Felietony

Kandydatka na prezydentkę Warszawy rozwiązała problem korków. Ja zrobiłem to już dawno

Felietony 07.03.2024 136 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.03.2024

Kandydatka na prezydentkę Warszawy rozwiązała problem korków. Ja zrobiłem to już dawno

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.03.2024
136 interakcji Dołącz do dyskusji

Magdalena Biejat ma samochód, ale to nie znaczy, że nim jeździ. Po wysłuchaniu propozycji dla ruchu drogowego w Warszawie jestem nieco skonfundowany, chociaż w niektórych przypadkach pani Magdalena ma rację.

Lewica ruszyła do kampanii wyborczej do wyborów samorządowych w Warszawie, a jej twarzą dla stolicy jest wicemarszałkini Sejmu, Magdalena Biejat. Jako tłumaczka literatury hiszpańskiej ma wszelkie kompetencje, by zarządzać wielkim miastem, ale pozostawmy na boku te złośliwości, bo nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek z prezydentów i prezydentek Warszawy miał wykształcenie kierunkowe w dziedzinie choćby urbanistyki. Interesuje mnie przede wszystkim, jak Magdalena Biejat wyobraża sobie ruch samochodowy.

Chyba nie bardzo go sobie wyobraża w ogóle

Starałem się znaleźć coś, co pani M. powiedziała z myślą o kierowcach, ale wygląda na to, że użytkownicy samochodów w ogóle nie będą uwzględnieni w kampanii Lewicy. Ogólnie to oni nie istnieją. Natomiast dowiedziałem się, jaki jest sposób na pozbycie się korków – w Warszawie, ale nie tylko, w każdym dużym mieście. Trzeba budować tramwaje.

W niespodziewany sposób metro stało się wrogiem lewicowych kandydatów

Magdalena Biejat nie chce, żeby rozbudowywano metro. Metro jest złe, bo jedzie pod ziemią, i za jego sprawą ludzie niekorzystający z samochodów są spychani pod ziemię jak szczury lub krety, podczas gdy paniska w automobilach śmigają sobie po powierzchni. Dlatego też rozwój myśli aktywistycznej poszedł w kierunku zwalczania metra. Wprawdzie Magdalena Biejat je kocha i codziennie z niego korzysta, bo mieszka koło linii metra, ale nie ma co go rozbudowywać tam, gdzie ona nie mieszka, bo tramwaje są tańsze. Innymi słowy: ja jem ciastka, które zrobił dla mnie ktoś inny, ale wy dostaniecie ode mnie suche bułki, bo ciastka są za drogie. To ma sens.

Niestety, wygląda na to, że w poziomie memiczności kandydatka M.B. przebije nawet Rafała Trzaskowskiego

Przypomnę, że obecny prezydent Warszawy fotografuje się ostatnio w metrze z bardzo grubą książką na kolanach, otwartą na pierwszej stronie. Z pewnością ludzie jeżdżący codziennie metrem do pracy targają ze sobą dwukilogramowy, opasły tom. Tymczasem pani Magdalena zrobiła sobie zdjęcie z kartką, co zawsze źle wróży, bo przerabianie tego jest aż za łatwe i chyba mi się nie chce.

Niestety, tramwaje nie rozwiążą problemu korków, tylko go pogłębią

Ja wiem, że łatwo powiedzieć „zbudujemy tramwaje i wtedy korki znikną”, ale problem polega na tym, że beneficjentami tych tramwajów będą ludzie, którzy mieszkają już w Warszawie. To, że przyciągnięto im pod dom linię tramwajową, nie sprawi, że pozbędą się samochodów, oraz w żaden sposób nie rozwiąże kwestii osób dojeżdżających do pracy spoza granic miasta. Pomysł budowania tramwajów do miejscowości podwarszawskich jak Ząbki jest tak szalony, że można jedynie westchnąć.

Prawda jest taka, że korki nie są żadnym problemem, tylko naturalnym stanem rzeczy

Nie trzeba rozwiązywać problemu korków, bo on nie istnieje. Korki powstają, kiedy ludzie wybierają samochody zamiast innych form komunikacji i potem płacą za to cenę w postaci wydłużonego czasu przejazdu. Jest to ich decyzja, ich problem i ich konsekwencje. Jedynym problemem, jaki generują korki, jest to, że grzęzną w nich autobusy komunikacji miejskiej, a to sprawia, że ludzie nie chcą ich wybierać. Po co stać w korku w autobusie, skoro można to robić we własnym samochodzie. Dlatego powinny powstawać buspasy – bardzo dużo buspasów, obowiązujących w godzinach porannego i popołudniowego szczytu.

I to jest jedyna słuszna rzecz, którą powiedziała kandydatka Magdalena

Jako kierowca samochodu w stu procentach zgadzam się, że autobusy miejskie nie powinny stać w korkach, tylko jeździć po wyznaczonych dla siebie pasach, na które auta prywatne nie mają wjazdu. To sprawiłoby, że w niektórych przypadkach rozważyłbym jazdę autobusem zamiast samochodem.

Niestety, za panią Magdą stoją osoby groźne i fanatyczne, jak radny Marek Szolc czy przedstawiciele stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. O ile rozumiem, że trzeba dawać ludziom alternatywy transportowe i nie uznawać, że wszyscy kupią sobie samochód, o tyle zapala mi się czerwona lampka gdy widzę konkretne nazwiska. Wiem doskonale, że przy pewnym poziomie aktywistycznego zanurzenia już o żadną alternatywę nie chodzi. Macie wszyscy pozbyć się samochodów, dziś, natychmiast.

I o ile sama pani Magdalena nie będzie mówić tego wprost w kampanii, bo nie chce zniechęcać potencjalnych wyborców, o tyle w mało prawdopodobnym wypadku wygranej do władzy dorwą się ludzie, którzy po prostu chcą zabrać nam możliwość przemieszczania się autem po mieście. Pisałem o tym ostatnio przy okazji nowych regulacji UE dotyczących tlenków azotu. Jest to „przesuwanie słupków”. Kiedyś chodziło o to, by auta nie zastawiały całych chodników. Później o to, by zmieściły się jeszcze drogi rowerowe. Potem – by dodać jeszcze bardzo dużo zieleni. Teraz już nie ma żadnych hamulców i po prostu mamy nie mieć samochodów, nawet elektrycznych. Przynajmniej w koncepcji lewicowej.

I to jest prawdziwa natura hasła „rozwiązanie problemu korków w Warszawie”

Nie będzie korków, jeśli nie będzie samochodów, to naprawdę tak proste.

A skoro już o tym mowa, to wypada przypomnieć tekst, w którym zrobiłem symulację miasta całkowicie pozbawionego ruchu samochodowego.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać