na tylnym błotniku, to powiedziałbym że jest to super okazja. Niestety, najwyraźniej Hulk miał tego dnia zły humor i postanowił wyżyć się na tym japońskim coupe, dając mu z piąchy. Na plus działa to, że sprzedający dostał samochód jako spadek po kimś, kto mieszkał w Niemczech i jeździł nim grać sobie w golfa. Dziwne, że nie Golfem.

Mamy tu silnik 1.5 i automatyczną skrzynię biegów, więc podejrzewam że osiągi tej Hondy są takie, że najpierw nie dzieje się nic, ale czekasz że coś będzie później, bo przecież to Honda, a potem też nie dzieje się nic. Czyli w sumie nie różni się niczym od pozostałych Civiców. Bardzo wolne coupe – brzmi doskonale. Do tego piękny oberżynowy kolor i oczywiście rola w „Szybkich i wściekłych”. Ciekawe czy Dominic „Dom” Toretto i jego ziomeczki też jeździli wersją z automatem. Obstawiam że tak, przecież Amerikańce nie umio w manuale.

co kupić za 5000 zł
Oferta z OLX. Fot. Jarosław

Numer cztery: VW Passat B4 „Biker”

B4 to najlepszy Passat: change my mind. Nie no, nie da się, wiadomo że nic po B3/B4 nawet nie zbliżyło się do doskonałości tego samochodu. Tu mamy dodatkowo najlepszą wersję nadwozia (kombi), najlepszy silnik (1.9 TDI) i najlepszy kolor (czerwony jest szybszy) oraz limitowaną wersję BIKER, dzięki której możemy śmiało twierdzić, że jesteśmy motocyklistami. Nic jednak nie dorównuje wspaniałością opisowi, który podkreśla takie zalety tego pojazdu jak zbiornik paliwa 110 litrów nigdy nie był za wschodnią granicą, używa słowa „poszanowany”, a także proponuje zamianę na „plóg”. Można się poczuć jakby znowu był rok 2002. W przebieg 210 000 km nie wierzę, ale wierzę, że wydanie 5000 zł na tego Passata to bardzo dobry pomysł. Jeździłbym nim z tyłu, rozkoszując się ogromem miejsca na kolana.

co kupić za 5000 zł

Numer trzy: Skoda Favorit

To jedyny samochód z tego przeglądu, jaki obejrzałem osobiście. I faktycznie, był bardzo ładny. Poza okropnymi kołpakami wszystko mi się w nim podobało – kolor, wnętrze, czarne tablice – a kołpaki można z łatwością zmienić. Miałem też przyjemność jeździć Favoritem (nie tym) i wspominam go znakomicie. Tzn. był idealnie nudny, tak jak oczekiwałem. Czysta praktyczność, treść bez formy. Najlepszy rodzaj samochodu.

Pozostaje oczywiście pytanie, czy warto dawać za taki wóz 5000 zł. Tak i nie, oraz to zależy. Z jednej strony Favority są coraz rzadsze i częstsze nie będą (już Felicie mocno wymarły), a więc mamy pewien potencjał kolekcjonerski. Z drugiej zaś strony jest to samochód, który nie daje wrażenia jazdy klasykiem, jest to po prostu dobre, tanie auto z dawnych czasów, ale nie ma ani niecodziennej sylwetki, ani niesamowitych rozwiązań, ani uzależniającego dźwięku silnika. Trudno go rozpatrywać z punktu widzenia praktycznego, a na klasyka jest za nudne dla większości ludzi. Ale ja po prostu lubię nudne auta, i co mi zrobicie.

autor nie podany

Numer dwa: Chrysler LeBaron

Przez sekundę moją uwagę zwróciło to Mitsubishi, ale potem dotarłem do słów „brak dokumentacji”. Ale skoro już mowa o Mitsubishi, to oto czeka na nas LeBaron, wspaniałe amerykańskie coupe z napędem na przód, gigantycznym zwisem przednim i oczywiście silnikiem Mitsubishi – trzylitrowym V6. Są to już późne lata „malaise-era”, ale najlepsze cechy aut z tamtych czasów zostały jeszcze w LeBaronie zachowane, czyli wielki silnik plus słabe osiągi, nadwozie coupe plus przedni napęd, koszmarna jakość wykonania wnętrza, supermiękkie fotele i gadżety w rodzaju obracanych/zamykanych reflektorów. Samochody z tamtych lat nadal mają bardzo niskie ceny i za bardzo nikt ich nie chce, co bardzo mnie cieszy, bo ja na przykład je chcę, tylko nie wiem po co mi to, ani gdzie miałbym to trzymać. Ależ bym nim stał w kolejce do McDrive po powiększony zestaw z dietetyczną colą.

Fot. Karolina

Numer jeden: Fiat Ritmo Diesel

Początkowo chciałem tu dać Pandę jedynkę, ale niestety nie wiem co znaczy „wolnobierzny”, uznałem że to może być coś niebezpiecznego i pominąłem ten pojazd. Dlatego ten przegląd zamyka znakomite, czerwone Ritmo. Jest poliftowe, jest dieslem i ma akcesoryjny przód, chyba jakiś Moretti czy coś. Niestety, jak pisze sprzedający, pan Józef, wiek zrobił swoje i samochód wymaga niewielkiego remontu. Np. do remontu jest mechanika i nadwozie. Oczywiście nie spodziewajmy się ideału za piątaka, sądzę że przy całkowitej braku podaży Ritmo można przymknąć oko na to i owo. Zwłaszcza, że wartość podbijają eleganckie, czarne tablice rejestracyjne. Kompletnie nie umiem tańczyć, ale chętnie pogibałbym się w Ritmie klekotu tego wspaniałego, przedpotopowego diesla. Kle-kle-kle-kleję skąd tu wytrzasnąć zbyteczne 5000 zł…

co kupić za 5000 zł
Oferta z OLX. Fot. Józef

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać