Przegląd rynku

Mój samochód straci ważność w 2028 r. Problem w tym, że nie ma nic, co mogłoby go zastąpić

Przegląd rynku 06.01.2024 644 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 06.01.2024

Mój samochód straci ważność w 2028 r. Problem w tym, że nie ma nic, co mogłoby go zastąpić

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski06.01.2024
644 interakcje Dołącz do dyskusji

Minimum ośmioosobowy bus, który nie jest dieslem – takie są kryteria dzisiejszego przeglądu ofert. I już teraz mogę Wam zdradzić, że będzie bardzo trudno, lub w ogóle niewykonalnie.

Potrzebuję busa i potrzebuję wjazdu do strefy czystego transportu, gdziekolwiek by ona nie była. Wiąże się z tym część mojej działalności, więc nie jest to sprawa negocjowalna. Jako mieszkaniec strefy dostałem cztery lata na jazdę moim Citroenem Jumperem 2.0 z LPG i mam zamiar te cztery lata wykorzystać do ostatniego dnia. Potem zobaczymy, mam już oczywiście plan jak obejść przepisy (nie jest to trudne i de facto nie jest to w ogóle obchodzenie przepisów), przypuśćmy jednak, że chciałbym kupić coś innego. Tylko co?

No cóż, na pewno nie diesla

Przypomnę, że Warszawa, jako jedyne miasto na świecie, planuje od 2030 r. wykluczyć też diesle z Euro 6. To znaczy nie wykluczyć, tylko je podzielić: na dobre diesle z Euro 6 i na złe diesle z Euro 6. Na czym polega różnica między nimi? Odpowiedź brzmi: na roczniku. Ten sam diesel z Euro 6 z roku 2020 r. będzie zły, ale z 2022 r. już będzie dobry, choć w ich konstrukcji nie ma żadnych zmian. Dlatego gdybym chciał kupić ośmioosobowego busa z dieslem, musiałby to być minimum rocznik 2021, inaczej mam znowu samochód z terminem ważności, a tego nie chcę.

Czy w ogóle istnieją ośmioosobowe samochody z silnikiem innym niż diesel?

Tak, nowe i elektryczne, i kosztują po 300 tys. zł, więc możemy je śmiało pominąć. Skupmy się na używanych i na tym co oferuje nam Otomoto. To znaczy ono nam teraz coś zaoferuje, a ja powiem, dlaczego to wszystko się nie nadaje.

Na Otomoto jest 170 aut spełniających następujące kryteria: 8 lub 9 miejsc, benzyna lub LPG. Zacznijmy więc od jakichś realistycznych ofert, czyli takich, które są popularne i faktycznie spotykane w ogłoszeniach.

Chrysler Pacifica

Teoretycznie idealny. Jest wielki, ma benzynowy silnik 3.6 V6 Pentastar. Można założyć gaz i się cieszyć. Ładne egzemplarze z rocznika 2017 i wyżej kosztują 80-100 tys. zł. Wszystko jest fajnie, tylko że ktoś tu myli auta ośmioosobowe z ośmiomiejscowymi. Owszem, Pacifica ma osiem miejsc, a realnie wiezie sześć osób w układzie 2+2+2. Środkowe miejsca są tu niepełnowartościowe. Zresztą spójrzcie sami na zdjęcie z linkowanego powyżej ogłoszenia.

Nie szukam pojazdu, w którym środkowi pasażerowie byliby ściśnięci jak sardynka przez swoich sąsiadów, więc mimo mojego zamiłowania do dużych vanów z dużymi silnikami benzynowymi, Pacificę muszę odrzucić.

Z tego samego powodu odpadają: Kia Sedona oraz Toyota Sienna. Ten ostatni pojazd bekę z ośmioosobowości wznosi na nowy poziom. Spójrzcie na to „miejsce”. Co to ma być w ogóle, pytam się.

Sprzedający regularnie wprowadzają w błąd co do ośmioosobowości pojazdu. Zwróćcie uwagę na tego Cadillaca, wydaje się idealny – ponad 40 lat, benzyna z gazem, robi wrażenie… cóż z tego, skoro jego 8 miejsc to teoria. W rzeczywistości ma ich siedem, chociaż teoretycznie z przodu mogą jechać trzy osoby, a nie dwie, i wtedy wychodzi osiem. Ale weź tak jedź na dłuższą wycieczkę…

Równie śmieszny jest ten Oldsmobile od „auta niszowe” z konfiguracją 3+3+2 tyłem do kierunku jazdy. Bardzo fajny, ale też nie tego szukam.

Prawie dałem się skusić na takie Renault Trafic 2.0 Passenger

Jego teoretyczną zaletą jest rocznik 2006, to oznacza że w Warszawie zostanie wykluczone dopiero w roku 2030, czyli… już za sześć lat. Kupowanie go nie ma więc żadnego sensu, ponieważ w stosunku do swojego obecnego samochodu zyskam całe dwa lata eksploatacji (2028-2030). Słaby to „dil” jak za 36 500 zł. Najnowszy jakiego znalazłem to rocznik 2008. Ciągle za stary, a już następna generacja nie miała silnika benzynowego z powodu emisji CO2. Paradoks, bo producenci wyeliminowali silniki benzynowe na rzecz diesli przez CO2, a teraz eliminowane są diesle, bo emitują za dużo czego innego.

Znalazłem jednak interesującego Trafica z roku 2010. Do SCT wjedzie aż do roku 2032, czyli zostało mu osiem lat. Czy warto płacić 43 500 zł? Możliwe że tak, stawiam że restrykcje strefy zostaną z czasem złagodzone i auta benzynowe z Euro 5 jednak wjadą – dla benzyny Euro 5 i Euro 6 to jedno i to samo.

 Mercedes Metris

Jak do tej pory to jedyna sensowna oferta. Auto ma 8 pełnowartościowych miejsc, jest oczywiście importowane z USA i napędza je silnik 2.0 turbo połączony ze skrzynią automatyczną. Ideał. Jest tylko jeden problem: za rocznik 2017 sprzedający życzy sobie 111 200 zł, a także spodziewam się pewnych problemów z serwisowaniem tego samochodu w Polsce. No ale, co by nie mówić, auto spełniające moje kryteria znalazłem. A że na początku tego przeglądu nie określiłem widełek cenowych, to mogę tylko powiedzieć, że wszystko się zgadza, nie ma problemu z zastąpieniem mojego auta nowocześniejszym i bardziej eko, oraz że strefa czystego transportu uratuje nas wszystkich od niechybnej śmierci w spalinach.

I ktoś powie, że te 111 200 zł to dużo, a ja powiem: to sprawdźcie jeszcze tego Volkswagena Caravelle za 200 tys. i tego RAM-a Promastera za prawie 300 tys. zł. To już ten poziom absurdu, przy którym warto będzie poczekać na nowego Hyundaia Starię.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać