Wiadomości

Honda rozdepcze rynek aut elektrycznych z modelem N-Van. Cena jest z innej planety

Wiadomości 11.12.2022 103 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 11.12.2022

Honda rozdepcze rynek aut elektrycznych z modelem N-Van. Cena jest z innej planety

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski11.12.2022
103 interakcje Dołącz do dyskusji

W czasach gdy samochody szaleńczo drożeją, Honda postanowiła sprzedawać swojego elektrycznego kei-vana za wyjątkowo niską cenę.

Co stałoby się, gdyby na polski rynek trafił samochód elektryczny w formie minivana, o zasięgu ok. 160 km, wyceniony na 32 500 zł? Mogę Wam powiedzieć co: ludzie by się o niego prali jak o śledzie za komuny, powstawałyby listy kolejkowe, byłby droższy po wyjeździe z salonu niż w samym salonie, a kolejki do ładowarek korkowałyby miasta. Powiecie, że to za tanio?

No możliwe, sprawdźmy ile w Polsce kosztuje elektryczna Honda

W Polsce Honda oferuje jeden samochód elektryczny: to Honda e za 168 800 zł. Czyli ta cena 32 500 zł jest totalnie nierealna, za tyle można kupić ewentualnie elektryczny mikrosamochód z 2 miejscami i zasięgiem kilkudziesięciu kilometrów, oczywiście produkcji chińskiej. Z drugiej strony, cena Hondy e w Polsce to też żart, nikt nie kupuje małego auta miejskiego na prąd za cenę, za którą można kupić elektrycznego crossovera typu Hyundai Kona czy Kia Niro. Mam takie delikatne wrażenie, jakby Honda oferowała auto elektryczne w Europie bo tak wypada, ale elektryfikacja rynku europejskiego była jej głęboko obojętna. To teraz obczajcie, co planują zrobić w Japonii.

Zrobią elektrycznego vana wycenionego na 7300 dolarów

Ile? Serio? Jak to się opłaca? Nie wiem, ale się domyślam, że po pierwsze chodzi o szybkie przekonanie klientów do elektryczności, po drugie zaś – o zrobienie zamieszania na rynku i wprowadzenia konkurencji w stan dyskomfortu. W Japonii udział samochodów elektrycznych w ogólnej liczbie sprzedanych aut jest bardzo niski, wynosi ok. 1 procenta. Japończycy przeważnie kupują hybrydy, czy to e-Power, czy te toyotowskie, ale auta typowo elektryczne bardzo niechętnie. Zresztą nie ma tam zbyt wielu modeli napędzanych samym prądem, zwłaszcza w segmencie kei-cars. Szlaki przetarło tam Mitsubishi z modelem i-MiEV, który oferowano także w Europie. Nie odniósł jednak sukcesu. Obecnie Mitsubishi oferuje też kei-cara na prąd pod nazwą eK, Nissan walczy z modelem Sakura (to to samo co Mitsubishi tylko inny znaczek). Honda ich po prostu zmiecie z N-Vanem na prąd w cenie 7300 dolców, zwłaszcza że auto ma oferować zasięg 200 km i moc 22 kW.

Dobrze, mam kilka pytań, a właściwie jedno

Dlaczego mały samochód Hondy z napędem elektrycznym kosztuje w Europie prawie 170 tys. zł, a w Japonii podobnej wielkości auto na prąd można wycenić na 5,23 raza mniej? Nie to żebym się nie domyślał dlaczego, ale może przypadkowo ktoś będzie umiał mi to wyjaśnić tak na chłopski rozum. Spodziewam się, że zapowiedziana cena Hondy N-Van EV w Japonii nie utrzyma się zbyt długo, ale nadal jest to godny zauważenia przypadek pozytywnej próby rozruszania rynku aut elektrycznych przez producenta.

W Europie nic takiego nie następuje, elektryfikację pcha się siłą – chociaż same auta są znacznie droższe niż spalinowe, przez co (jak sądzę) producenci lepiej na nich zarabiają. Na Hondzie N-Van pewnie zarobi się niewiele, albo w ogóle, ale stawiam pięć jenów na to, że zmieni preferencje konserwatywnych japońskich klientów – i będzie to efekt świadomych działań producenta a nie bicia klientów kijem z napisem „emisja CO2”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać