Jednoślady / Felietony

Coraz lepsze napędy elektryczne sprawiają, że ludzie jeżdżą na bele czym

Jednoślady / Felietony 05.09.2020 467 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 05.09.2020

Coraz lepsze napędy elektryczne sprawiają, że ludzie jeżdżą na bele czym

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski05.09.2020
467 interakcji Dołącz do dyskusji

Myślałem ostatnio, że mnie wzrok myli. A potem obejrzałem jeszcze film, i już teraz jestem pewien, że nie.

Stałem sobie ostatnio na przystanku autobusowym przy dużej ulicy. Nagle, wtem, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, po ulicy z prędkością pozostałych pojazdów przemknął… stojący człowiek. Jechał z 70 km/h. Przez moment nie mogłem uwierzyć w to co widziałem, ktoś po prostu stał i pruł przed siebie jak oszalały. Dobre 5 sekund zajęło mi rozgarnięcie, że jest to jednokołowy pojazd elektryczny, na którym się stoi i balansuje ciałem podczas jazdy. A kolejne 30 sekund zajęło mi znalezienie, że jest to zapewne Segway Ninebot Z10, czyli jednokołowiec reklamowany jako „elektryczny motocykl”.

W świecie nic już nie jest pewne

Sądzisz, że to motocykl, a to jedno koło z silnikiem elektrycznym, pozbawione jakichkolwiek cech pozwalających nazwać je motocyklem. Nie ma ramy, nie siedzisz na nim trzymając za kierownik, nie ma ani ręcznego ani nożnego hamulca, nie ma koła napędzanego i kierującego, słowem jest ekstremalnie niepodobny do motocykla. Ale producent identyfikuje go jako motocykl, więc wszelka krytyka tego faktu może być uznana za motocyklofobię.

Potem jeszcze znalazłem, że to urządzenie ma silnik 1,8 kW i może rozpędzić się do 45 km/h, a także posiada oświetlenie zewnętrzne. Potem-potem jeszcze znalazłem, że po odblokowaniu ten jednokołowy „motocykl” jedzie 60 km/h. Może więc pomyliłem się przy określaniu prędkości osoby pędzącej po ulicy wzdłuż przystanku, może jechała 60, a mnie się wydawało że jedzie szybciej. Nie zmienia to faktu, że…

To tak jakby sprzedawać zapakowaną śmierć

Proszę, oto pana śmierć. Tu pan odpakowuje, tu podłącza, tu ładuje, teraz pan staje na tym i cyk, dziękujemy. Jeszcze tylko podpis na testamencie i to wszystko. Oczywiście podobnie jest z bardzo szybkimi motocyklami (mówiąc „motocykle” mam tu na myśli typowe motocykle, a nie transmotocykle), ale przynajmniej te motocykle są jakoś tam homologowane, zarejestrowane, skatalogowane i w razie kiedy ktoś na kogoś takim motocyklem wpadnie, to przynajmniej można jakoś tam dochodzić zadośćuczynienia. W przypadku jednokołowego niemotocykla nic takiego nie występuje, nie ma tablicy i ubezpieczenia, a przy prędkości 60 km/h wpadasz na kogoś, sam giniesz, ale i zabijasz tę drugą osobę, i mamy stan osobowy -2, i nic się nie da zrobić.

Może zabrzmię jak socjalista, ale jakim sposobem to jest dopuszczone do sprzedaży?

Wydawało mi się, że państwo powinno jakoś regulować te kwestie, gdzie występuje niebezpieczeństwo dla osób postronnych. Inaczej mamy model amerykański, gdzie można legalnie kupić karabin automatyczny i urządzać rzeź za masakrą. Producent broni się, że przecież napisał „trzeba przestrzegać przepisów”. Dziękujemy ci kapitanie oczywisty, to może pytanie pomocnicze, skoro trzeba przestrzegać przepisów to czemu sprzedajecie niehomologowany pojazd jako „motocykl”? Tak tylko pytam. W każdym razie pomijam kwestię łatwości zginięcia na tym, bo volenti non fit iniuria, ale jak widzę takie pojazdy, to jeszcze bardziej boję się puszczać dziecko do szkoły.

I wtedy zobaczyłem coś jeszcze lepszego

Film z kanału Stop Cham, przedstawiający człowieka pędzącego na elektrycznym wózku inwalidzkim i wymijającego samochody z dużą prędkością. Oczywiście przepisy ma w najwyższym niepoważaniu, tzn. jedzie z pasa do skrętu w prawo na wprost wymuszając pierwszeństwo i takie tam. Jak nietrudno się domyślić, żadnych tablic rejestracyjnych nie ma, bo to przecież nie jest pojazd. O oświetleniu nie wspomnę. A na głowie – słuchawki, żeby nikt nie przeszkadzał w rozkoszowaniu się jazdą.

Samochody są bezpieczne, to ludzie zidiocieli

Uznają, że skoro „samochody są bezpieczne” i „kierowcy mogą uważać”, to można po ulicy jeździć czymkolwiek, zwalając odpowiedzialność za swoje życie na innych, a życie innych mając w najwyższym lekceważeniu. Pomaga w tym szybki rozwój napędów elektrycznych, umożliwiających elektryfikację i napędzanie czegokolwiek, zupełnie bez refleksji czy taki pojazd powinien poruszać się w ruchu drogowym. Czekam na kolejne wcielenia elektrycznych „motocykli”, które będą jechać 120 km/h, a producent na opakowaniu napisze „kochani, dbajcie o siebie”. A potem na autostradzie taki „motocykl” zderzy się z kombajnem.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać