Odrapany, zardzewiały i przepiękny. Ten Citroen HY z malowaniem kawiarni to kapsuła czasu

Zabytkowe samochody kojarzą się głównie z nieskazitelnym wyglądem, efektem setek godzin pracy specjalistów podczas odbudowy. Nie zawsze jednak pieczołowite restaurowanie jest najlepszą drogą. Odrapane i rdzawe, ale oryginalne egzemplarze potrafią wzbudzić o wiele większy zachwyt niż te świecące blaskiem świeżo odnowionych chromów.

Tak jest w przypadku Citroena HY, który zostanie wystawiony na aukcję przez RM Sotheby’s 9 lutego 2019 r. Podczas Retromobile Week wszyscy zainteresowani będą mogli spróbować zostać właścicielami niemal 70-letniej furgonetki w zjawiskowym stanie. Co prawda ten Citroen HY z 1950 r. nie jest piękny w tradycyjnym rozumieniu, ale ja oszalałem na jego widok.

Nie ma nic lepszego niż zużyty, ale oryginalny samochód zabytkowy.

Jestem fanem powierzchownej rdzy i patyny. Tak długo, jak nie gniją elementy konstrukcyjne, a procesy utleniania rozkładają się równomiernie na całej karoserii – samochód wygląda z czasem coraz lepiej. W przypadku oferowanego przez RM Sotheby’s Citroena można powiedzieć wręcz o siódmym niebie patyny.

Wszędobylskie zarysowania, rdza, zacieki i popękany lakier doskonale dopełniają się z malowaniem reklamowym z lat 50. To HY wygląda jakby od kilkudziesięciu lat nieprzerwanie pracowało dla „Cafe San-Rivo” i to jest niesamowite. Klimat dosłownie wylewa się z tego auta. Wisienką na torcie są stare francuskie blachy. Sekrety powstania tak świetnego grata są prawdopodobnie dwa. Stosunkowo lekka służba reklamowa oraz to, jak udaną i prostą konstrukcją był model H.

Prostota i ponadczasowość.

Furgonetka Citroena, wprowadzona na rynek w 1947 r. łączyła w sobie 2 kluczowe cechy. Była prosta w budowie, a więc też w naprawie, a jednocześnie oferowała szereg interesujących rozwiązań. Jednym z nich były żebrowane panele nadwozia, pozwalające na zwiększenie sztywności dużych płaskich elementów bez podnoszenia wagi czy przesadnego utrudniania produkcji. Podobno inspiracją do projektowania w ten sposób były samoloty Junkersa.

Jak na lata 40. interesujące było także niezależne zawieszenie wszystkich kół, dające HY zaskakująco dobre własności jezdne. Napęd przenoszony był na przednią oś, ze skrzynią znajdującą się za silnikiem. Jest to o tyle interesujące, że wczesny benzynowy motor modelu H jest silnie spokrewniony z tym z Traction Avant, tylko… kręci się w odwrotną stronę, bo w osobówce skrzynka była przed silnikiem.

Furgonetki H w dużej mierze wyprzedzały technologicznie ówczesną konkurencję. Nawet pomimo braku filtra oleju w jednostkach benzynowych. Jednocześnie były bardzo proste i praktyczne. M. in. dzięki temu utrzymały się w produkcji aż do 1981 r. To taki trochę dostawczy odpowiednik 2 CV, które zmotoryzowało Francję. Nawet ma z nim trochę wspólnych podzespołów.

Nie dość że piękny, to jeszcze na chodzie.

Citroen HY, który będzie licytowany w Paryżu, nie tylko rasowo wygląda, ale według zapewnień jest też sprawny, choć w ostatnim czasie nie jeździł. Nawet jeśli coś jest nie tak przez długi postój – do naprawy powinien wystarczyć młotek i śrubokręt.

Nad wyglądem już rozpływałem się wyżej, ale muszę powtórzyć – stan tego dostawczaka jest genialny. Odrapana kabina i nieco rozwalone siedzenie kierowcy świetnie współgrają z opisaną wyżej resztą nadwozia. Ten wóz nawet ma chyba oryginalne koło zapasowe Michelin w stanie kompletnego rozkładu. Wszystko tu się zgadza i zawstydza wszelkie rosty, które przy tym Citroenie wyglądają jak zabawki z odpustu.

Zresztą i tak nie dam rady dobrze opisać tego samochodu. Po prostu nie mogę znaleźć słów. Jestem zachwycony i pragnę tej furgonetki jak mało czego. Nawet jeśli trochę przypomina budkę z kebabem zbudowaną z blachy falistej. Mam nadzieję, że nowy właściciel pozostawi ten samochód w takim stanie. Remont byłby w tym wypadku zbrodnią.