04.08.2021

Festiwal nudnych samochodów w Wielkiej Brytanii to najlepszy pokaz klasyków na świecie

Festival of the Unexceptional, czyli spotkanie samochodów nieszczególnie ciekawych, to absolutnie wspaniała impreza motoryzacyjna. W tym roku puchar najbardziej nieciekawego samochodu trafił do Protona.

Kiedy zobaczyłem zdjęcie finalistów tegorocznej edycji Festival of the Unexceptional, aż zadrżałem z ekscytacji. Miałem aż trzy spośród dziewięciu wyróżnionych aut. To chyba impreza, na którą muszę wybrać się w przyszłym roku moją Toyotą Starlet.

Miałem VW Polo, Volvo 340 i Peugeota 106.

Impreza pod nazwą Festival of the Unexceptional jest „odwróconym Festival of Speed”

Zamiast drogich i rzadkich aut wyścigowych, mogą na nią przyjechać nudne sedany i kombi, dokładnie takie jak jeździły po ulicach 30 czy 40 lat temu. Są one dziś znacznie rzadsze niż różne Porsche czy Ferrari, ponieważ nikt ich nie zachowywał dla potomności. W 99,9% zostały zajeżdżone i zezłomowane. Dlatego taki pokaz jest nawet ciekawszy niż te z klasykami za miliony, bo przywołuje znacznie więcej nostalgii, ciepłych uczuć wobec minionych lat i wzruszających momentów „miałem kiedyś takiego!”. Zdecydowanie potrzebujemy czegoś takiego w Polsce.

Tegoroczną imprezę wygrał Proton 1.5 z przebiegiem tylko 3600 mil

Sprzedawano to przez krótki czas w Wielkiej Brytanii w końcu lat 80. Auto było kopią przestarzałego już wtedy Mitsubishi Lancera, ale miało dobre wyposażenie i niezłą cenę, więc trochę Brytyjczyków skusiło się na malezyjskie cacko. Oprócz tego było śmiertelnie nudne, czyli idealnie takie jak lubię.

Ciekawostka: w 2009 r. do Warszawy przyjechało starsze małżeństwo z Wielkiej Brytanii dokładnie takim Protonem w idealnym stanie. Przepraszam za nędzne zdjęcie, to jeszcze nie były czasy smartfonów z dobrym aparatem. Goniłem starszych państwa, ale nie udało mi się ich zagadać. Ciekawe, czy ten Proton jeszcze istnieje.

Drugie miejsce konkursu Festival of the Unexceptional zajął Peugeot 106

Ktoś powie: no i co w nim ciekawego? Ano to, że to egzemplarz z początku produkcji, gaźnikowy i z ręcznym ssaniem. Ręczne ssanie w 106, to jest jakieś. Brakuje mi tu jeszcze czterobiegowego Golfa trójki. Uwielbiam takie samochody i tego typu smaczki technologiczne. W Polsce też powinien powstać taki festiwal, nazwałbym go Festiwalem Motonudności. Przyjechałyby same Maluchy i Polonez… a nie, czekajcie, u nas takie zloty to już istnieją, w sumie wszystkie wyglądają podobnie.

Na brytyjskim zlocie można było zobaczyć jednak mnóstwo innych wspaniałości

Przybył Triumph Acclaim (ostatni osobowy Triumph – kopia Hondy Accord) i Mazda 929… 

Przybyły co najmniej dwie wspaniałe Toyoty Tercel, oto złoty egzemplarz:

Ja tam chyba widzę Lancię Trevi i Alfę Romeo Arnę, a jeszcze na co najmniej jednym zdjęciu przewinął się pierwszy Hyundai Pony.

Tylko te opony z białym paskiem nie pasują do Pandy. Ale nie zmienia to faktu, że takie zloty są najlepsze. Zawsze najbardziej szanuję właścicieli klasyków, którzy zdecydowali się pójść w coś zwykłego, zamiast w kolejnego Mustanga albo Porsche 911. W końcu samochody zabytkowe mają nas przenosić w minione czasy, a nic nie zrobi tego lepiej niż przeciętny wóz, który wyginął jakieś 20 lat temu.