22.03.2020

Siedzimy w domu i budujemy z Lego. Albo z „Lepin”. Zobacz różnicę w jakości na przykładzie 911-tki

Klon topowego zestawu Lego można kupić za ćwierć ceny oryginału. Ale czy warto?

Zestaw nr 42056, czyli Porsche 911 GT3 RS, to pierwszy tak wyjątkowy zestaw w serii klocków Lego. Wyjątkowy, bo złożony z ponad 2700 elementów, popakowanych w osobne pudełeczka, zebrane w jednym, wielkim, elegancko wykończonym kartonie. Wyjątkowy, bo superdrogi. Dziś nie jest juz oferowany w sprzedaży w sklepie Lego, ale gdy się pojawił, kosztował 1300 zł. 

Równolegle z nim w sprzedaży pojawiły się chińskie zamienniki. 

Zestaw w trzech wariantach kolorystycznych marki Lepin oraz Decool można było zamówić na Aliexpresie jeszcze przed oficjalnym debiutem oryginału w salonach Lego. I kosztował ułamek jego ceny – dziś można go zamówić za ok 80 euro, czyli niewiele ponad 350 zł. 

Oryginał stoi u mnie na półce od 2016 r.

Nie próbuję go rozkładać na części i budować z niego czegoś innego, bo wiem, że potem już nigdy nie odbuduję oryginału. Przeszedłem to raz, zajęło kilkanaście godzin – wystarczy. Wiem, bez sensu – trzymam kurzołapkę za 1300 zł. Ale obok stoją inne, z lat 80. i 90. i cieszą moje oko. Każdy ma jakiegoś bzika…

Ostatnio naszła mnie ochota na zbudowanie jakiegoś MOC-a (My Own Creation) w oparciu o instrukcje dostępne w sieci. I na tę okoliczność kupiłem używanego chińczyka.

Używanego, bo przy okazji chciałem sprawdzić jak wpływa na niego czas.

Trafiłem sztukę na OLX za 200 zł. Od pierwszego właściciela, przypadek jak mój – model zbudowany, stoi na półce, od czasu do czasu ktoś go odkurzał. Na zdjęciach z ogłoszenia – identyczny jak oryginał. 

Spojler Lepina uporczywie nie chciał trzymać poziomu

Ale różnice było widać, a nawet słychać gdy wziąłem go do ręki.

Po pierwsze, chiński egzemplarz strasznie trzeszczy! Auto ma prawie pół metra długości i waży ok. 2,5 kg. Jak na zabawkę – jest co nosić. I o ile oryginał wzięty w rękę nie wydaje żadnych dźwięków, o tyle podróbka zaczyna trzeszczeć i chrzęścić. 

Zgaduję, że to kwestia jakości tworzywa, z której ją wykonano. 

W oryginale Lego wszystkie elementy mają ten sam odcień i fakturę. Kolor tych z nadwozia określiłbym na pomarańczowy mat. O ile taki istnieje. W przypadku zestawu z Chin część elementów ma połysk, przez co mają trochę inny odcień. I taki klocek w dłoni przywodzi na myśl chińskie zabawki o niskiej jakości. 

Do tego ewidentnie jest cieńszy. 

Czuć to np. w przypadku paneli na drzwiach, które są bardziej giętkie. A gdy postawiłem auto na stole, zauważyłem że drzwi auta przepuszczają o wiele więcej światła. Oto porównanie:

Nie wszystkie elementy są ewidentnie cieńsze, waga obu modeli praktycznie się nie różni. Ale temu tańszemu brakuje sztywności.

Różnicę w jakości wykonania widać też w przypadku elementów gumowych.

Gumki, biegnące wzdłuż kabiny, czy wokół maski (tak, w moim egzemplarzu tych drugich brak) są znacznie sztywniejsze, niż w oryginale. Nie wiem, czy takie były od początku, czy stwardniały z czasem. Te z oryginału są miękkie i podatne na kształtowanie jak pierwszego dnia. Drugie – złapały już kształt i nie chcą współpracować.

Do tego spójrzcie na nalepki.

Te w oryginale mają dokładnie ten sam odcień, co klocki. Zarówno pomarańczowe na karoserii jak i czarne wykorzystane w kilku elementach wnętrza. W wersji z Chin są wyraźnie ciemniejsze.

Najbardziej zaskoczyło mnie zawieszenie.

Wygląda, że ze starości siadło. Jak Airmatic w S-klasie W220. Osiadło i koniec. Nie opiera się jeszcze na podłożu, ale brakuje tyle co nic. Zdarzało się, że gdy przesuwałem chińczyka po kaflach w salonie, zahaczał o kolejne płytki. Mam długie i wąskie kafle, które w naturalny sposób są minimalnie wygięte i to wystarczyło, by zepsuć zabawę autem.

Teraz grzecznie stosuję się do zasady #zostańwdomu i zabieram się za rozbiórkę chińskiego Porsche i budowę pierwszego MOC-a. Jestem ciekaw, czy wyjdą kolejne buble.

Czy różnice w jakości usprawiedliwiają różnicę ceny?

Zacznijmy od tego, że klocki z Chin to ewidentna podróba, bezczelne korzystanie z pomysłów,  pracy i doświadczeń klockowych specjalistów z Billund. I choćby z tego względu trudno oceniać pozytywnie fakt, że są dostępne w sprzedaży. Do tego nie wiem tak naprawdę, z czego zrobione są klocki z podrobionego zestawu i czy aby napewno są bezpieczne dla dzieci, które np. brałyby je w trakcie zabawy do buzi. Według mnie różnica w jakości już jest denerwująco duża, a jeszcze nie zacząłem swojego chińczyka demontować.

Dlaczego Lego nic z tym nie robi? 

Lego walczy i nawet odnosi sukcesy, ale walka z chińskimi producentami to walka z wiatrakami. Zgaduję, że w przypadku największych i najdroższych zestawów, chińskie podróbki kupują ci, którzy tak czy inaczej nie wydaliby pieniędzy na oryginał, gdyby podróbka nie powstała. Co i tak trudno uznać za usprawiedliwienie.