REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Hiszpanie mają sposób na kierowców hamujących przed fotoradarem. Będą ich trollować

Hiszpanie znaleźli – zresztą bardzo prosty – sposób na kierowców, którzy jadą nieprzepisowo i zwalniają tuż przed fotoradarem albo tuż za nim dodają gazu. Uważajcie na wakacjach.

25.03.2022
11:53
fotoradar na ścieżce rowerowej
REKLAMA
REKLAMA

Byłem kilka dni temu w Hiszpanii. Lubię tamtejszy ruch drogowy, bo jest płynny i kulturalny. Nie spotkałem się tam z agresją, wściekłym trąbieniem, a raczej z wyrozumiałością – nawet w samym centrum Barcelony. Co prawda jednoślady pojawiają się tam znikąd, a duże ronda mogą być stresujące – ale jakoś mi się udało, przeżyłem, a testowy Citroen C5 X jak nie miał zadrapań na lakierze, tak nie ma ich nadal.

Hiszpanie jeżdżą raczej przepisowo

Nawet na autostradach nie widuje się nikogo, kto pędzi na złamanie karku. Kierowcom zdarza się jednak przekraczać prędkość o „zwyczajowe” 10-20 km/h. Czasami nawet i 30.

Oczywiście na tych, którzy nie stosują się do ograniczeń prędkości czekają fotoradary. Są poprzedzone znakiem drogowym z napisem „RADAR” i odpowiednim rysunkiem, a samo urządzenie zwykle dobrze widać. Nie jest żółte, jak w Polsce, ale jeśli ktoś bacznie obserwuje drogę, nie przeoczy białej skrzynki z obiektywami.

Kierowcy robią to, co na całym świecie

Jeżeli jadą trochę za szybko, hamują na widok radaru, a tuż za nim dodają gazu. To normalne i w Hiszpanii i w Polsce… i jestem pewien, że nawet w Mauretanii, o ile mają tam jakiś fotoradar.

fotoradary

Co z tym zrobić? Niektóre kraje nie robią nic, bo wychodzi się w nich z założenia, że fotoradary powinny być ustawione w takim miejscu, w którym faktycznie dobrze jest zwolnić, np. przy szkole, więc grunt, żeby kierowca przejechał przepisowo przy urządzeniu.

Ale Hiszpania ma pewien pomysł. Nie są to jednak pełnoprawne fotoradary

Jak donosi francuski portal Byri.net, hiszpańskie władze montują pułapki na kierowców zwalniających tylko na chwilę. Bonusowe urządzenia mają być umieszczane albo tuż przed tym "właściwym”raderem, albo tuż za nim, w stylu spotykanej czasami także w Polsce tak zwanej kontroli kaskadowej. Może zdarzyć się też tak, że pojawią się i z przodu i z tyłu. Jak to działa? "Udawany" fotoradar z lampą błyskową mrugnie przed oczami kierowcy, który za późno zwolni lub za szybko przyspieszy, psując mu humor. Zdjęcie nie powstanie, ale kierowca będzie myślał, że może spodziewać się mandatu.

Póki co, mówi się, że sprytne, "udawane" fotoradary pojawią się na hiszpańskich drogach w 26 egzemplarzach.

Tak naprawdę, jedyną drogą do tego, by kierowcy naprawdę zwolnili, jest umieszczanie ukrytych, nijak nie oznaczonych urządzeń – tak, by trzeba było się pilnować bez przerwy. Ale może lepiej, by nikt wpływowy nie przeczytał tego tekstu. Póki co – uważajcie podczas wyjazdu na wakacje do Hiszpanii.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA