Wiadomości

Gdzie była policja? Skradzionym Volkswagenem T4 zdążył przejechać 250 km, zanim zatrzymał go obywatel

Wiadomości 02.01.2023 150 interakcji

Gdzie była policja? Skradzionym Volkswagenem T4 zdążył przejechać 250 km, zanim zatrzymał go obywatel

150 interakcji Dołącz do dyskusji

Zgniły Volkswagen T4 pomagał pracownikom na terenie Piotrkowa Trybunalskiego i dzielnie czekał na nich na chodniku. Nagle i bez pytania odjechał nim kompletnie pijany, obcy 31-latek i zabrał go na 250-kilometrowy rajd po województwie łódzkim. 

Historia tej kradzieży nadawałaby się na drugą część filmu Podejrzani. Wszystko dlatego, że fabuła tego zdarzenia jest równie zawiła, co ta w filmie i tak samo pokazuje, że policja jest nieskuteczna. To nie mogło wydarzyć się naprawdę. Nikt z 2,5 promila alkoholu we krwi, nie dałby rady ukraść auta, następnie ukraść paliwa na stacji paliw i przejechać tak około 250 km, nie będąc zauważonym przez policję. A jednak ten 31-latek to zrobił i pojechałby pewnie dalej, gdyby nie zatrzymanie obywatelskie.

Opis kradzieży Volkswagena T4 relacjonuje łódzka policja, chociaż nie wiem po co, bo pokazuje jedynie, jak bardzo jest nieskuteczna

Wszystko zaczęło się 28 grudnia 2022 r. w Piotrkowie Trybunalskim. To tam sprawca wykorzystał nieuwagę pracownika użytkującego Volkswagena T4, który pozostawił w stacyjce kluczyki. Pijany 31-latek wsiadł do dostawczaka i odjechał. Po dokonaniu kradzieży auta, mężczyzna pojechał nim do Kamieńska w powiecie radomszczańskim, gdzie na jednej ze stacji dokonał kolejnej kradzieży, tym razem paliwa. Skradzionym Volkswagenem, zatankowanym skradzionym paliwem, kontynuował swoją podróż przez Pabianice i Łódź, by ostatecznie dojechać do Wielunia.

Rajd VW T4

Dopiero w okolicy Wielunia zwrócił na siebie uwagę. Niestety, nie uwagę policji, a osób postronnych. Stało się tak, bo nasz bohater zatrzymał się na kolejnej stacji paliw, z której szedł chwiejnym krokiem do auta, po czym wsiadł i odjechał. Jeden człowiek podejrzewał, że kierowca Volkswagena może być pod wypływem alkoholu i postanowił za nim pojechać. W pewnym momencie świadek zauważył, że Volkswagen zjechał na parking, a więc on również zatrzymał swoje auto i skonfrontował pijanego kierowcę. Podczas dialogu wyczuł woń alkoholu i nie pozwolił mu odjechać. O całym zdarzeniu poinformował policjantów.

Policja odzyskała T4 i zatrzymała sprawcę

Wieluńscy mundurowi natychmiast zatrzymali 31-letniego mieszkańca województwa podkarpackiego i przewieźli do policyjnego aresztu, a tam badanie alkomatem wykazało u niego 2,5 promila alkoholu. Dalsze ustalenia wykazały, że mężczyzna nie miał uprawnień do kierowania pojazdem.

Po wytrzeźwieniu 31-latek usłyszał zarzuty: kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, kradzieży paliwa na kwotę ponad 500 złotych i kradzieży samochodu. Poza tym odpowie za kierowanie bez wymaganych uprawnień. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Jak?

Jak to możliwe, że policja nie była w stanie samodzielnie odszukać pojazdu, który został zgłoszony na policję dwa razy jednego dnia? Samochodu, który będąc zgniłą t-czwórką musiał jechać powoli. Samochodu, który z pustym stelażem od plandeki jest bardzo nietypowy. Samochodu, którym kierował ktoś kompletnie pijany, kto nie był w stanie utrzymać się w pasie ruchu. Samochodu, który wcale się nie ukrywał, a zamiast tego zdążył przejechać 250 km. Niestety to pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

Źródło: Policja

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać