29.03.2021

Następca Lamborghini Aventadora będzie hybrydą. Ale zachowa wolnossące V12

Temat „Lamborghini Aventador: następca” staje się coraz głośniejszy, bo obecny model w tym roku kończy już 10 lat. Nowy model ma zachować V12, ale zyska jeszcze silnik elektryczny.

Kryzys? Jaki kryzys! – dziwią się zapewne w Lamborghini. Niesławny rok 2020 akurat dla tego przedsiębiorstwa był bardzo udany. Firma zanotowała drugi najlepszy wynik finansowy w historii. Jak widać, pandemia raczej nie wpłynęła na dobre humory najbogatszych tego świata.

Rok 2021 ma być „chwilą stabilizacji” przed kolejnym

Jak w rozmowie z czasopismem Autocar powiedział Stephan Winkelmann, prezes Lamborghini, obecny rok ma być momentem wytchnienia dla firmy przed wyjątkowo ważnym 2022. To wtedy marka z bykiem w logo ma zmierzyć się „na poważnie” z elektryfikacją swojej gamy i – co za tym idzie – pewną zmianą charakteru.

Winkelmann zapowiada, że inżynierowie robią wszystko, by „zmienić wszystko, jednocześnie nie zmieniając niczego”, czyli tak przeprowadzić transformację „proekologiczną”, by jednocześnie zadowolić zarówno organy stanowiące prawo, jak i wybrednych klientów.

Na szczęście silniki V12 jeszcze nie umierają

Rok 2021 może i będzie czasem przejściowym w historii Lamborghini, ale to nie znaczy, że firma nic w tym czasie nie zaprezentuje. Oprócz Urusa w wersji hybrydowej plug-in i niemal wyczynowego (choć nadal homologacją drogową) Huracana Super Trofeo Omologato, mają pojawić się też dwa modele z silnikiem V12.

Pierwszy z nich to prawdopodobnie ostatnia odsłona Aventadora. Być może już w tym aucie klasyczne, wolnossące V12 doczeka się elektrycznego wspomagania, na wzór tego ze ściśle limitowanego Lamborghini Sian. Kosztujący ok. 14 milionów złotych (mnóstwo SIAN-a, ha ha) supersamochód osiągający 819 KM był pierwszą wprawką marki do napędu hybrydowego. Na pewno będą kolejne.

Drugi z dwunastocylindrowych modeli spodziewanych w tym roku może być już następcą Aventadora. Czas płynie szybciej niż nam się wydaje: od debiutu „Avka” mija w tym roku równo dekada. Owszem, ten wóz nadal wygląda i jeździ doskonale, ale jeśli Lamborghini chce dalej przekonywać do siebie krezusów, musi zaproponować im coś świeżego niczym arbuz.

Lamborghini Aventador – następca. Jaki on będzie?

Jak już ustaliliśmy, będzie dwunastocylindrowy. Całe szczęście! Czy zapożyczy cały układ hybrydowy z modelu Sian? Pewnie nie, ale wykorzysta doświadczenia inżynierów z budowy tego wozu. Tamtejszy akumulator waży tylko 34 kg. To naprawdę mało, jak na hybrydę. Z drugiej strony, nie pozwala Lamborghini na przejechanie nawet metra w trybie wyłącznie elektrycznym i służy wyłącznie do zapewniania dodatkowych 49 KM (dzięki czemu Sian stał się najmocniejszym seryjnym modelem marki) i jeszcze większego „kopa” przy przyspieszaniu.

Następca Aventadora pewnie też doczeka się wersji SVJ.

Nowy Aventador – który oczywiście wcale nie będzie się tak nazywał, a Lamborghini pewnie znowu sięgnie do katalogu imion legendarnych byków – prawdopodobnie da radę przejechać pewien dystans bez emitowania spalin. Jego akumulator ma być lekki i wydajny, nad czym inżynierowie z Włoch pracują wspólnie z naukowcami ze słynnego MIT, czyli Massachusetts Institute of Technology. Dzięki elektrycznemu „wsparciu”, silnik V12 nie będzie potrzebować turbosprężarki. Mówi się też, że Lamborghini pójdzie śladami odwiecznego konkurenta, Ferrari, i zastosuje podobne rozwiązanie napędu na cztery koła, co w modelu SF90: czyli z jednostką spalinową napędzającą tylną oś i elektryczną odpowiadającą za przód. Do tego: system wektorowania momentu obrotowego, by ani jeden niutonometr się nie zmarnował.

Oprócz tego, powoli zaczyna się mówić o następcy Lamborghini Huracana

Pojawi się w 2024 lub w 2025 roku. Ale do tego czasu świat może być już zupełnie innym miejscem, a Lamborghini – trochę inną firmą.