Relacje

Czy czeska Praga to miasto opanowane przez samochodozę? Nie, ale trochę tak

Relacje 29.12.2022 18 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 29.12.2022

Czy czeska Praga to miasto opanowane przez samochodozę? Nie, ale trochę tak

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski29.12.2022
18 interakcji Dołącz do dyskusji

Postanowiłem wybrać się na krótki wypad do czeskiej Pragi. Antysamochodowi hejterzy twierdzą, że jest to miasto toczone rakiem samochodozy. Czy tak faktycznie jest? Nie popadałbym w przesadę, ale parę rzeczy faktycznie mnie zaskoczyło.

Zanim jednak aktyw podejmie atak, muszę poinformować wszem i wobec, że do czeskiej Pragi pojechałem pociągiem, a na miejscu poruszam się wyłącznie komunikacją zbiorową. Jest ona w tym mieście znakomita, oczywiście o ile chcemy jechać do centrum i potem po tym centrum się poruszać. Praga nie jest dużym miastem, wręcz powiedziałbym że jest małym – chociaż administracyjnie powierzchnia Pragi i Warszawy jest niemal identyczna, bardzo podobna jest też liczba ludności. Jednak Praga jest mocniej zagęszczona w obrębie centrum i mocniej rozgęszczona na przedmieściach. Co do części z dala od centrum to jest tak samo jak w Polsce, czyli stoją bloki, a wokół nich – parkingi. Nic ciekawego. Zainteresowała mnie raczej część centralna.

Praga ma trzy linie metra

Są one świetnie zaplanowane i właściwie dowiozą nas prawie wszędzie. A jeśli nie, to resztę dojedziemy tramwajem. Serio, nawet ja, stary samochodziarz, blachosmroderca i człowiek-wydech nie widzę żadnego powodu, żeby wjeżdżać samochodem do zabytkowego centrum Pragi. Wręcz dziwię się ludziom, którym chce się tam wpychać autem. To wyjątkowo głupi pomysł, tzn. odbierania sobie przyjemności z eksplorowania praskich zaułków przez konieczność poszukiwania miejsca do parkowania. Rozumiem, że ktoś mieszka 10 km od centrum i po obrzeżach jeździ autem, ale wjeżdżanie już w okolice miejsca gdzie stacje metra tworzą trójkąt przesiadkowy mija się z celem.

Jest takie konto na Youtube: Adam Something

Pan Adam, Węgier mieszkający w Niemczech, ciekawie demaskuje bzdury Elona Muska czy rozlicza głupotę miast w rodzaju Dubaju. Nie można mu odmówić celnych spostrzeżeń i argumentów. Niestety, jest socjalistą i czasem wjeżdża na swój ulubiony temat, tj. nienawiści do samochodów. Nienawidzi ich, ale nie wiemy za co. A najbardziej nienawidzi ich w Pradze, w której nawet nie mieszka. Zarzuca władzom Pragi, że kłaniają się w pas kierowcom, pieszych mając za nic, a już w szczególności olewając rowerzystów.

W lewym rogu zdjęcia udało mi się uchwycić drogę dla rowerów.

Rzeczywiście, to prawda: w Pradze nie widzi się zbyt wiele infrastruktury rowerowej. Nie ma też zbyt wielu rowerzystów, to pewnie dlatego że mamy grudzień – choć tutejsza pogoda przypomina raczej polski marzec. Oczywiście ten brak infrastruktury rowerowej nie powoduje żadnych problemów. Podobnie jak w większości innych dużych miast Europy środkowej i wschodniej, ruch rowerowy to margines. W ciągu dnia ogranicza się do dostawców jedzenia.

Rzeczywiście były jednak miejsca, które mnie zaskoczyły

Zaskoczyły mnie tym, że wolno tam w ogóle wjeżdżać samochodem i parkować. Na zachodzie by już dawno… wszystko spedestrianizowali, wprowadzili zakaz, karę śmierci za wjazd i w ogóle jak masz samochód to umrzyj. W Pradze tak nie ma, jest to raczej w stylu włoskim: auta jeżdżą wszędzie, trzeba stale uważać bo jedzie samochód – nawet na zabytkowej uliczce w okolicach placu Mariańskiego, gdzie jest naprawdę ciasno, czy na Malej Stranie, gdzie wyznaczono normalne miejsca parkingowe na czymś, co wygląda jak stare miasto w Krakowie. Zaskakujące jest to, że przez zabytkową Bramę Prochową z XV wieku przejeżdżają normalnie samochody, albo że po zejściu z mostu Karola na stronę staromiejską – gdzie turystyczny tłok sięga zenitu – wpadamy na Smetanovo nabrezi, które jest normalną ulicą z ruchem samochodowym, za to z niezwykle wąskimi chodnikami. To chyba nie do końca powinno tak być.

Zresztą nawet strefa piesza przy samym rynku starego miasta jest dość mała i pocięta ulicami z ruchem samochodowym, jak fragment luksusowo-handlowej ulicy Na Prikope – kawałek jest pieszy, w pewnym momencie jednak wjeżdża tam ruch samochodowy. Podobnie ulica Rytirska, w samym sercu starego centrum – to po prostu wielki parking. Nie neguję, że ten parking może całkiem nieźle zarabiać, ale może zarabiałby nawet lepiej, gdyby przenieść go pod ziemię? Tak tylko mówię, bo wydaje mi się – lub jestem tego niemal pewien – że zabytkowe centra miast słabo znoszą duże natężenie ruchu samochodowego.

W Pradze normą jest parkowanie gdzie popadnie

Dotyczy to głównie busów na chodniku. Widziałem ich kilkanaście przez dwa dni. Jest też zaskakująco dużo ogromnych, niesłychanie drogich samochodów. Dwie Gelendy obok siebie, a tuż koło nich Hummer H2? Na pewno jesteśmy w Pradze. W związku z tym opracowałem specjalny plan odsamochodowienia centrum Pragi w czterech punktach:

  • zakaz wjazdu do dzielnicy Praga 1 samochodem cięższym niż 1800 kg. Dotyczy tylko samochodów osobowych.
  • wjazd do części centralnej ograniczony koniecznością wyrobienia przepustki. Przepustka przysługuje tylko mieszkańcom i najemcom lub właścicielom lokali użytkowych. Reszta won.
  • całe parkowanie od rynku starego miasta na południe aż do bulwaru Vaclavske Namesti – won z powierzchni, wszystko pod ziemię
  • Smetanovo nabrezi chowamy w tunel, a w tunelu mogą jeździć tylko autobusy, tramwaje, motocykle i auta elektryczne. Prywatne spaliniaki won.
Ten może zostać.

No i to tyle w tym odcinku. Łatwo jest być aktywistą, jak się w danym mieście nie mieszka – to na pewno łączy mnie z panem „Adam Something”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać