Samochody używane

Pamiętacie jeszcze Jeepa Grand Cherokee z dieslem 2.5 TD VM? Jest taki na sprzedaż

Samochody używane 03.11.2022 18 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 03.11.2022

Pamiętacie jeszcze Jeepa Grand Cherokee z dieslem 2.5 TD VM? Jest taki na sprzedaż

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski03.11.2022
18 interakcji Dołącz do dyskusji

Myślałem, że one wszystkie już wyginęły, zwłaszcza że nie był to przesadnie udany samochód. Już od dawna nie widziałem takiego wozu na chodzie, a tu proszę – jest jeden w ogłoszeniach.

2.5 TD włoskiej firmy VM zrobił w Europie niesamowitą karierę jako „tani diesel, który można wsadzić do wszystkiego”. Montowano go naprawdę jak popadnie: do samochodów marki Jeep i Chrysler (do tych drugich poprzecznie), do Range Rovera, Rovera serii 800, niektórych modeli Alfy Romeo, na rynek włoski trafiał nawet do Opla Frontery i Toyoty Land Cruiser J7. Widziałem nawet Forda Scorpio kombi z VM-em zamiast z 2.5 Peugeot-Indenor.

Było to wszystko o tyle dziwne, że ten silnik jest niezwykle prymitywny i ma konstrukcję rodem z łodzi lub silnika do agregatu. Rozrząd OHV na kole zębatym, osobna głowica dla każdego cylindra z zaleceniem dobijania szpilek co 10 tys. km i inne cudowności niekojarzące się z autami osobowymi były wbrew pozorom bardzo przemyślane. Silnik ten bowiem zaprojektowano do zastosowań zaburtowych lub wewnątrzburtowych do napędu łodzi, z jednym założeniem: miał dopłynąć do brzegu choćby nie wiem co. Stąd ogromna odporność na przegrzewanie, ale za to niska moc, głośna praca i spore zużycie paliwa.

Samochodem, do którego ten silnik wyjątkowo nie pasował, był Jeep Grand Cherokee ZJ

Jeep bardzo chciał mieć diesla w Europie, bo jedynymi silnikami benzynowymi w ZJ były paliwożerne potwory o pojemności od 4 litrów wzwyż. Dla Europejczyków trudne do zaakceptowania – diesel znacznie podniósłby sprzedaż, tak przynajmniej planowano. Dysponując dieslem VM, zbudowano dziwaczny pojazd, wyjątkowo niespójny w założeniu. Z jednej strony po amerykańsku bogaty, miękko zawieszony, terenowy jak na Jeepa przystało i z dwoma sztywnymi mostami w zawieszeniu, z drugiej – ze słabym, klekoczącym dieslem, który wcale tak mało nie palił. Najmocniejszy Grand Cherokee Limited Magnum 5.9 przyspieszał do setki w 7,3 s., ze 115-konnym dieslem czas rozpędzania wynosił „tak”.

Z czasem nasiliły się też awarie tych silników i wyszło na jaw, że to więcej kłopotu niż korzyści

Stałe problemy z wyciekami spod głowic potrafiły przyprawić kierowcę o wyłysienie, a od pchania zepsutego Jeepa Grand Cherokee można było zbudować niezłą masę mięśniową. Nieraz trzeba było spychać uszkodzone auto na chodnik. Nic dziwnego, że Jeepów w tej wersji zachowało się niewiele, a ich właściciele nieraz doznawali silnej frustracji, musząc jeździć czymś takim. Miało być wspaniale, a wyszło jak zwykle. Z jakiegoś powodu 8-cylindrowy ZJ stał się youngtimerem, a z dieslem z agregatu prądotwórczego jakoś nikogo nie zainteresuje. Może ktoś jednak pokocha egzemplarz w ciekawym kolorze, który jest na sprzedaż za 20 tys. zł. Czy też może raczej, 20000 tysiecy. Ilekolwiek by to nie było.

Niestety, nie mogę Wam dać linku innego niż ten.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać