15.01.2020

120 mln kary dla Volkswagena od UOKiK. To dużo czy mało?

W Polsce Volkswagen zapłaci 120 mln zł kary za dieselgate. A w innych krajach?

Dowiedzieliśmy się już, że prezes UOKiK nałożył na Volkswagena 120-milionową karę za zaniżanie emisji tlenków azotu w dieslach i wprowadzanie klientów w błąd. 120 baniek – to dużo czy mało?

Wydaje się, że sporo. Na przykład ja nigdy nie widziałem na oczy tyle pieniędzy i raczej nie zobaczę. Ale warto zdać sobie sprawę ze skali obrotów takiej firmy jak Volkswagen. Marka VW, nie licząc Skody, Audi, Seata i innych przybudówek, sprzedała w Polsce w 2019 r. 53 300 samochodów. Nawet przyjmując, że średnia cena auta to ok. 90 tys. zł, wciąż mamy pięć miliardów przychodu i to nie licząc zysków z serwisu i sprzedaży części, z kredytów i innych. Oczywiście ile z tego przychodu to czysty zysk, tego już nie wiemy, ale można przypuszczać, że te 120 mln to kara z gatunku „no trudno, zapłacimy” i raczej nie wywróci koncernu na plecy.

W Niemczech Audi zapłaciło 800 mln euro

To będzie jakieś 3,3 miliarda złotych, zależy czy mówimy o kursie z dziś, czy z dnia wyroku, który zapadł w połowie października 2018 r. w Monachium. Było to zaledwie kilka miesięcy po tym, jak niemiecki sąd w Brunszwiku nałożył na Volkswagena karę w wysokości 1,2 miliarda euro, czyli jakieś 40 razy wyższą niż w Polsce. Dla odmiany w Australii sędzia odrzucił wstępną ugodę między Volkswagenem a reprezentantami poszkodowanych właścicieli opiewającą na kwotę 75 milionów dolarów, argumentując że jest za niska, a twierdzenie jakoby zarząd VW nie wiedział o oszustwie – absurdalne. A następnie nałożył na koncern karę w wysokości 125 mln dolarów. Dostało się także Porsche: 535 mln euro w samych Niemczech. Pewnie zarząd Porsche do dziś żałuje swojej krótkiej przygody z dieslami.

W niektórych krajach kary były symboliczne, na przykład we Włoszech Volkswagen wykpił się kwotą 5 mln euro. Pięć milionów, Kiler? Co ja sobie za to kupię, waciki?

Powyższe kary bledną jednak przy tym, co Volkswagen musiał wyjąć ze swojej korporacyjnej kieszeni w Stanach Zjednoczonych. Przegrał tam kilka procesów, a łączna kwota zobowiązań (na którą składały się liczne kary, odszkodowania i takie tam) przebiła 22 miliardy dolarów. W sumie, gdyby zliczyć wszystko, co VW musiał zapłacić za aferę z dieslami, doszlibyśmy mniej więcej do 48 miliardów euro. Kwota ta jednak nie mogła być dla Volkswagena zbyt dotkliwa, bo i tak co roku wykazuje zysk liczony w miliardach euro. Pewnie po prostu mieli odłożone parę groszy na ten cel na wypadek wpadki.

A nie mówiliśmy?

Kara od UOKiK nie jest prawomocna, ale użytkownikom wadliwych samochodów ułatwia dochodzenie swoich praw w sądzie. Ciekawe ile osób zdecyduje się na pozew i czy nieco zapomniane stowarzyszenie STOP VW będzie teraz miało swoje pięć minut chwały, w stylu „a nie mówiliśmy?”. Ja natomiast uważam, że żadne przelewanie wirtualnych pieniędzy z konta na konto nie naprawi tej szkody i gdyby chcieć być bardzo, bardzo prawomyślnym, to nie ma innej możliwości niż nakaz wycofania pojazdów niespełniających norm emisji spalin z ruchu. W przeciwnym razie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie kary zalegalizowały poruszanie się pojazdów, które poruszać się nie powinny.