Bogaci widzą więcej. Sprawniejsze reflektory nie powinny wymagać dopłaty

Zasugerowałem na redakcyjnym czacie temat związany z wyposażeniem dzisiejszych samochodów i ni z tego ni z owego zaczęła się awantura o reflektory. Każda z frakcji uważa, że producenci powinni inaczej traktować ten szczególny element wyposażenia, ale to ja mam rację.

Miałem ostatnio przyjemność uczestniczyć w prezentacji nowego auta i podczas oficjalnej części na ekranie pojawił się slajd, którego wcześniej nie widywałem. Producent pokazał rzut z dwiema rozświetlonymi plamami mającymi ukazać, że te droższe reflektory świecą o wiele lepiej i dalej. Zamiast zachwytu poczułem wewnętrze oburzenie. Jestem zdania, że jakość oświetlenia to kluczowy aspekt bezpieczeństwa czynnego i klienci nie powinni być zmuszeni do dopłacania za lepszą widoczność.

Technologia reflektorów bardzo się rozwinęła. Za naszych czasów mieliśmy halogeny, ksenony, teraz mamy diody oraz lasery, a dociekliwym polecam nasz przewodnik po historii reflektorów.

Reflektory potrafią coraz więcej

Dziś światło emitowane przez samochód potrafi być kierunkowe, dynamicznie zmieniać siłę i w ogóle wyczyniać cuda w rękach komputera pokładowego. Generalnie obecna technologia oraz te poprzednie składają się na mix pozwalający firmom kontrolować funkcjonalność oraz skuteczność oświetlenia i żonglować tym przy projektowaniu nowych pojazdów oraz (a może przede wszystkim) ich cenników.

Do tego dochodzi aspekt wizualny. Reflektory to oczy samochodu i projektanci lamp mają ogromny wpływ na wygląd końcowy pojazdu. Kobieta może podkreślić swoją urodę specjalnymi kosmetykami do oprawy oczu i dokładnie tak samo można podnieść atrakcyjność oraz prestiżowość auta montując w nim jakieś ładniejsze oczy.

Połączenie tych dwóch cech, czyli wpływu na skuteczność oraz na estetykę sprawiło, że wiele firm prowadzi bardzo kreatywną politykę ofertową oraz cenową dla tych części. Niektórzy tworzą nawet piękne nazwy dla swoich reflektorów tak, żeby skusić klientów do wydania na nie pieniędzy. Dodajmy do tego jeszcze różne tricki jak np. sekwencje powitalne i okaże się, że nabywcy bardzo chętnie wydadzą kasę na te lepsze.

Zupełnie nie mam problemu z działaniami sprzedawców jeśli chodzi o aspekty estetyczne. Np.: „Wie Pan, te droższe reflektory zmieniają wygląd przodu, do tego po włączeniu zapłonu strumień światła rozszerza się i to wygląda jak otwierająca się scena teatralna”. Klient łyka to jak pelikan i sprzedane – tak wygląda rasowy kapitalizm.

Mój problem polega na tym, że wszystkie te reflektory, tańsze oraz droższe powinny być jednakowo dobre pod kątem oświetlania drogi. Dlaczego? Ponieważ tak jak napisałem – jest to bardzo istotny element bezpieczeństwa. Jeżeli ta teza was oburzyła, no bo kapitalizm i masz tak jak zapłacisz, to chciałbym przypomnieć, że np. Unia Europejska wymaga, aby w samochodach były te czy tamte systemy bezpieczeństwa i nie ma tam podziału na lepsze, czy gorsze.

Od 7 lipca każdy nowy samochód ma mieć ADAS i zawarte w tej legislacji systemy mają być skuteczne w każdym samochodzie. Nie ma mowy o tym, że jest tańszy i droższy system wykrywania zmęczenia. Dlatego uważam, że każde reflektory powinny być tak skuteczne, jak tylko pozwala na to technologia.

Dobrym przykładem rozróżnienia bezpiecznego od ładnego są koła

Decydując się na nowe auto mamy do wyboru różne rodzaje i rozmiary felg. Podobają ci się większe i stać cie na nie – proszę bardzo kupuj sobie nawet te największe. Ale nigdzie nie ma mowy o tym, że jak dopłacisz do 20-calowych felg to dostaniesz lepsze opony, które działają skuteczniej od tych na 17-calowych obręczach. Droga hamowania przynajmniej w teorii powinna być taka sama, ponieważ chodzi o bezpieczeństwo.

Dokładnie taka sama zasada powinna obowiązywać w przypadku reflektorów. Chcesz modne? Bierz modne, ale niezależnie od koloru, nazwy i ilości kryształów one będą świecić tak samo, bo nie można wymagać dopłaty za możliwość widzenia potencjalnej przeszkody. Obecnie niestety tak nie jest i bogatsi widzą więcej