16.10.2019

Nowy Nissan Juke czy Ford Puma? Porównaliśmy najnowsze crossovery

Obrodziło nam ostatnio nowiutkimi crossoverami – w tym tytułowym Fordem Pumą i Nissanem Juke. Pojawia się więc pytanie – którego z nich wybrać?

Wstępnie ceny Pumy przeanalizował już dla was Adam, odnosząc je nawet częściowo do cen Juke’a. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej, jak mają się do siebie cenniki tych dwóch samochodów.

Nissan Juke – od 67 900 zł

Nissan Juke Acenta.

Zaczyna crossover Nissana, bo… jest minimalnie tańszy (2 tys. zł) od konkurenta produkowanego przez Forda.

Co dostaniemy za te pieniądze? Jeśli chodzi o jednostkę napędową, to jest tożsama dla absolutnie wszystkich wersji wyposażenia. Czyli mamy pod maską 1 litr, 4 cylindry, 117 KM, 180 Nm, 10,4 s do 100 km/h i wybór tylko pomiędzy tym, czy chcemy ręcznie zmieniać biegi, czy wolimy przekładnię automatyczną (tutaj 11,1 s do setki). Przy czym uwaga – tego wyboru nie ma w najtańszej wersji Visia. Tam musimy rzeźbić samodzielnie.

Lista wyposażenia podstawowej wersji Visia jest przy tym… podstawowa. Obejmuje m.in.:

I oczywiście taka wersja nie ma totalnie żadnego sensu. Większe felgi? Nie da się dokupić (przynajmniej według konfiguratora), a Juke’a kupuje się po to, żeby wyglądał. Automatyczna klimatyzacja? Nie, nie i nie, po co ci.

W poszukiwaniu sensownej wersji trzeba na szczęście podskoczyć tylko o poziom wyżej, czyli do Acenty. Dostajemy tutaj dodatkowo:

Taka wersja, dalej z przekładnią manualną, kosztuje 73 400 zł, a dostajemy przyzwoicie doposażone auto, przynajmniej jeśli chodzi o opcję minimum. Do tego dorzućmy pakiet Komfortowy (1900 zł) z automatyczną klimatyzacją, podgrzewanymi lusterkami i fotelami, a będzie… ok. I do tego jeszcze nie tak strasznie drogo, bo w sumie (przy manualnej skrzyni) po dodaniu pakietu wychodzi 75 300 zł. Zdecydowanie warto dopłacić do najbiedniejszego Juke’a…

Tutaj Juke N-Connecta

Oczywiście kusi mocno, żeby zdecydować się jednak na N-Connectę, w której dostajemy dodatkowo podgrzewane i składane lusterka (bez zakupu pakietu), przyciemniane tylne szyby, klimatyzację automatyczną, inteligentny kluczyk, 7-calowy wyświetlacz na tablicy wskaźników, tylne czujniki parkowania, elektryczny hamulec ręczny, koło kierownicy i gałkę skrzyni biegów pokrytą skórą, lepsze (teoretycznie) wykończenie wnętrza i jeszcze kilka dodatków, ale wtedy kwota zakupu byłaby dużo wyższa.

O ile wyższa? Juke N-Connecta na 19-calowych felgach i z dwukolorowym lakierem oraz jednym pakietem kosztuje 87 100 zł. Spora różnica, więc uznajmy go za wersję cool.

Ford Puma – od 69 900 zł

Nieznacznie droższy Ford ma minimalnie większy wybór silników. Zdecydować się można albo na jednostkę benzynową o mocy 95 KM KM i pojemności 1 l, łączoną z manualną, sześciostopniową przekładnią, albo to samo, ale w wersji 125 KM, albo miękką hybrydę o mocy 155 KM, również łączoną z manualem. Tak, póki co nie ma opcji wyręczającej nas od zmiany biegów, ale pewnie pojawi się w swoim czasie.

Wersja bazowa, czyli Trend, niestety wypada równie blado co Juke’a. W standardzie dostajemy:

I w tym miejscu plus dla Forda. Teoretycznie w najtańszej wersji jest tylko manualna klimatyzacja – podobnie jak w Juke’u. Tyle tylko, że ten problem można błyskawicznie rozwiązać, dodając pakiet Comfort za 2640 zł. W Juke’u takiej opcji nie ma – trzeba wskoczyć poziom wyżej, żeby móc w ogóle do takiej klimy zapłacić. A tu proszę – 72 540 zł i już można się pakować, żeby pojechać odebrać dzieci z przedszkola. Ok, dodajmy jeszcze jakiś czerwony lakier i już – 73 640 zł.

Tylko że… w tym miejscu pojawia się problem. Nieco droższy Juke (75 300 zł) ma już m.in. 17-calowe felgi, podgrzewane fotele czy CarPlaya. Do Pumy Trend natomiast nie da się zamówić żadnego z tych elementów. Zamiast tego mamy opcję haka holowniczego. Niby fajnie, ale jednak zimą dalej zimno w tyłek…

Problemem Forda jest to, że Puma Trend kosztuje 69 900 zł, natomiast kolejna wersja, Titanium, to już… 85 200 zł. Tak, ok. 16 000 zł różnicy. Żeby było śmiesznie, ST-Line ustawione ponad Titanium kosztuje zaledwie 89 900 zł, natomiast najwyższe Titanium X – 94 050 zł. Przydałoby się coś pomiędzy 70 a 85 tys. zł – w Juke’u w tej luce są aż 2 wersje (Acenta i N-Connecta). Oczywiście różnicę w cenie można łatwo wytłumaczyć – najtańszy wariant Pumy to opcja 95 KM, natomiast Titanium to już 125 KM.

Natomiast jeśli szukamy faktycznie czegoś trochę droższego, ale ciekawego, to Puma Titanium wypada nieźle. We wspomnianej cenie dostajemy m.in.:

Do tego doliczamy jeszcze 1100 zł na lakier i 1760 zł na pakiet Comfort. Mamy 88 060 zł, czyli trochę więcej niż w Juke’u. Dostajemy przy tym o kilka koni mocniejszy silnik i m.in. fotele z masażem, ale za to nie będziemy mieć chociażby 19-calowych felg. A to jest bardzo, bardzo ważne.

Nissan Juke czy Ford Puma – co wybrać?

Giulię (ok, tym razem to chyba nie przejdzie).

Pojedynek miedzy tymi dwoma modelami jest tak zażarty, że zdecydowanie najlepiej – i to jest reguła ogólna – wybrać ten model, który nam się po prostu bardziej podoba i zmieści się w budżecie. Z drugiej strony, jeśli ktoś szuka czegoś naprawdę rozsądnego, to dlaczego nie wybrać…

następuje losowanie 

… np. Opla Astry? Wiem, wiem, kontrowersyjna propozycja, ale zerknijmy na to. W cenie zbliżonej do rozsądnego crossovera (ok. 76 tys. zł) mamy większego, pełnokrwistego kompakta, z odrobinę większym rozstawem osi, ciut większym silnikiem (takie samo 0-100 km/h) i niezłym wyposażeniem, uwzględniając w tym m.in.:

Dorzuciłbym tylko 2900 zł, żeby mieć dwustrefową klimatyzację (dla porównania – w crossoverach z porównania jest jednostrefowa), fotel kierowcy AGR i przyciemniane tylne szyby, a także 800 zł, żeby mieć reflektory LED-owe. Trochę bolą 16-calowe stalaki, ale da się przeżyć.

W opozycji dla droższych wersji crossoverów można byłoby natomiast postawić na 145-konną (9,4 s do 100 km/h) odmianę Elegance (89 200 zł), gdzie w standardzie mamy już tapicerkę materiałowo-skórzaną, fotel kierowcy AGR, automatyczną klimatyzację, elektryczny hamulec postojowy, akustyczną przednią szybę.

Zresztą jeśli nie pasuje wam akurat Astra, to równie dobrze możecie na jej miejsce podstawić innego kompakta albo nawet kompaktowe kombi, które będzie praktyczniejsze, często dużo cichsze, oszczędniejsze i tańsze w eksploatacji. Z drugiej strony – jeśli ktoś chce kupić Pumę albo Juke’a, to niech kupuje. Świat byłby równie nudny wtedy, kiedy wszyscy jeździliby SUV-ami, jak i wtedy, kiedy wszyscy jeździliby kompaktami…