Testy aut nowych

Ford Mustang Mach-E GT rwie. Niech te (nie moje) słowa wystarczą za cały test

Testy aut nowych 05.08.2023 46 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 05.08.2023

Ford Mustang Mach-E GT rwie. Niech te (nie moje) słowa wystarczą za cały test

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz05.08.2023
46 interakcji Dołącz do dyskusji

A co najlepsze wcale nie są moje, choć się z nimi zgadzam. Przypadkowo spotkany właściciel Forda Mach-E GT podsumował cały mój test.

W trakcie testu Forda Mach-E GT spotkałem kierowcę w innym egzemplarzu. Ten był jego prywatnym pojazdem i sprowadził go z USA. Wymieniliśmy tylko kilka słów w trakcie postoju na czerwonym świetle, więc jego podsumowanie własnego zadowolenia z użytkowania tego pojazdu też było krótkie. A brzmiało ono tak: rwie.

Ford Mustang Mach-E GT test
Lakier Cyber Orange w opcji.

Ford Mustang Mach-E GT rwie

Zgadzam się z tym w zupełności, Ford Mustang Mach-E GT rwie i takie jest jego przeznaczenie. Drugą rzeczą, jaką trzeba zapamiętać, jest ta, że gardzi swoim elektrycznym napędem. A trzecią, że można odbierać to jako zaletę, ale chyba cień pretensji też usłyszałem w głosie spotkanego kierowcy.

Niedawno przeczytałem, że Ford będzie bronił silnika V8 w Mustangach. Pewnie bardziej niż niepodległości, albo prawa do wypijania duszkiem napoju gazowego o pojemności garnka z zupą. Mimo tego ma też ofertę dla fanów brutalnej elektryczności i jest nią elektryczny Ford Mustang Mach-E w wersji GT.

Ford Mustang Mach-E GT test
Może nie ma V8, ale za to ma dźwięk z głośników. Umiarkowanie imponujący.

Jego moc to 487 KM (860 Nm maksymalnego momentu obrotowego), a przyspieszenie do setki wynosi 3,7 s ze startu lotnego i 4,4 s z zatrzymanego. Jest to jeden z tych samochodów, które tylko udają, że powstały z troski o los planety. W takim aucie chodzi o to, żeby rwać asfalt i wersja GT robi to doskonale. Ten samochód nawet nie za bardzo się stara udawać, że ta cała elektryczność to go jakoś bardzo obchodzi.

To ja jestem elektryczny?

Gdyby wersja GT kiedyś trafiła na kozetkę do psychologa, ten musiałby odrzeć ją z kilku warstw ochronnych, żeby uświadomić jej, że jest elektryczna. A przekonania o własnej amerykańskości, raczej nigdy nie uda się wyplenić. Nie ma tuż żadnych łopatek przy kierownicy, którymi można byłoby sterować poziomem rekuperacji energii, ani żadnego trybu B, który by go zwiększał. W niektórych autach elektrycznych można po wejściu do auta od razu włączyć tryb D i ruszyć. W Fordzie Mach E trzeba najpierw wcisnąć przycisk, zupełnie jakbyśmy chcieli odpalić V8 kluczykiem.

Ford Mustang Mach-E GT test wnętrze

Tryby jazdy owszem są, ale żaden nie nazywa się Eco. Taki tryb bywa trybem zniechęcającym do jazdy. W Fordzie żaden nie ma takiego zadania, a nazywają się on Whisper, Active i Untamed. W trybie Whisper może i auto faktycznie łagodnieje, ale na pewno nie traci swojego charakteru. Wychodzi to trochę tak, jakbyś ktoś klasowego brutala nazwał Puszek.

Niech nikt nie śmie twierdzić, że Tesla ma większy ekran.

A jest on taki, ten charakter, że jest to samochód dość twardy i agresywnie przyspieszający. Do codziennego jeżdżenia po bułeczki jest wręcz zbyt brutalny. Przypadkowo spotkany właściciel dobrze to podsumował, to auto rwie i nie do końca pozwala na relaksacyjne snucie się po mieście, czy poza nim. Trybu Untamed wolę nawet nie wspominać, bo do dziś budzę się w nocy z płaczem. Jeśli ktoś szuka bestii, znajdzie ją w wersji GT, ostrość ujawnia się tu zarówno przy przyspieszaniu, jak i hamowaniu. Osoba oczekująca od elektrycznego auta wsparcia wewnętrznej potrzeby dbałości o środowisko naturalne, może jej tutaj nie odnaleźć. Ta wersja Forda Mach-E w ogóle nie jest do tego stworzona.

Ford Mustang Mach-E GT światła

Jest tu tylko jedna rzecz, która nie współgra z tym lekceważeniem elektrycznego napędu. Można tu włączyć sterowanie jednym pedałem, czyli przy odejmowaniu nogi z pedału przyspieszenia samochód zwalnia i to aż do pełnego zatrzymania. To już jest typowa cecha aut elektrycznych, choć na pewno nie wszystkich. Wiem, wiem, to są szczegóły. Mam konkret, da się wyłączyć kontrolę trakcji.

Zużycie energii — Ford Mustang Mach-E GT

Nie można jednak powiedzieć, by zużycie energii było całkiem amerykańskie i beztroskie. Na drodze ekspresowej przy przepisowej prędkości Ford Mach-E GT zużywał 26 kWh na setkę, na zwykłej krajówce schodził do 20 kWh. Da się robić to lepiej, ale jak już pisałem, nie jest to priorytet tego samochodu. Jego zasięg to katalogowe 490 km maksymalnego zasięgu. Wersja Premium z napędem tylko na tylną oś ma go aż 600 km. Zdarzało się, że prognozowane dla mnie wartości sięgały 440 km. Nie było źle, choć przy akumulatorach o pojemności użytecznej 91 kWh można postarać się o lepsze wyniki. Auto przyjmuje maksymalnie 150 kW w trakcie ładowania prądem stałym.

Ford Mach-E GT ma dziwne klameczki

Klamki w drzwiach są naprawdę niezłe, choć nie bardzo wiem, co mają wnieść poza oryginalnością. Trzeba wcisnąć w jednym miejscu i pociągnąć w innym. Fajne to jest, ale czy użytkownikowi potrzebna jest taka mini komplikacja? Każdego podwiezionego kolegę, lub koleżankę, z pracy trzeba będzie z tego samochodu wypuszczać, bo nie ogarną klamek. Za to możliwość zaprogramowania kodu i potem wpisywanie go „na drzwiach” już jest tak amerykańska, że się człowiek cieszy, że to ma, chociaż może nigdy nie użyje.

Ekran środkowy jest też północnoamerykańskich rozmiarów, nie oszczędzano tu na przekątnej. System SYNC4 jest przyjazny, intuicyjny, choć i jemu zdarzają się wpadki. Niestety zanotowałem sobie tylko, że nie jest wolny od wad, ale nie zapisałem jakich – pełen profesjonalizm — chyba się zawiesił. Fabryczna nawigacja pomoże kierowcy zaplanować ładowanie po wpisaniu celu wykraczającego poza stan naładowania pojazdu. Za to ekranik przed kierowcą jest taki malutki, jakby nie chciał zasłaniać mu nawet kawałka drogi, bo przy tym przyspieszeniu potrzeba całej dostępnej widoczności.

Ford Mustang Mach-E GT fotele
Fotele kubełkowe w standardzie wersji GT.

Miłym rozwiązaniem jest to, że porty USB występują w dwóch wersjach. Jest USB-C, ale i też USB-A, jeśli ktoś bardzo chciał zaoszczędzić na kabelku. I ten wybór mamy z tyłu i z przodu. Za to pokrętła od obsługi systemu i od zmiany głośności nie wywarły na mnie jakiegoś fantastycznego wrażenia. Dałbym im więcej oporu, bo to są szczegóły, którymi buduje się odbiór pojazdu przez użytkownika. Może tu też chodziło o stworzenie wrażenia amerykańskiego podejścia do detali z tworzyw sztucznych.

Ford Mustang Mach-E GT bagażnik
Można opuścić podłogę trochę niżej.

Jeśli zaś chodzi o właściwości przewozowe, to zgaduję, że może one jakoś strasznie nie obchodzą osób nastawionych na zakup najmocniejszej wersji Forda Mach-E. Mogę jednak poinformować ich, że bagażnik ma pojemność 322 litry (do rolety), ale przedni za to mieści litrów 100. Otwór załadunkowy z tyłu nie wygląda na specjalnie szeroki, ale bez problemu wszedł tamtędy rower.

Ford Mustang Mach-E GT frunk
Porządny amerykański frunk. Znaczka Ford nie dali.

Ford Mustang Mach-E GT — cena

Cena tej wersji to 390 850 zł. Oszczędzając kilkadziesiąt tysięcy złotych, możemy mieć wersję premium, także z AWD, ale mniej więcej o sekundę wolniejszą. I tak dalej możemy podróżować przez cennik, aż do wersji podstawowej o mocy 269 KM, mniejszym zestawie akumulatorów, ale za to z ceną 269 550 i wciąż bardzo dobrym przyspieszeniem (6-7 s). Tylko prawdziwi entuzjaści sportowych, elektrycznych pojazdów zdecydują się na wersję GT. Nie będą zawiedzeni, te konie się dobrze prowadzą, ale naprawdę są dzikie.

Ford Mustang Mach-E GT felgi
Felgi w rozmiarze 20 cali tylko w wersji GT. Sportowy układ hamulcowy Brembo i aktywne zawieszenie też.

Czytaj dalej:

Pojechałem Fordem Mustangiem Mach-E GT szukać streetracingu. Znalazłem mrok, deszcz i pustkę

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać