09.11.2018

Jakie auta Polacy sprowadzają z USA? Oto wycieczka po portowym składzie celnym

Początkowo tytuł tego wpisu miał brzmieć: „Polacy na potęgę sprowadzają złom! Mamy dowody! [ZOBACZ ZDJĘCIA]”, ale stwierdziłem że trzeba zachowywać jakiś rozsądny poziom trollingu. W każdym razie jeśli chodzi o import samochodów ze Stanów Zjednoczonych, to do Polski trafiają pojazdy w dość dyskusyjnym stanie.

Poznałem człowieka, który zawodowo przewozi pojazdy z miejsca na miejsce. Ostatnio odwiedził gdyński port, a dokładniej jego część, w której składuje się samochody oczekujące na oclenie. Są to głównie auta przywiezione kontenerowcami ze Stanów Zjednoczonych. Jeśli wierzycie w przekazywaną szeroko propagandę na temat tego, że „Polacy sprowadzają złom z Niemiec”, to po fotograficznej wycieczce, na którą zaraz Was zabiorę, zmienicie zdanie. Samochody, które sprowadzamy z Niemiec są naprawdę niezłe w porównaniu do tego, co ściągamy ze Stanów. Oczywiście skala importu z Niemiec jest znacznie większa, ale też (trudno w to uwierzyć, czytając tylko „popularną prasę”) większość aut ściągniętych z Unii Europejskiej jest w stanie jeżdżącym, a jeśli chodzi o auta ze Stanów, to znaleźć wśród nich coś przemieszczającego się o własnych siłach nie jest łatwo.

Sprowadzamy głównie zabytki albo auta rozbite. Albo rozbite zabytki. Albo rozbite, zgniłe, niekompletne zabytki. Ważne, żeby była to jakaś prestiżowa marka typu BMW lub Mercedes albo amerykański klasyk – kowbojskie kapelusze, buty z ostrogami, flaga Konfederacji i muzyka country to nieodłączne skojarzenia z amerykańskimi samochodami. Ewentualnie rock’n’roll i wielkie fryzury. Rzeczywistość jest nieco inna. Jak to wygląda zanim amerykańskie klasyki trafią do internetowych ogłoszeń za miliony monet?

Chodźmy na wycieczkę po składzie celnym zobaczyć auta, które już niedługo spotkamy w ogłoszeniach

(tylko że już naprawione/podpicowane)

Z daleka gdyński port robi nadal wielkie wrażenie.
Czy to złomowisko?
Nie, te auta czekają na procedury celne. Potem trafią do ogłoszeń.
Widzisz pan co tu pisze? „is”. A wiesz pan co to znaczy?
Nie wiem co ja właśnie zobaczyłem.
Może ten 280C nawet znośny.
Świetna renowacja. Dobrze że nie pomalowali szyb.
Prestiż aż kapie. Czy to nie podpada pod import odpadów?
Trochę klasyki – Chevrolet Chevelle.
Trochę więcej klasyki: Ford T z lat 20.
Lata 50. w najlepszym wydaniu. Te wozy nie wydają się aż takie złe.
A w tle Ford Escape po uszkodzeniu.
I kolejne cacko. Po co nam aż tyle W107/R107?
Wielki wódz patrzy na to z pewnym niesmakiem.
Jedyny taki, od wojskowego. Zobacz.
Amerykańska armia w Polsce. Ale ta Kia Soul dobrze dostała…
Ciekawe ile ten Ford kosztował w Stanach. 5 dolarów? Czy bardziej 4,80?
Coś tu się stało. Nie bardzo wiem co. #justjeepthings
‚Murica!
Być może jedyny samochód z tego parkingu, który zabrałbym tak jak stoi. Choć nie kocham Porsche.
Stan idealny. Ale ten Ranchero na drugim planie niezły (jak na 5 dolarów).
Wałeczkiem na biało i na śluby.

I takie właśnie wspaniałe pojazdy trafiają do nas zza oceanu. Moim zdaniem pół biedy jeśli mówimy o 60-letnich zabytkach, które być może ktoś odrestauruje (choć powątpiewam w to), ale już sensu sprowadzania rozbitej Kii Soul do Polski znaleźć nie potrafię.

 

Zdjęcia: Piotr Ziemiński