20.07.2020

Polski piłkarz zaraził się wirusem „cena na priv”, wystawiając na sprzedaż Malucha

Fabrycznie nowy Maluch na sprzedaż od polskiego piłkarza. BTW, znacie ten mem z ziemniakami? 

O, ten:

To teraz sprawdźcie ten tweet (czemu pisze się tweet, skoro to nie jest tweeter tylko Twitter?)

Nie znam się na piłce nożnej, dowiedziałem się z innego źródła że właściciel Malucha jest zawodnikiem FC Augsburg. Najwyraźniej jest też fanem polskiej motoryzacji, jeśli posiada idealnego, fabrycznie nowego Malucha z przebiegiem zaledwie 20 km. To jeden z tych samochodów, którego można tylko trzymać w salonie i na niego patrzeć, bo każdy przejechany kilometr dramatycznie obniża jego wartość. Nawet wtaczanie go na lawetę powinno się odbywać po rozłączeniu linki prędkościomierza od skrzyni biegów, żeby przypadkiem z 20 km nie zrobiło się 21 km. Być może piłkarz zdał sobie sprawę, że swoim idealnym Maluchem pewnie nigdy nie pojeździ i postanowił go sprzedać.

Na wszelki wypadek nie podając ceny

Nigdy nie rozumiałem tego fenomenu niepodawania cen w ogłoszeniu. Oczywiście mogę się mylić co do tej sytuacji i może być tak, że po prostu właściciel chciał się pochwalić swoim idealnym Fiatem 126p. Szanuję to, też uwielbiam się chwalić swoimi samochodami, więc piąteczka. Jeśli jednak chodzi o sprzedaż, to nie rozumiem jak niepodanie ceny ma w niej pomóc. Nie rozumieją też chyba tego komentatorzy, bo piszą „cena”, „ile” i to w dużych ilościach.

Spodziewam się, że tok myślowy jest taki: jeśli podam ile chcę za samochód i potem faktycznie go sprzedam, to ludzie będą wiedzieć, że mam pieniądze, które pozyskałem ze sprzedaży. A lepiej żeby nie wiedzieli, bo po co mają wiedzieć. Poza tym niepodanie ceny do publicznej wiadomości pozwala każdemu potencjalnie zainteresowanemu podawać inną. Jeśli dużo osób napisało „na priv” z pytaniem o cenę, to można ją z miejsca podwyższyć w stosunku do pierwotnej wartości, którą zakładaliśmy. Pytanie tylko, ilu potencjalnie zainteresowanych faktycznie napisze wiadomość z pytaniem o cenę – nie tylko ja, ale też wiele osób, które znam, nie wykazuje aktywności wobec takich ogłoszeń, nawet jeśli pojazd jest interesujący. Niepodanie ceny źle świadczy o sprzedającym, a ja wolę uniknąć problemów. Może na przykład poda mi x tysięcy złotych, a potem powie że w sumie chodziło mu o 1,5x tys. zł, bo jest duże zainteresowanie?

Jakiś fabrycznie nowy Maluch na sprzedaż wypływa regularnie

Chyba sporo się ich zachowało, bo nawet na Autoblogu pisaliśmy już o takich Maluchach. Sam widziałem w życiu ze trzy, nawet mój znajomy jednego miał i prezentował na Autonostalgii. Za każdym razem po jakimś czasie do właściciela dochodziła refleksja, że fajnie było go mieć i posiedzieć sobie w fabrycznie nowym wnętrzu Malucha, ale skoro jeździć nim nie będzie, to trzeba go sprzedać. Jak coś, to cena na priv.

Zdjęcie otwierające to inny Maluch – nie na sprzedaż